TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

20.11.2006

Kapitalny koniec rundy

W ostatnim ligowym występie w tym roku Arka bezapelacyjnie ograła Wisłę Płock 4:1 (3:0). Hattrick w tym meczu, pierwszego dla żółto-niebieskich w ekstraklasie po trzydziestu latach, zdobył Janusz Dziedzic. Godzien odnotowania jest również debiut w gdyńskiej drużynie Bartosza Karwana.
Arkowcy wyraźnie wzięli sobie do serca słowa swojego szkoleniowca, który przed meczem kilkakrotnie powtarzał, że Wisły nie można lekceważyć i żeby z nią wygrać, trzeba zagrać na maksimum swoich możliwości, bo już od pierwszej minuty rzucili się na swoich rywali. Nie upłynęło 60 sekund od pierwszego gwizdka sędziego Słupika, a odnotowaliśmy pierwszy strzał na bramkę Gubca. Jego autorem był Tomasz Sokołowski, ale nie zaskoczył nim bramkarza Wisły. Podobnie było dwie minuty później, gdy kombinacyjnie rozegrany rzut rożny gospodarze zakończyli strzałem Olgierda Moskalewicza, choć Gubiec miał sporo szczęścia, gdy piłka przypadkowo odbiła mu się od rąk i opuściła boisko w minimalnej odległości od słupka.
Pierwszą groźną akcję gości zaobserwowaliśmy w 11. minucie, kiedy to Grzegorz Jakosz zamiast do Witkowskiego podał do Karola Gregorka, ale obrońca Arki zrehabilitował się za swój błąd skutecznie blokując strzał napastnika z Płocka. Ta sytuacja była jednak nieszczęśliwa w skutkach dla Jakosza, bo nabawił się przy niej na tyle poważnego urazu, że kilka chwil później na boisku musiał zastąpić go Piotr Jawny.
W 21. minucie Janusz Dziedzic uradował swoich kibiców po raz pierwszy. Z okolic narożnika pola karnego rzut wolny egzekwował Damian Nawrocik. Jego dośrodkowanie z zegarmistrzowską precyzją wylądowało na głowie napastnika gospodarzy, który bezwzględnie wykorzystał bierną postawę Zivkovica i fatalne wyjście z bramki Gubca i otworzył wynik w tym meczu.
Płocczanie próbowali się odgryźć, ale strzał Gedeona w niedużej odległości minął okienko bramki Witkowskiego. Nie pomylił się za to Dziedzic, który sześć minut po swoim pierwszym trafieniu, po raz drugi zmienił rezultat tego meczu. Tym razem kapitalnie obsłużył go Łukasz Kowalski, który włączył się do akcji ofensywnej swojej drużyny i idealnie wyłożył piłkę Dziedzicowi. Trybuny oszalały ze szczęścia i chyba nie było na trybunach ani jednego kibica, który wątpiłby w kolejne bramki gospodarzy.
Podobnie jak po pierwszym golu, tak i teraz próbowali się odegrać podopieczni Josefa Csaplara, ale ani Sedlacek (strzelił nad poprzeczką) ani Peszko (w ostatniej chwili zablokowany przez Jawnego) nie zdołali odwrócić losów tego meczu.
Swoją koncertową grę w pierwszej połowie Arka zwieńczyła trzecim golem. Tym razem podającym był Grzegorz Pilch, futbolówka trafiła na 18. metr pod nogi Krzysztofa Przytuły, który precyzyjnym strzałem (piłka odbiła się jeszcze od słupka) pokonał Gubca.
Po przerwie dość niespodziewanie Arka stanęła, a na boisku zaczęli dominować goście. W 51. minucie wydawało się, że zbyt mocno z połowy boiska podawał Michalek, jednak jakimś cudem sprzed linii końcowej wybił piłkę Sedlacek, a ta wysokim lobem spadała na ósmy metr przed bramką gospodarzy. Spóźnił się do niej Witkowski, którego uprzedził Peszko i trafił do bramki.
120 sekund później swoich sił spróbował Patryk Rachwał, ale tym razem bramkarz Arki nie dał się zaskoczyć. Piłka przez kilkanaście następnych minut rzadko opuszczała połowę gdynian, co kilka chwil robiło się gorąco w jej polu karnym, ale szczęście było po stronie Wojciecha Stawowego i jego piłkarzy. Nie inaczej było w 72. minucie, gdy fatalny błąd Tomasza Sokołowskiego pozwolił Peszce znaleźć się w świetnej okazji do zdobycia kontaktowego gola. Piłkarz Wisły jednak sam był na tyle zaskoczony tą sytuacją, że przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Niewykorzystane sytuacje przez nafciarzy zemściły się w 76 minucie. Agresywna postawa arkowców pozwoliła na odebranie piłki w środku pola i podanie w kierunku Nicińskiego. Za jego plecami znalazł się Belada, który nie widział innego wyjścia, niż sfaulować kapitana Arki i sędzia Słupik musiał wskazać na „wapno”. Do jedenastki podszedł bohater wieczoru, czyli Janusz Dziedzic, który pewnie oszukał Gubca i ustalił wynik meczu.
5 minut później znów euforia zapanowała na stadionie przy Olimpijskiej, ale tym razem nie z powodu gola, lecz za sprawą zmiany, którą przyszykował Stawowy. Zdobywcę drugiego hat-tricka w historii Arki na pierwszoligowych boiskach zmienił debiutujący w żółto-niebieskim trykocie Bartosz Karwan. Były legionista i wielokrotny reprezentant Polski o mało nie zdążył popisać się asystą, ale jego idealnego podania w pole karne nie zdołał wykorzystać Moskalewicz.
Arka bardzo mocnym akcentem zakończyła ligową jesień i trudno się dziwić trenerowi Stawowemu, który po meczu żałował, że następne mecze o punkty nadejdą dopiero w marcu przyszłego roku. Zaburzony cykl przygotowań do rozgrywek przez konieczność udziału w barażach i całkowita zmiana stylu gry Arki spowodowało, że nasza drużyna dopiero teraz zaczęła grać na miarę oczekiwań. Wisła z kolei porażką nad morzem „umocniła się” w roli outsider’a ligi i potwierdziła opinię o największym rozczarowaniu ekstraklasy. W Płocku szykuje się ponura zima i trudne zadanie przed prezesem Dmoszyńskim, od którego teraz tak naprawdę zależy przyszłość nafciarzy.


Orange Ekstraklasa - 15. kolejka:

Arka Gdynia - Wisła Płock 4:1 (3:0)

RELACJA


Skubi







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia