Aktualności
22.10.2010
W Arce ciągle przeżywają derbową porażkę. Najlepsze lekarstwo to wygrana (Dziennik Bałtycki)
Piłkarze Arki w sobotę o godz. 17 na Narodowym Stadionie Rugby zagrają ligowy mecz z GKS Bełchatów. Przygotowania do meczu mieszały się z odczuciami żalu i złości po derbowej porażce w poprzedniej kolejce z Lechią. Na szczęście na swoim obiekcie Arka od dłuższego czasu nie zwykła przegrywać. Ostatnie sześć spotkań na sztucznej trawie to cztery zwycięstwa i dwa remisy.
- Gdynia nadal ma pozostać twierdzą nie do zdobycia - z przekonaniem mówią piłkarze Arki.
Akurat bełchatowianie dobrych wspomnień z Gdyni nie mają. W poprzednim sezonie było tu 1:2. W tym, chociaż są na czwartym miejscu w tabeli, to punkty zdobywają głównie przed własną publicznością.
Z czterech wyjazdowych spotkań mają bilans trzech porażek i jednego zwycięstwa. Cennego, bo po dwóch golach Marcina Żewłakowa pokonali Legię 2:0. Tydzień temu ulegli jednak w Kielcach Koronie 1:3, kończąc mecz w "10". W tym spotkaniu sporo było kontrowersji, a goście wyjechali w poczuciu krzywdy.
- Do Gdyni jedziemy po zwycięstwo - deklaruje odważnie na łamach lokalnej łódzkiej prasy trener bełchatowian Maciej Bartoszek.
Innego rozstrzygnięcia, jak wygranej Arki, nie przewiduje trener żółto-niebieskich Dariusz Pasieka, któremu przed sobotnim spotkaniem nie brakuje problemów. Od tych kadrowych (odsunięciem od dwóch ligowych spotkań ukarany został Miroslav Bożok), po czysto taktyczne, czyli jakim systemem zagrać przeciwko GKS.
- A jaki trener nie ma problemów - zdaje się bagatelizować sprawę Pasieka. - Widzę, że zespół żyje jeszcze przygnębiającą porażką w Gdańsku. Musi jednak jak najszybciej skupić się na sobotnim meczu, a najlepszym lekarstwem na poprawienie nastrojów będzie zwycięstwo. Na pewno stać nas na zdobycie kompletu punktów - przekonuje gdyński szkoleniowiec.
Wtóruje mu Marcin Budziński: - To prawda, że ciężko wyrzucić z głowy derbową porażkę, ale na szczęście z GKS Bełchatów gramy u siebie, a tu zdobywamy punkty, które teraz najbardziej są nam potrzebne.
Podstawowy problem kadrowy, jaki musi w sobotę rozwiązać trener Pasieka, zawiera się w pytaniu: kto zastąpi Bożoka?
- Burkhardt czy Zawistowski - pytamy trenera.
- Pole manewru mam raczej niewielkie. A może zagrają obaj - dość tajemniczo odpowiada Pasieka. - Chodzą mi po głowie różne pomysły, różne rozwiązania taktyczne. Na przykład, czy zagrać z jednym czy z dwoma nominalnymi napastnikami? Na pewno ciężar gry musimy przybliżyć do pola karnego rywali, stwarzać więcej sytuacji podbramkowych, zdobywać gole, bo bez nich nie ma wygranej. Nawet obrońcy, szczególnie boczni, muszą być bardziej ofensywnie nastawieni - zapowiada szkoleniowiec Arki.
Kibiców oglądających środowy trening Arki mógł zaniepokoić uraz stawu skokowego Denisa Glaviny. Na szczęście nie jest on groźny i nie przeszkodzi piłkarzowi w występie w sobotnim spotkaniu. W spotkaniu, w którym do zwycięstwa może poprowadzić gdynian gorący doping fanów, na który liczy cała drużyna, chociaż wie, że tych kibiców w derbach zawiodła.
- Derby jeszcze wygramy, ale teraz najważniejsze są trzy punkty zdobyte w meczu z GKS Bełchatów - przekonuje kapitan Arki Norbert Witkowski.
A co słychać w zespole sobotniego rywala? Trener Bartoszek będzie miał do dyspozycji już Grzegorza Barana i Jeremiaha White'a. Ten pierwszy w spotkaniu z Lechem Poznań nie mógł zagrać z powodu czerwonej kartki, którą dostał za faul taktyczny w meczu z Wisłą Kraków. W Kielcach nie zagrał z kolei z powodu grypy żołądkowej. Z kolei White narzekał w ubiegłym tygodniu na ból nogi.
Poturbowany w Kielcach Łukasz Bocian, któremu lekarze musieli założyć trzy szwy na głowie, też już normalnie trenuje. Trener bełchatowskiej drużyny wciąż czeka na powrót Mateusza Cetnarskiego, który kończy rehabilitację w Krakowie i za kilkanaście dni ma już trenować z kolegami z zespołu. W Gdyni rzecz jasna tego piłkarza jeszcze w zespole GKS zabraknie.
W Bełchatowie mówią, że to ich piłkarze są faworytem sobotniej konfrontacji. Ale trener Bartoszek słusznie zauważa, że Arka nie przegrała w tym sezonie na własnym stadionie ani jednego meczu.
- Dodatkowo zagramy na sztucznej nawierzchni, która na pewno nie będzie naszym sprzymierzeńcem - mówi Bartoszek.
Wiadomo też, kto będzie sędziował mecz Arki z GKS. Polski Związek Piłki Nożnej wyznaczył do tego zadania Tomasza Musiała z okręgu krakowskiego. Sobotnie spotkanie dla urodzonego w Anglii arbitra będzie drugim takim meczem w ekstraklasie. Pierwszym na tym szczeblu rozgrywek był mecz Śląska Wrocław z Polonią Warszawa zakończony remisem 2:2.
TRWA SPRZEDAŻ INTERNETOWA BILETÓW NA MECZ Z GKS!
Janusz Woźniak - Dziennik Bałtycki
- Gdynia nadal ma pozostać twierdzą nie do zdobycia - z przekonaniem mówią piłkarze Arki.
Akurat bełchatowianie dobrych wspomnień z Gdyni nie mają. W poprzednim sezonie było tu 1:2. W tym, chociaż są na czwartym miejscu w tabeli, to punkty zdobywają głównie przed własną publicznością.
Z czterech wyjazdowych spotkań mają bilans trzech porażek i jednego zwycięstwa. Cennego, bo po dwóch golach Marcina Żewłakowa pokonali Legię 2:0. Tydzień temu ulegli jednak w Kielcach Koronie 1:3, kończąc mecz w "10". W tym spotkaniu sporo było kontrowersji, a goście wyjechali w poczuciu krzywdy.
- Do Gdyni jedziemy po zwycięstwo - deklaruje odważnie na łamach lokalnej łódzkiej prasy trener bełchatowian Maciej Bartoszek.
Innego rozstrzygnięcia, jak wygranej Arki, nie przewiduje trener żółto-niebieskich Dariusz Pasieka, któremu przed sobotnim spotkaniem nie brakuje problemów. Od tych kadrowych (odsunięciem od dwóch ligowych spotkań ukarany został Miroslav Bożok), po czysto taktyczne, czyli jakim systemem zagrać przeciwko GKS.
- A jaki trener nie ma problemów - zdaje się bagatelizować sprawę Pasieka. - Widzę, że zespół żyje jeszcze przygnębiającą porażką w Gdańsku. Musi jednak jak najszybciej skupić się na sobotnim meczu, a najlepszym lekarstwem na poprawienie nastrojów będzie zwycięstwo. Na pewno stać nas na zdobycie kompletu punktów - przekonuje gdyński szkoleniowiec.
Wtóruje mu Marcin Budziński: - To prawda, że ciężko wyrzucić z głowy derbową porażkę, ale na szczęście z GKS Bełchatów gramy u siebie, a tu zdobywamy punkty, które teraz najbardziej są nam potrzebne.
Podstawowy problem kadrowy, jaki musi w sobotę rozwiązać trener Pasieka, zawiera się w pytaniu: kto zastąpi Bożoka?
- Burkhardt czy Zawistowski - pytamy trenera.
- Pole manewru mam raczej niewielkie. A może zagrają obaj - dość tajemniczo odpowiada Pasieka. - Chodzą mi po głowie różne pomysły, różne rozwiązania taktyczne. Na przykład, czy zagrać z jednym czy z dwoma nominalnymi napastnikami? Na pewno ciężar gry musimy przybliżyć do pola karnego rywali, stwarzać więcej sytuacji podbramkowych, zdobywać gole, bo bez nich nie ma wygranej. Nawet obrońcy, szczególnie boczni, muszą być bardziej ofensywnie nastawieni - zapowiada szkoleniowiec Arki.
Kibiców oglądających środowy trening Arki mógł zaniepokoić uraz stawu skokowego Denisa Glaviny. Na szczęście nie jest on groźny i nie przeszkodzi piłkarzowi w występie w sobotnim spotkaniu. W spotkaniu, w którym do zwycięstwa może poprowadzić gdynian gorący doping fanów, na który liczy cała drużyna, chociaż wie, że tych kibiców w derbach zawiodła.
- Derby jeszcze wygramy, ale teraz najważniejsze są trzy punkty zdobyte w meczu z GKS Bełchatów - przekonuje kapitan Arki Norbert Witkowski.
A co słychać w zespole sobotniego rywala? Trener Bartoszek będzie miał do dyspozycji już Grzegorza Barana i Jeremiaha White'a. Ten pierwszy w spotkaniu z Lechem Poznań nie mógł zagrać z powodu czerwonej kartki, którą dostał za faul taktyczny w meczu z Wisłą Kraków. W Kielcach nie zagrał z kolei z powodu grypy żołądkowej. Z kolei White narzekał w ubiegłym tygodniu na ból nogi.
Poturbowany w Kielcach Łukasz Bocian, któremu lekarze musieli założyć trzy szwy na głowie, też już normalnie trenuje. Trener bełchatowskiej drużyny wciąż czeka na powrót Mateusza Cetnarskiego, który kończy rehabilitację w Krakowie i za kilkanaście dni ma już trenować z kolegami z zespołu. W Gdyni rzecz jasna tego piłkarza jeszcze w zespole GKS zabraknie.
W Bełchatowie mówią, że to ich piłkarze są faworytem sobotniej konfrontacji. Ale trener Bartoszek słusznie zauważa, że Arka nie przegrała w tym sezonie na własnym stadionie ani jednego meczu.
- Dodatkowo zagramy na sztucznej nawierzchni, która na pewno nie będzie naszym sprzymierzeńcem - mówi Bartoszek.
Wiadomo też, kto będzie sędziował mecz Arki z GKS. Polski Związek Piłki Nożnej wyznaczył do tego zadania Tomasza Musiała z okręgu krakowskiego. Sobotnie spotkanie dla urodzonego w Anglii arbitra będzie drugim takim meczem w ekstraklasie. Pierwszym na tym szczeblu rozgrywek był mecz Śląska Wrocław z Polonią Warszawa zakończony remisem 2:2.
TRWA SPRZEDAŻ INTERNETOWA BILETÓW NA MECZ Z GKS!
Janusz Woźniak - Dziennik Bałtycki
Copyright Arka Gdynia |