TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

29.08.2010

Światło zgasło, ale wynik nie (SportoweFakty.pl)

Druga połowa pojedynku KGHM Zagłębia Lubin z Arką Gdynia została rozegrana 45 minut później niż powinna. Wszystko za sprawą awarii oświetlenia. Mimo to Miedziowi utrzymali korzystny wynik z pierwszej połowy, gdy zdobyli jedyną bramkę w meczu.

Marek Bajor dokonał tylko jednej zmiany w porównaniu do ostatniego meczu z Polonią Warszawa. Kamila Wilczka zastąpił Amer Osmanagić. W Arce w ataku zabrakło Mirko Ivanovskiego, a jego miejsce zajął Joseph Mawaye. Kapitanem drużyny z Dolnego Śląska został Grzegorz Bartczak.

- W poprzednim sezonie też byłem, w meczu z Odrą Wodzisław - powiedział portalowi SportoweFakty.pl.

Pierwsze minuty należały do gości, którzy częściej utrzymywali się przy piłce. Jednak w piątej minucie to się zmieniło, gdy Arkadiusz Woźniak strzelił bramkę. Dla młodego zawodnika Miedziowych był to dopiero drugi mecz w podstawowym składzie w ekstraklasie i pierwszy gol.

Bramka znacząco zmieniła obraz gry. Tempo wzrosło, ale to Zagłębie dyktowało warunki gry. Arka była tylko tłem dla lubinian i w pierwszej połowie nie zagroziła bramce Bojana Isailovicia. Miedziowi mogli i nawet powinni byli zdobyć kolejnego gola.

Najlepszą okazję zmarnował Osmanagić, który w sytuacji sam na sam z Norbertem Witkowskim strzelił w nogi bramkarza Arki. Groźnie było również po dośrodkowaniu Grzegorza Bartczaka. Woźniakowi zabrakło "dłużej nogi" do skierowania piłki do siatki rywali. Zawodnik Zagłębia uderzał jeszcze celnie głową, ale za słabo, żeby pokonać Witkowskiego. Do przerwy więcej goli nie było, a lubinianie sprawiali dużo lepsze wrażenie. Arka ledwie kilka razy była w polu karnym gospodarzy.

W przerwie zgasło oświetlenie. Wiele minut próbowano je reanimować, ale kolejne próby kończyły się fiaskiem. Jupitery świeciły, by po chwili zgasnąć. Dopiero po około 30 minutach udało się je włączyć. Druga połowa rozpoczęła się z 45. minutowym poślizgiem. Piłkarze i sędziowie potrzebowali jeszcze kwadransa, aby ponownie się rozgrzać.

Tak długa przerwa dobrze podziałała na piłkarzy Arki, którzy zaczęli grać bardzo ofensywnie. Jednak to Woźniak w 57. minucie zmarnował idealną okazję do zdobycia bramki. Mateusz Bartczak kapitalnie podał do kolegi z drużyny, a ten wyszedł sam na sam z Witkowskim. Strzelił słabo i wprost w bramkarza Arki.

W dalszej części meczu Zagłębie nastawiło się na kontry. Po jednej z nich bramkę powinien był zdobyć rezerwowy Wojciech Kędziora. Stojąc 40 metrów od bramki Arki, mając wysuniętego poza własne pole karne Witkowskiego, długo przyjmował piłkę aż mu ją zabrali obrońcy Arki.

Doliczony czas gry przyniósł prawdziwe oblężenie bramki lubinian. W drugiej doliczonej minucie do gospodarzy uśmiechnęło się szczęście, gdy Csaba Horvath tak niefortunnie kopnął piłkę, że ta wylądowała na słupku. Chwilę później Maciej Szmatiuk uderzył pod poprzeczkę, ale Isailović sparował futbolówkę na rzut rożny.

Emocji w drugiej połowie było bardzo dużo. Tak dużo, że w pewnym momencie doszło do przepychanki Marka Bajora z Marciano Brumą. Zagłębie ostatecznie wygrało z gdynianami 1:0.

- W poprzednich meczach gra nie była najgorsza, ale punktów nie było. Dzisiaj graliśmy konsekwentnie. Mieliśmy 3-4 sytuacje i były one klarowne. Powinniśmy byli je wykorzystać, a wówczas byłaby spokojniejsza końcówka - powiedział po meczu Marek Bajor.

Pasieka przyznał, że w pierwszej połowie nie widział swojej drużyny. Dopiero w drugiej zaczęła grać tak jak od niej wymaga.

- W drugiej połowie przydusiliśmy, mieliśmy okazje, zabrakło czasu - podsumował opiekun Arki.

KGHM Zagłębie Lubin - Arka Gdynia 1:0 (1:0)
1:0 - Woźniak 5'

Składy:

Zagłębie Lubin: Isailović - Grzegorz Bartczak, Reina, Horvath, Costa - Mateusz Bartczak, Hanzel, Ekwueme - Osmanagić (75' Traore), Woźniak (90' Kocot) - Djokić (62' Kędziora).

Arka Gdynia: Witkowski - Bruma, Szmatiuk, Płotka, Noll - Budziński, Bożok, Zawistowski (63' Ivanovski), Burkhardt (46' Labukas), Glavina, Mawaye (84' Wilczyński).

Żółte kartki: Ekwueme, Hanzel, Horvath, Mateusz Bartczak, Grzegorz Bartczak, Isailović (Zagłębie) oraz Budziński, Szmatiuk (Arka).

Sędzia: Radosław Trochimuk (Ciechanów).

Widzów: 8548.

Ocena drużyny Zagłębia Lubin - 4,0. Miedziowi zagrali dobre spotkanie. Powinni wygrać wyżej niż 1:0, ponieważ zmarnowali dwie stuprocentowe okazje do zdobycia bramki.

Ocena drużyny Arki Gdynia - 2,5. W pierwszej połowie Arka nie istniała. Zaznaczył to sam Pasieka. W drugiej grała już lepiej, ale i tak przegrała.

Bartosz Zimkowski - SportoweFakty.pl







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia