Aktualności
12.07.2010
Tshibamba - gorący towar.
Trener Dariusz Pasieka zafundował swoim podopiecznym długi wypoczynkowy weekend. Zawodnicy spotkają się praktycznie dopiero na jutrzejszej zbiórce przed wyjazdem na zgrupowanie do Austrii. Kilku zagranicznych zawodników Arki ma dołączyć do ekipy dopiero na lotnisku w Monachium, a tej grupie także Joel Tshibamba. Holenderski napastnik Arki ciągle jednak jest „gorącym" towarem w polskiej ekstraklasie. Im bliżej początków sezonu, tym zainteresowanie Tshibamą rośnie. Można powiedzieć, że wręcz lawinowo.
Pierwsza Tshibamba zainteresowała się Jagiellonia, później do gry włączyła się Legia, ale nie na tyle przekonywająco - chodzi oczywiście o oferowaną sumę pieniędzy - aby doprowadzić transfer do skutku. Kiedy Legia poprawiła swoją ofertę, do gry włączyła się, podobno bardzo poważnie, Polonia Warszawa, a ostatnie informacje mówią jeszcze o Lechu Poznań. Wyścig po Tshibambę więc trwa, co tylko może prowadzić do wniosku, że w barwach Arki jednak nie zagra.
- Tshibamba nadal jest zawodnikiem Arki i zgodnie z ustaleniami jest na liście zawodników przewidzianych do udziału w zgrupowaniu w Austrii, a do ekipy ma dołączyć we wtorek na lotnisku w Monachium, gdzie drużyna doleci, aby przesiąść się tam w autokar i dojechać na miejsce zgrupowania. Nie ma wielkich szans, aby coś się w poniedziałek zmieniło. Tshibamba oczywiście za określoną w jego kontrakcie sumę transferowa będzie mógł odejść, ale żaden polski klub - a zainteresowanych jest rzeczywiście kilka - jak na razie takiej kwoty za niego nie zaoferował - wyjaśnił nam wczoraj dyrektor sportowy Arki Andrzej Czyżniewski. Wprawdzie nikt tego oficjalnie nie potwierdził, ale według naszych informacji ten klub, który pierwszy przeleje na konto Arki 250 tys. euro, pozyska Tshibambę bez żadnych przeszkód. Zatem Legia, Polonia czy Lech? Odpowiedź, być może, w następnym odcinku trwającej od kilku tygodni telenoweli pod tytułem - Gdzie zagra Tshibamba?
Pierwsza Tshibamba zainteresowała się Jagiellonia, później do gry włączyła się Legia, ale nie na tyle przekonywająco - chodzi oczywiście o oferowaną sumę pieniędzy - aby doprowadzić transfer do skutku. Kiedy Legia poprawiła swoją ofertę, do gry włączyła się, podobno bardzo poważnie, Polonia Warszawa, a ostatnie informacje mówią jeszcze o Lechu Poznań. Wyścig po Tshibambę więc trwa, co tylko może prowadzić do wniosku, że w barwach Arki jednak nie zagra.
- Tshibamba nadal jest zawodnikiem Arki i zgodnie z ustaleniami jest na liście zawodników przewidzianych do udziału w zgrupowaniu w Austrii, a do ekipy ma dołączyć we wtorek na lotnisku w Monachium, gdzie drużyna doleci, aby przesiąść się tam w autokar i dojechać na miejsce zgrupowania. Nie ma wielkich szans, aby coś się w poniedziałek zmieniło. Tshibamba oczywiście za określoną w jego kontrakcie sumę transferowa będzie mógł odejść, ale żaden polski klub - a zainteresowanych jest rzeczywiście kilka - jak na razie takiej kwoty za niego nie zaoferował - wyjaśnił nam wczoraj dyrektor sportowy Arki Andrzej Czyżniewski. Wprawdzie nikt tego oficjalnie nie potwierdził, ale według naszych informacji ten klub, który pierwszy przeleje na konto Arki 250 tys. euro, pozyska Tshibambę bez żadnych przeszkód. Zatem Legia, Polonia czy Lech? Odpowiedź, być może, w następnym odcinku trwającej od kilku tygodni telenoweli pod tytułem - Gdzie zagra Tshibamba?
Copyright Arka Gdynia |