Aktualności
16.10.2010
U naszego rywala: Lechia Gdańsk
Lechia Gdańsk jest zespołem „na fali” – to nie ulega wątpliwości. A skoro tak, to mało odkrywcze będzie stwierdzenie, że Arkę czeka w derbach bardzo trudne zadanie. Jednak warto przypomnieć, że już jeden murowany faworyt, gromiący rywala za rywalem, po meczu z Arką pozostał bez punktów. Wszyscy wierzymy, że los Jagiellonii Białystok, która „zacięła się” właśnie na żółto-niebieskich, podzielą w niedzielę nasi rywale zza miedzy.
Tomasz Kafarski dysponuje bardzo szeroką i obecnie niemal w pełni zdrową kadrą zawodników. Jedynym zawodnikiem, który z powodu kontuzji uszczuplił skład Lechii, jest obrońca Vytautas Andriuškevičius, niespełna 20-letni reprezentant Litwy. Piłkarz sprowadzony latem na Traugutta zbierał sporo komplementów za swoją grę, co zaowocowało powołaniem do reprezentacji narodowej. Litwin jednak najprawdopodobniej w tym roku na boisku się nie pojawi, ale jak pokazał mecz Lechii w Warszawie, nie stanowi to dla Kafarskiego większego problemu. Małe korekty przeprowadzone w linii obrony nie zakłóciły prawidłowej pracy mechanizmu, który podobnie jak w Gdyni dopuścił do straty zaledwie pięciu goli w tym sezonie. Zestawienie tej formacji w innym składzie niż Deleu, Kožans, Bąk i Wołąkiewicz byłoby sporą niespodzianką, bo każdy z tych piłkarzy prezentuje obecnie wysoką dyspozycję. Wołąkiewicz w minionym tygodniu zadebiutował w kadrze, Bąk zdaniem wielu obserwatorów jest obecnie w życiowej formie i również zasługuje na powołanie do reprezentacji, a Deleu to z kolei jeden z najciekawszych obcokrajowców sprowadzonych latem do Ekstraklasy. Kožans powrócił co prawda do podstawowego składu na skutek kontuzji Andriuškevičiusa, ale w żadnym wypadku nie można powiedzieć, żeby ustępował poziomem swoim kolegom z obrony.
Przewidzenie składu drugiej linii i ataku jest już zdecydowanie trudniejsze, bo spore pole manewru pozwala Kafarskiemu na dość swobodne rotowanie piłkarzami bez uszczerbku na jakości gry. Kilku zawodników może być jednak w 100% pewnymi występu, bo odkrywają obecnie kluczowe role w zespole biało-zielonych. Zalicza się do nich kapitan Lechii, Łukasz Surma, gwarantujący równowagę między linią obrony i ataku, świetnie czytający grę przeciwnika, a zarazem reżyser poczynań ofensywnych swojego zespołu. Ciężko wyobrazić sobie środek pola Lechii również bez Marko Bajića, który po przenosinach 1,5 roku temu z Zabrza na początku nie wyróżniał się niczym poza kolekcjonowaniem żółtych i czerwonych kartek. Teraz zapamiętywany jest głównie z nieprzeciętnej techniki, dokładnego długiego podania i celnego, atomowego strzału. Na boisku nie powinno zabraknąć też miejsca dla Pawła Nowaka, bardzo ambitnego i szybkiego piłkarza, który wyróżnia się także dużą łatwością w znajdowaniu się w dogodnych sytuacjach strzeleckich. O miejsce w drugiej linii zabiega także Piotr Wiśniewski, który w Warszawie zanotował wejście z ławki rezerwowych, ale niezwykle korzystnie wpłynął na poczynania swojej drużyny, a ponadto zawodnik mający już na koncie bramkę w derbach, co również może nie być bez znaczenia.
W ustawieniu 4-3-3, w którym lubuje się Tomasz Kafarski, do gry w linii ataku aspiruje nawet sześciu zawodników. Świetne opinie zbiera Francuz Bedi Buval, który jak na razie w każdym występie strzela bramkę. Przeciwko Arce od pierwszej minuty powinien zagrać także piłkarz z Wybrzeża Kości Słoniowej Abdou Traore, uznany przez redakcję Canal+ za największe „oczarownie” początku sezonu wśród pomocników. Gra w ustawieniu 4-3-3 pozwala mu bowiem na podłączanie się do akcji ofensywnych z drugiej linii, w których potrafi oczarować niekonwencjonalnym zagraniem i niesygnalizowanym uderzeniem na bramkę. Traore należy również do etatowych wykonawców stałych fragmentów gry, czym zasłużył sobie mocnym i celnym dośrodkowaniem, sprawiającego dużo kłopotów drużynie broniącej. W Warszawie zagrał słabiej, ale raczej nie powinno do skłonić Kafarskiego do rezygnacji z usług ciemnoskórego piłkarza od początku meczu.
Nie wolno, zwłaszcza Arkowcom, zapomnieć o Pawle Buzale, który niezależnie od swojej formy w innych meczach ligowych, dla gdynian zawsze był zawodnikiem sprawiającym masę problemów. Do dziś wszyscy pamiętamy bramki, które dawały Lechii w derbach zwycięstwa, a przecież obecnie to najskuteczniejszy piłkarz biało-zielonych, autor trzech goli, co pozwala mu uciec od opinii napastnika seryjnie marnującego dogodne okazje do zdobywania bramek.
Buzała, jeśli wystąpi od pierwszej minuty zapewne zastąpi na boisku Ivansa Lukjanovsa, bardzo dynamicznego i groźnego Łotysza, który również razi nieskutecznością, ale mimo to należy to najpożyteczniejszych piłkarzy w swoim zespole. Warto też przypomnieć, że gdy w zeszłym roku wszyscy w Gdańsku już pogodzili się, że Lukjanovs w lidze bramki raczej nie zdobędzie, ten przebudził się w meczu… z Arką i zdobył swojego pierwszego gola dla biało-zielonych. Poza tamtym trafieniem, udało mu się jeszcze tylko raz wpisać na listę strzelców, ale bramka z Zagłębiem Lubin do dziś wzbudza sporo kontrowersji, czy w ogóle powinna zostać uznana, a jeśli już, to czy nie powinna zostać zaliczona na konto lubińskiego obrońcy (notabene Michała Łabędzkiego, byłego zawodnika Arki)…
Innymi piłkarzami, którzy marzą o występie w niedzielnych derbach są wychowankowie Lechii: Tomasz Dawidowski i Marek Zieńczuk. Temu pierwszemu obecnie bardzo trudno się przebić do składu pierwszej drużyny, a drugi po powrocie do macierzystego klubu, jeszcze nie miał okazji w nim zagrać choćby minuty, gdyż zmagał się z poważną kontuzją. Nie można jednak wykluczyć, że ze względu na nadzwyczajną motywację właśnie tych piłkarzy, trener Kafarski nie pozwoli im na występ przeciwko Arce.
Ostatnim zawodnikiem, który może w niedzielę pojawić się na boisku jest Aliaksandr Sazankou, napastnik z Białorusi, sprowadzony z Dynama Mińsk po tym, jak ten zespół odpadł z rywalizacji o Ligę Europy. Na razie Sazankou musi godzić się z rolą rezerwowego, choć też już zdążył zdobyć swoją premierową bramkę na boiskach polskiej Ekstraklasy i może być elementem zaskoczenia w szerokiej talii trenera Lechii.
Jak widać, ma w czym wybierać Tomasz Kafarski i wytypowanie pierwszej „jedenastki” na derby nie należy do zadań łatwych. Niezależnie jednak od tego, na których piłkarzy postawi trener gdańszczan, nasi rywale z pewnością będą chcieli pokazać to, co pozwoliło im wejść na usta wszystkich dziennikarzy sportowych w Polsce, czyli szybka, dokładna gra na małej przestrzeni, duża ilość podań i wymienność pozycji pomiędzy poszczególnymi piłkarzami, co w efekcie daje im dużą łatwość w dochodzeniu do sytuacji bramkowych. Dużo jest w tym analogii do cech, którymi wyróżniała się Jagiellonia Białystok, przyjeżdżając do Gdyni. Wtedy trener Pasieka i jego podopieczni znaleźli antidotum na taką grę i dało się sprawić niespodziankę. W niedzielę liczymy na powtórkę i wreszcie na przerwanie złej derbowej passy.
Skubi
Tomasz Kafarski dysponuje bardzo szeroką i obecnie niemal w pełni zdrową kadrą zawodników. Jedynym zawodnikiem, który z powodu kontuzji uszczuplił skład Lechii, jest obrońca Vytautas Andriuškevičius, niespełna 20-letni reprezentant Litwy. Piłkarz sprowadzony latem na Traugutta zbierał sporo komplementów za swoją grę, co zaowocowało powołaniem do reprezentacji narodowej. Litwin jednak najprawdopodobniej w tym roku na boisku się nie pojawi, ale jak pokazał mecz Lechii w Warszawie, nie stanowi to dla Kafarskiego większego problemu. Małe korekty przeprowadzone w linii obrony nie zakłóciły prawidłowej pracy mechanizmu, który podobnie jak w Gdyni dopuścił do straty zaledwie pięciu goli w tym sezonie. Zestawienie tej formacji w innym składzie niż Deleu, Kožans, Bąk i Wołąkiewicz byłoby sporą niespodzianką, bo każdy z tych piłkarzy prezentuje obecnie wysoką dyspozycję. Wołąkiewicz w minionym tygodniu zadebiutował w kadrze, Bąk zdaniem wielu obserwatorów jest obecnie w życiowej formie i również zasługuje na powołanie do reprezentacji, a Deleu to z kolei jeden z najciekawszych obcokrajowców sprowadzonych latem do Ekstraklasy. Kožans powrócił co prawda do podstawowego składu na skutek kontuzji Andriuškevičiusa, ale w żadnym wypadku nie można powiedzieć, żeby ustępował poziomem swoim kolegom z obrony.
Przewidzenie składu drugiej linii i ataku jest już zdecydowanie trudniejsze, bo spore pole manewru pozwala Kafarskiemu na dość swobodne rotowanie piłkarzami bez uszczerbku na jakości gry. Kilku zawodników może być jednak w 100% pewnymi występu, bo odkrywają obecnie kluczowe role w zespole biało-zielonych. Zalicza się do nich kapitan Lechii, Łukasz Surma, gwarantujący równowagę między linią obrony i ataku, świetnie czytający grę przeciwnika, a zarazem reżyser poczynań ofensywnych swojego zespołu. Ciężko wyobrazić sobie środek pola Lechii również bez Marko Bajića, który po przenosinach 1,5 roku temu z Zabrza na początku nie wyróżniał się niczym poza kolekcjonowaniem żółtych i czerwonych kartek. Teraz zapamiętywany jest głównie z nieprzeciętnej techniki, dokładnego długiego podania i celnego, atomowego strzału. Na boisku nie powinno zabraknąć też miejsca dla Pawła Nowaka, bardzo ambitnego i szybkiego piłkarza, który wyróżnia się także dużą łatwością w znajdowaniu się w dogodnych sytuacjach strzeleckich. O miejsce w drugiej linii zabiega także Piotr Wiśniewski, który w Warszawie zanotował wejście z ławki rezerwowych, ale niezwykle korzystnie wpłynął na poczynania swojej drużyny, a ponadto zawodnik mający już na koncie bramkę w derbach, co również może nie być bez znaczenia.
W ustawieniu 4-3-3, w którym lubuje się Tomasz Kafarski, do gry w linii ataku aspiruje nawet sześciu zawodników. Świetne opinie zbiera Francuz Bedi Buval, który jak na razie w każdym występie strzela bramkę. Przeciwko Arce od pierwszej minuty powinien zagrać także piłkarz z Wybrzeża Kości Słoniowej Abdou Traore, uznany przez redakcję Canal+ za największe „oczarownie” początku sezonu wśród pomocników. Gra w ustawieniu 4-3-3 pozwala mu bowiem na podłączanie się do akcji ofensywnych z drugiej linii, w których potrafi oczarować niekonwencjonalnym zagraniem i niesygnalizowanym uderzeniem na bramkę. Traore należy również do etatowych wykonawców stałych fragmentów gry, czym zasłużył sobie mocnym i celnym dośrodkowaniem, sprawiającego dużo kłopotów drużynie broniącej. W Warszawie zagrał słabiej, ale raczej nie powinno do skłonić Kafarskiego do rezygnacji z usług ciemnoskórego piłkarza od początku meczu.
Nie wolno, zwłaszcza Arkowcom, zapomnieć o Pawle Buzale, który niezależnie od swojej formy w innych meczach ligowych, dla gdynian zawsze był zawodnikiem sprawiającym masę problemów. Do dziś wszyscy pamiętamy bramki, które dawały Lechii w derbach zwycięstwa, a przecież obecnie to najskuteczniejszy piłkarz biało-zielonych, autor trzech goli, co pozwala mu uciec od opinii napastnika seryjnie marnującego dogodne okazje do zdobywania bramek.
Buzała, jeśli wystąpi od pierwszej minuty zapewne zastąpi na boisku Ivansa Lukjanovsa, bardzo dynamicznego i groźnego Łotysza, który również razi nieskutecznością, ale mimo to należy to najpożyteczniejszych piłkarzy w swoim zespole. Warto też przypomnieć, że gdy w zeszłym roku wszyscy w Gdańsku już pogodzili się, że Lukjanovs w lidze bramki raczej nie zdobędzie, ten przebudził się w meczu… z Arką i zdobył swojego pierwszego gola dla biało-zielonych. Poza tamtym trafieniem, udało mu się jeszcze tylko raz wpisać na listę strzelców, ale bramka z Zagłębiem Lubin do dziś wzbudza sporo kontrowersji, czy w ogóle powinna zostać uznana, a jeśli już, to czy nie powinna zostać zaliczona na konto lubińskiego obrońcy (notabene Michała Łabędzkiego, byłego zawodnika Arki)…
Innymi piłkarzami, którzy marzą o występie w niedzielnych derbach są wychowankowie Lechii: Tomasz Dawidowski i Marek Zieńczuk. Temu pierwszemu obecnie bardzo trudno się przebić do składu pierwszej drużyny, a drugi po powrocie do macierzystego klubu, jeszcze nie miał okazji w nim zagrać choćby minuty, gdyż zmagał się z poważną kontuzją. Nie można jednak wykluczyć, że ze względu na nadzwyczajną motywację właśnie tych piłkarzy, trener Kafarski nie pozwoli im na występ przeciwko Arce.
Ostatnim zawodnikiem, który może w niedzielę pojawić się na boisku jest Aliaksandr Sazankou, napastnik z Białorusi, sprowadzony z Dynama Mińsk po tym, jak ten zespół odpadł z rywalizacji o Ligę Europy. Na razie Sazankou musi godzić się z rolą rezerwowego, choć też już zdążył zdobyć swoją premierową bramkę na boiskach polskiej Ekstraklasy i może być elementem zaskoczenia w szerokiej talii trenera Lechii.
Jak widać, ma w czym wybierać Tomasz Kafarski i wytypowanie pierwszej „jedenastki” na derby nie należy do zadań łatwych. Niezależnie jednak od tego, na których piłkarzy postawi trener gdańszczan, nasi rywale z pewnością będą chcieli pokazać to, co pozwoliło im wejść na usta wszystkich dziennikarzy sportowych w Polsce, czyli szybka, dokładna gra na małej przestrzeni, duża ilość podań i wymienność pozycji pomiędzy poszczególnymi piłkarzami, co w efekcie daje im dużą łatwość w dochodzeniu do sytuacji bramkowych. Dużo jest w tym analogii do cech, którymi wyróżniała się Jagiellonia Białystok, przyjeżdżając do Gdyni. Wtedy trener Pasieka i jego podopieczni znaleźli antidotum na taką grę i dało się sprawić niespodziankę. W niedzielę liczymy na powtórkę i wreszcie na przerwanie złej derbowej passy.
Skubi
Copyright Arka Gdynia |