TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

22.10.2010

U naszego rywala: GKS Bełchatów

W piątej drużynie ubiegłego sezonu, jaką był GKS Bełchatów, latem doszło do prawdziwej rewolucji. Z zespołem pożegnał się trener oraz kilku pierwszoplanowych piłkarzy, dlatego w przedsezonowych rozważaniach nie brakowało głosów, że „Brunatni” mogą mieć problem z utrzymaniem się w Ekstraklasie. Tymczasem w sobotę GKS zawita do Gdyni jako czwarta drużyna w tabeli i nieznaczny faworyt rywalizacji z Arką.

Wydawało się, że rozstanie z Bełchatowem Rafała Ulatowskiego oraz takich piłkarzy jak Patryk Rachwał, Jakub Tosik, Dariusz Pietrasiak, Maciej Korzym, Krzysztof Janus, Mariusz Ujek, a także Janusz Dziedzic i Zbigniew Zakrzewski musi zakończyć się małą katastrofą. Okazało się, że nic bardziej mylnego. Swoje szanse dostali dotychczasowi zmiennicy wymienionych piłkarzy, a ponadto przyszli nowi.

Za sterami odmienionego GKS-u Bełchatów stanął mało znany do tej pory w Polsce 33-letni Maciej Bartoszek, który w poprzednim sezonie prowadził zespół Młodej Ekstraklasy GKS-u. Ten bełchatowski eksperyment wypalił nadspodziewanie dobrze i zwłaszcza za sprawą świetnych wyników osiąganych przed własną publicznością wywindował GKS do ścisłej czołówki w ligowej tabeli. Drużyna Bartoszka zdołała ograć bytomską Polonią, chorzowski Ruch, gdańską Lechię i na początku października poznańskiego Lecha. W Bełchatowie nie zdołała także wygrać Wisła Kraków, a remis uratowała dopiero w końcówce spotkania.
GKS zmaga się jednak z podobnym problemem jak Arka, bo nie najlepiej radzi sobie poza swoim stadionem. Najpierw poległ w Białymstoku, a późniejsze efektowne i bardzo pewne zwycięstwo z Legią na Łazienkowskiej w żaden sposób nie zapowiadało kłopotów na boiskach Górnika Zabrze i Korony Kielce. Nie zmienia to jednak faktu, że Bełchatów wzbudza respekt u każdego przeciwnika, bo jego możliwości ofensywne poparte solidną defensywą nadają mu oblicze drużyny nieobliczalnej, zdolnej w każdym momencie do zdobycia bramki, która odwróci losy spotkania.

W bramce „Brunatnych” możemy być pewni występu Łukasza Sapeli, od dawna bramkarza nr 1 w GKS-ie, jeszcze w ubiegłym sezonie śrubującego rekord minut bez straconego gola. Ten zawodnik nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu i trudno sobie przypomnieć bramkę, którą bełchatowianie stracili po jego ewidentnym błędzie.

Występ bramkarza w dużej mierze jednak zależy od gry linii obrony, a tam należy się spodziewać obecności Zlatko Tanevskiego, który latem przyszedł z Lecha Poznań, gdzie ciężko mu było wywalczyć miejsce w składzie. W Bełchatowie tymczasem Macedończyk jest pewnym punktem drużyny i nie zmienia tego nawet samobójcza bramka, jaką zaliczył przed tygodniem w Kielcach. Po letniej rewolucji miejsce w składzie wywalczył także Marcin Drzymont, a ponadto w obronie zagrać powinni Jacek Popek i Mate Lacić. Chorwat co prawda w meczu z Koroną zobaczył czerwoną kartkę, ale w konsekwencji dwóch żółtych, a ponieważ było to drugie i trzecie upomnienie tego rodzaju w tym sezonie, dlatego nic nie stoi na przeszkodzie, aby pojawił się na boisku w Gdyni.

Trener Bartoszek lubuje się w grze z jednym napastnikiem, więc w drugiej linii występuje aż pięciu pomocników. Ostatnio w pierwszym składzie pojawili się tacy piłkarze jak Marcus da Silva, Janusz Gol, Łukasz Bocian, Kamil Poźniak i Maciej Małkowski. Brazylijczyk w nadmorskim klimacie powinien się czuć bardzo dobrze, bo jeszcze na wiosnę reprezentował barwy Orkana Rumia. Choć pozostawał w kręgu zainteresowań Arki Gdynia, da Silva trafił do Bełchatowa pod wpływem znajomości z trenerem Bartoszkiem, z którym miał okazję współpracować dwa lata temu w zespole Zdroju Ciechocinek. Inwestycja w Brazylijczyka szybko się zwróciła, bo ten zdążył już zebrać wyróżnienia dla najlepszego zawodnika kolejki i wygryźć ze składu takiego piłkarza jak Tomasz Wróbel, a w naszej Ekstraklasie trudno o lepszą rekomendację.

Warto zwrócić uwagę także na Kamila Poźniaka, który mimo młodego wieku błyskawicznie dostosował się do poziomu naszej ligi i już wielokrotnie błysnął zagraniami, których nie powstydziliby się najbardziej doświadczeni „wyjadacze”. Doskonale pamiętają jego występ zwłaszcza w Warszawie, gdzie kilka razy wręcz ośmieszył doświadczonych legionistów, raz po raz stwarzając niebezpieczeństwo pod bramką gospodarzy.

Uwadze gdyńskich piłkarzy nie może umknąć także Małkowski, który w tym sezonie zaczął grać na miarę oczekiwań pokładanych w tym piłkarzu od momentu sprowadzenia go do Bełchatowa. Zawodnik pochodzący z Jastrzębia Zdroju nie tylko już dwukrotnie trafiał do siatki przeciwnika, ale przede wszystkim przewodzi w klasyfikacji najlepiej asystujących w tym sezonie piłkarzy Ekstraklasy. Małkowski już pięciokrotnie był autorem podań otwierających drogę do bramki partnerom z drużyny!

Na mecz z Arką do składu GKS-u powraca Grzegorz Baran, który na pozycji defensywnego pomocnika zmieni zapewne Łukasza Bociana. O tym, jak ważnym ogniwem w zespole naszego sobotniego przeciwnika jest zawodnik sprowadzony z Ruchu Chorzów, kibice bełchatowian przekonali się w Kielcach, gdzie zabrakło zawodnika kasującego zapędy ofensywne rywala już w samym zarodku.

Osamotnionym napastnikiem w sobotę będzie zapewne Marcin Żewłakow, bohater jednego z najgłośniejszych letnich transferów w Ekstraklasie. Brat bliźniak rekordzisty w występach w narodowej reprezentacji, powrócił do macierzystej ligi po 11 latach gry w takich krajach jak Belgia, Francja, czy ostatnio Cypr. Okazało się, że Żewłakow nie zapomniał jak się strzela bramki i już czterokrotnie zaliczył trafienie. Najczęściej jednak jego występ ograniacza się do 60 – 70 minut gry, po czym szansę dostają tacy piłkarze jak Grzegorz Kuświk czy Dawid Nowak, któremu zamieszanie z ewentualną zmianą klubowych barw wyraźnie nie służy i zamiast brylować w reprezentacji, na razie wciąż czeka na premierową bramkę w tym sezonie.

Bełchatów pojawi się w Gdyni w roli nieznacznego faworyta, bo do tej pory może się pochwalić 16 punktami na koncie, lecz na Narodowym Stadionie Rugby Arka spisuje się doskonale, gdyż ostatnio swojego pogromcę znalazła tam w kwietniu. Aby tą dobrą passę podtrzymać, żółto-niebiescy znów muszą wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i starać się przełamać swoją niemoc strzelecką, a jak widać zadanie nie będzie łatwe, bo rywal nie zwykł zawieszać poprzeczki zbyt nisko.

Skubi







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia