Aktualności
06.11.2010
Konferencja prasowa: Żeby wygrać z Koroną, trzeba grać w białych koszulkach!
Marcin Sasal (Korona):
- Sami jesteśmy sobie winni, że przerwaliśmy naszą wyjazdową passę i to tutaj, gdzie ją zaczęliśmy parę miesięcy temu. Nie było to wielkie widowisko z naszej strony, nie wykonaliśmy swoich założeń. Wystarczyła prosta gra, agresywność i wykorzystanie sytuacji, które się stworzyło. Zagraliśmy słabo w obronie, sami sprokurowaliśmy wiele sytuacji. Mówiłem do swoich zawodników, żebyśmy uprościli grę, za długo wyprowadzaliśmy piłkę i takie są konsekwencje. Trudno, musimy walczyć dalej. Najwyraźniej nie jesteśmy na tyle dojrzałym zespołem, żeby wykorzystać szansę, którą mieliśmy na objęcie pierwszego miejsca w lidze. Wróciliśmy na ziemię i dalej musimy ciężko pracować.
Było pewne podobieństwo do meczu z wiosny, nie tylko z wyniku, który tym razem był korzystny dla gospodarzy, ale też z faktu, że znów graliśmy na sztucznej murawie. Nie chcę tym tłumaczyć naszej porażki, ale ciężko się gra w takich warunkach. Na wiosnę graliśmy o nieco inne cele, byliśmy trochę bardziej zdeterminowani niż teraz, a przy remisowym wyniku zagraliśmy za bardzo zachowawczo.
Dariusz Pasieka (Arka):
- To było nasze dobre spotkanie. Po pierwsze dlatego, że nie dopuściliśmy rywali do wielu okazji bramkowych, jedynie pod koniec obu połówek sytuacje miał Andradina. Wiedzieliśmy, że czeka nas niesłychanie ciężkie spotkanie, że nie będzie łatwo. Patrząc na ostatnie wyniki w meczach wyjazdowych Korony, lekko się obawialiśmy o ten mecz. Dziś jednak drużyna pokazała charakter, stworzyliśmy sobie dużo szans już w pierwszej połówce, żeby do przerwy zdecydowanie prowadzić. Bramka Ediego nas nie zdeprymowała, bo już w 47. minucie Tadas miał sytuację praktycznie „sam na sam” z Małkowskim i mógł znów dać nam prowadzenie. Konsekwencja w naszej grze, determinacja, agresywna gra doprowadziła do tego, że stwarzaliśmy kolejne szanse, a jedną z nich wykorzystaliśmy. Cieszymy się tych trzech bardzo ważnych punktów, zwłaszcza po tym, jak ta sytuacja w lidze się dziś rozwinęła. Ilość tych punktów jest jednak wciąż dla nas za mała i myślimy już o następnym meczu. Dla mojej drużyny duże słowa uznania, duże pochwały za to, co dziś zrobiliśmy.
Joseph Mawaye zagrał dziś bardzo dobre spotkanie. Przy pierwszej bramce dał świetną piłkę do Labukasa, który wyszedł na „sam na sam”, poza tym walczył z dwoma wysokimi obrońcami Korony, starał się brać ciężar gry na siebie. Zabrakło mu tylko strzelenia bramki, a szansę na to miał. Dziś sam siebie nagrodził swoją grą, pokazał, że warto było na niego liczyć, że jest pełnoprawnym członkiem tej drużyny i potrafi grać w piłkę.
Żeby wygrać z Koroną, trzeba zagrać w białych koszulkach. Dokładnie rok temu też wygraliśmy 2:1, tyle że w Kielcach i też graliśmy w białych koszulkach, to taki nasz patent.
Skubi
- Sami jesteśmy sobie winni, że przerwaliśmy naszą wyjazdową passę i to tutaj, gdzie ją zaczęliśmy parę miesięcy temu. Nie było to wielkie widowisko z naszej strony, nie wykonaliśmy swoich założeń. Wystarczyła prosta gra, agresywność i wykorzystanie sytuacji, które się stworzyło. Zagraliśmy słabo w obronie, sami sprokurowaliśmy wiele sytuacji. Mówiłem do swoich zawodników, żebyśmy uprościli grę, za długo wyprowadzaliśmy piłkę i takie są konsekwencje. Trudno, musimy walczyć dalej. Najwyraźniej nie jesteśmy na tyle dojrzałym zespołem, żeby wykorzystać szansę, którą mieliśmy na objęcie pierwszego miejsca w lidze. Wróciliśmy na ziemię i dalej musimy ciężko pracować.
Było pewne podobieństwo do meczu z wiosny, nie tylko z wyniku, który tym razem był korzystny dla gospodarzy, ale też z faktu, że znów graliśmy na sztucznej murawie. Nie chcę tym tłumaczyć naszej porażki, ale ciężko się gra w takich warunkach. Na wiosnę graliśmy o nieco inne cele, byliśmy trochę bardziej zdeterminowani niż teraz, a przy remisowym wyniku zagraliśmy za bardzo zachowawczo.
Dariusz Pasieka (Arka):
- To było nasze dobre spotkanie. Po pierwsze dlatego, że nie dopuściliśmy rywali do wielu okazji bramkowych, jedynie pod koniec obu połówek sytuacje miał Andradina. Wiedzieliśmy, że czeka nas niesłychanie ciężkie spotkanie, że nie będzie łatwo. Patrząc na ostatnie wyniki w meczach wyjazdowych Korony, lekko się obawialiśmy o ten mecz. Dziś jednak drużyna pokazała charakter, stworzyliśmy sobie dużo szans już w pierwszej połówce, żeby do przerwy zdecydowanie prowadzić. Bramka Ediego nas nie zdeprymowała, bo już w 47. minucie Tadas miał sytuację praktycznie „sam na sam” z Małkowskim i mógł znów dać nam prowadzenie. Konsekwencja w naszej grze, determinacja, agresywna gra doprowadziła do tego, że stwarzaliśmy kolejne szanse, a jedną z nich wykorzystaliśmy. Cieszymy się tych trzech bardzo ważnych punktów, zwłaszcza po tym, jak ta sytuacja w lidze się dziś rozwinęła. Ilość tych punktów jest jednak wciąż dla nas za mała i myślimy już o następnym meczu. Dla mojej drużyny duże słowa uznania, duże pochwały za to, co dziś zrobiliśmy.
Joseph Mawaye zagrał dziś bardzo dobre spotkanie. Przy pierwszej bramce dał świetną piłkę do Labukasa, który wyszedł na „sam na sam”, poza tym walczył z dwoma wysokimi obrońcami Korony, starał się brać ciężar gry na siebie. Zabrakło mu tylko strzelenia bramki, a szansę na to miał. Dziś sam siebie nagrodził swoją grą, pokazał, że warto było na niego liczyć, że jest pełnoprawnym członkiem tej drużyny i potrafi grać w piłkę.
Żeby wygrać z Koroną, trzeba zagrać w białych koszulkach. Dokładnie rok temu też wygraliśmy 2:1, tyle że w Kielcach i też graliśmy w białych koszulkach, to taki nasz patent.
Skubi
Copyright Arka Gdynia |