Aktualności
17.10.2010
Pasieka: Ten mecz chcemy wygrać (Dziennik Bałtycki)
Z Dariuszem Pasieką, trenerem Arki, rozmawia Janusz Woźniak
W niedzielę kolejny ligowy mecz, czy jednak potyczka o znacznie większym znaczeniu.
Zależy, jak na to patrzeć. Jak w każdym meczu, do zdobycia są trzy ligowe punkty i obojętnie, kto je zdobędzie, to nie będą się przecież w tabeli liczyć podwójnie. To, co wyróżnia jednak ten mecz wśród innych ligowych spotkań, to prestiż, satysfakcja dla kibiców i oczywiście samych piłkarzy. Dlatego derby wywołują tyle emocji, a ich stawka jest większa niż tylko ligowe punkty. Podstawowym zadaniem trenera Arki jest wygrać z Lechią - pod tak sformułowanym celem podpisaliby się wszyscy kibice Arki.
Patrząc na historię ostatnich derbowych spotkań w ekstraklasie ta tęsknota naszych kibiców za derbowym sukcesem jest jak najbardziej oczywista. My chcemy zrobić wszystko, aby kibice zobaczyli naprawdę dobry mecz, pełen efektownych zagrań i emocji, a jednocześnie, aby wynik był korzystny dla Arki.
Oglądał Pan w tym sezonie mecze Lechii na żywo?
W miarę możliwości, czyli wolnego czasu. To były mecze Lechii z Jagiellonią i Cracovią, czyli przegrane i wygrane spotkanie przez gospodarzy. Oczywiście fragmenty innych spotkań oglądałem w skrótach, ale muszę powiedzieć, że oglądanie spotkań na żywo daje zupełnie inny obraz meczu niż ten śledzony na telewizyjnym ekranie. Mam po tych obserwacjach swoje wnioski, ale podzielę się nimi z drużyną. Natomiast z tego, co wiem, to trener Tomasz Kafarski miał nas oglądać w Gdyni w meczu z Jagiellonią.
Gdyby mecze z Jagiellonią miały mieć jakieś znaczenie dla derbowej potyczki, to Jaga w Gdańsku wygrała, a w Gdyni przegrała. Czyli...
Ma znaczenie punktowe i statystyczne. Ponadto te wyniki świadczą o tym, że w naszej ekstraklasie każdy może wygrać z każdym. I tyle. Dalsze wnioski mogłyby już tylko przypominać wróżenie z fusów. A to nie jest zajęcie dla trenerów.
Zgodnie z powiedzeniem, że tabela prawdę ci powie, faworyta niedzielnego meczu Lechia - Arka wskazać nietrudno.
I co, ja mam zaprzeczać faktom? Tak, Lechia jest faworytem. Jej ostatnie zwycięstwa 5:1 nad Górnikiem i 3:0 z Legią w Warszawie, zresztą także nieco wcześniejsze mecze, potwierdzają, że gdańszczanie są w dobrej dyspozycji. Ich siłę ofensywną będziemy starali się zneutralizować.
Pomysły na grę z Lechią. Głęboka defensywa czy raczej naszą szansą jest atak... Powiem tak - żadnych skrajnych pomysłów. Mamy swoją koncepcję gry, którą staramy się wcielać w życie w każdym meczu ligowym w tym sezonie. Mamy wypracowane warianty taktyczne i przemyślenia dotyczące ich zastosowania w Gdańsku. Jeżeli będziemy je konsekwentnie realizować, to nie powinno być źle.
Wydawałoby się, że dwa tygodnie przerwy w rozgrywkach to dobry czas na pracę z zespołem. Tymczasem Pan komfortu w tym czasie nie miał. Kontuzje, powołania do kadry, nie pozwoliły na spokojną i racjonalną pracę. Na przykład Marcin Budziński, ważny piłkarz w Pana zespole, pokonywał z Michałem Płotką tysiące kilometrów na trasie Polska - Iran - Walia - Polska z kadrą U-23.
Jasne, że każdy trener wolałby pracować z całym zespołem, ale kadrowe powołania to przecież promocja dla klubu, wyróżnienie dla zawodnika i trzeba umieć z tym żyć. W innych klubach ekstraklasy było pod tym względem jeszcze gorzej. Lechia też miała Huberta Wołąkiewicza na meczach z USA i Ekwadorem
.
Na jakich piłkarzy w swoim zespole liczy Pan w niedzielę najbardziej. Czy to, że kilku obcokrajowców nigdy nie grało jeszcze w trójmiejskich derbach może być dodatkowym atutem?
Myślę, że każdy piłkarz grał gdzieś, kiedyś, w jakimś meczu o derbowym charakterze. Motywacja w obu zespołach wydaje się więc czymś zupełnie naturalnym. I w Arce, i w Lechii wystąpią zawodnicy, dla których będą to pierwsze derby Trójmiasta, więc dla żadnego zespołu nie będzie to dodatkowy atut.
Kto więc będzie cieszył się w niedzielę ze zwycięstwa?
A remisu nie bierze pan pod uwagę (śmiech). Więcej atutów, jak już mówiłem, jest po stronie grającej na własnym boisku Lechii, ale piłka bywa przewrotna. O końcowym wyniku derbów będzie decydowała forma w niedzielne popołudnie, a kto wie, czy nie łut szczęścia, który w futbolu też ma swoje znaczenie. Naszym celem, jak w każdym meczu, będzie zwycięstwo.
Janusz Woźniak - Dziennik Bałtycki
W niedzielę kolejny ligowy mecz, czy jednak potyczka o znacznie większym znaczeniu.
Zależy, jak na to patrzeć. Jak w każdym meczu, do zdobycia są trzy ligowe punkty i obojętnie, kto je zdobędzie, to nie będą się przecież w tabeli liczyć podwójnie. To, co wyróżnia jednak ten mecz wśród innych ligowych spotkań, to prestiż, satysfakcja dla kibiców i oczywiście samych piłkarzy. Dlatego derby wywołują tyle emocji, a ich stawka jest większa niż tylko ligowe punkty. Podstawowym zadaniem trenera Arki jest wygrać z Lechią - pod tak sformułowanym celem podpisaliby się wszyscy kibice Arki.
Patrząc na historię ostatnich derbowych spotkań w ekstraklasie ta tęsknota naszych kibiców za derbowym sukcesem jest jak najbardziej oczywista. My chcemy zrobić wszystko, aby kibice zobaczyli naprawdę dobry mecz, pełen efektownych zagrań i emocji, a jednocześnie, aby wynik był korzystny dla Arki.
Oglądał Pan w tym sezonie mecze Lechii na żywo?
W miarę możliwości, czyli wolnego czasu. To były mecze Lechii z Jagiellonią i Cracovią, czyli przegrane i wygrane spotkanie przez gospodarzy. Oczywiście fragmenty innych spotkań oglądałem w skrótach, ale muszę powiedzieć, że oglądanie spotkań na żywo daje zupełnie inny obraz meczu niż ten śledzony na telewizyjnym ekranie. Mam po tych obserwacjach swoje wnioski, ale podzielę się nimi z drużyną. Natomiast z tego, co wiem, to trener Tomasz Kafarski miał nas oglądać w Gdyni w meczu z Jagiellonią.
Gdyby mecze z Jagiellonią miały mieć jakieś znaczenie dla derbowej potyczki, to Jaga w Gdańsku wygrała, a w Gdyni przegrała. Czyli...
Ma znaczenie punktowe i statystyczne. Ponadto te wyniki świadczą o tym, że w naszej ekstraklasie każdy może wygrać z każdym. I tyle. Dalsze wnioski mogłyby już tylko przypominać wróżenie z fusów. A to nie jest zajęcie dla trenerów.
Zgodnie z powiedzeniem, że tabela prawdę ci powie, faworyta niedzielnego meczu Lechia - Arka wskazać nietrudno.
I co, ja mam zaprzeczać faktom? Tak, Lechia jest faworytem. Jej ostatnie zwycięstwa 5:1 nad Górnikiem i 3:0 z Legią w Warszawie, zresztą także nieco wcześniejsze mecze, potwierdzają, że gdańszczanie są w dobrej dyspozycji. Ich siłę ofensywną będziemy starali się zneutralizować.
Pomysły na grę z Lechią. Głęboka defensywa czy raczej naszą szansą jest atak... Powiem tak - żadnych skrajnych pomysłów. Mamy swoją koncepcję gry, którą staramy się wcielać w życie w każdym meczu ligowym w tym sezonie. Mamy wypracowane warianty taktyczne i przemyślenia dotyczące ich zastosowania w Gdańsku. Jeżeli będziemy je konsekwentnie realizować, to nie powinno być źle.
Wydawałoby się, że dwa tygodnie przerwy w rozgrywkach to dobry czas na pracę z zespołem. Tymczasem Pan komfortu w tym czasie nie miał. Kontuzje, powołania do kadry, nie pozwoliły na spokojną i racjonalną pracę. Na przykład Marcin Budziński, ważny piłkarz w Pana zespole, pokonywał z Michałem Płotką tysiące kilometrów na trasie Polska - Iran - Walia - Polska z kadrą U-23.
Jasne, że każdy trener wolałby pracować z całym zespołem, ale kadrowe powołania to przecież promocja dla klubu, wyróżnienie dla zawodnika i trzeba umieć z tym żyć. W innych klubach ekstraklasy było pod tym względem jeszcze gorzej. Lechia też miała Huberta Wołąkiewicza na meczach z USA i Ekwadorem
.
Na jakich piłkarzy w swoim zespole liczy Pan w niedzielę najbardziej. Czy to, że kilku obcokrajowców nigdy nie grało jeszcze w trójmiejskich derbach może być dodatkowym atutem?
Myślę, że każdy piłkarz grał gdzieś, kiedyś, w jakimś meczu o derbowym charakterze. Motywacja w obu zespołach wydaje się więc czymś zupełnie naturalnym. I w Arce, i w Lechii wystąpią zawodnicy, dla których będą to pierwsze derby Trójmiasta, więc dla żadnego zespołu nie będzie to dodatkowy atut.
Kto więc będzie cieszył się w niedzielę ze zwycięstwa?
A remisu nie bierze pan pod uwagę (śmiech). Więcej atutów, jak już mówiłem, jest po stronie grającej na własnym boisku Lechii, ale piłka bywa przewrotna. O końcowym wyniku derbów będzie decydowała forma w niedzielne popołudnie, a kto wie, czy nie łut szczęścia, który w futbolu też ma swoje znaczenie. Naszym celem, jak w każdym meczu, będzie zwycięstwo.
Janusz Woźniak - Dziennik Bałtycki
Copyright Arka Gdynia |