Aktualności
16.05.2010
Arka przegrywa, ale zostaje w lidze! (wp.pl)
Śląsk pokonał Arkę Gdynia 2:1 w ostatnim meczu tego sezonu. Gdynianie pomimo porażki utrzymali się w lidze.
Drużyna Arki przyjechała do Wrocławia z nadzieją na odniesieni zwycięstwa, bowiem tylko taki wynik gwarantował jej utrzymanie w ekstraklasie, bez konieczności śledzenia wyników Piasta Gliwice i Odry Wodzisław. Trener Dariusz Pasieka nie mógł jednak skorzystać m.in. z kontuzjowanych Tadasa Labukasa, Wojciecha Wilczyńskiego i Michała Płotki. Śląsk utrzymanie zapewnił sobie w poprzedniej kolejce, pokonując Odrę 4:2, a do meczu przystąpił jedynie bez kontuzjowanego Piotra Celebana.
Początek spotkania okazał się być pełnym walki, ale mało ciekawym i prowadzonym w wolnym tempie widowiskiem. Gra toczyła się głównie w środku pola, a nieliczne strzały nie były w stanie zaskoczyć dobrze spisujących się bramkarzy. Sytuacja zmieniła się w 20. minucie, gdy Arka dość niespodziewanie zdobyła bramkę. Filip Burkhardt idealnie podał do wybiegającego na czystą pozycję Joela Tshibamby, który mimo asysty obrońcy strzałem w długi róg pokonał Mariana Kelemena.
Śląsk mógł doprowadzić do wyrównania już dziesięć minut później. Po błędzie obrońców Arki, piłkę na wysokości pola karnego przejął Piotr Ćwielong, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem trafił prosto w dobrze interweniującego Norberta Witkowskiego.
Po zmianie stron Śląsk zaatakował z większą werwą i już w 48. minucie wrocławianie wypracowali sobie idealną okazję do zdobycia bramki. Ćwielong przedarł się lewą stroną boiska i dośrodkował do stojącego na czwartym metrze Vuka Sotirovica, który jednak nie trafił czysto w piłkę.
Na wyrównanie kibice gospodarzy musieli poczekać aż do 78. minuty meczu. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Sebastiana Milę najwyżej w polu karnym wyskoczył Mariusz Pawelec i strzałem głową zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie. Chwilę później było już 2:1 dla Śląska, a gola na wagę trzech punktów strzelił Sotirović, znakomitym uderzeniem z ok. 20 metrów.
wp.pl
Drużyna Arki przyjechała do Wrocławia z nadzieją na odniesieni zwycięstwa, bowiem tylko taki wynik gwarantował jej utrzymanie w ekstraklasie, bez konieczności śledzenia wyników Piasta Gliwice i Odry Wodzisław. Trener Dariusz Pasieka nie mógł jednak skorzystać m.in. z kontuzjowanych Tadasa Labukasa, Wojciecha Wilczyńskiego i Michała Płotki. Śląsk utrzymanie zapewnił sobie w poprzedniej kolejce, pokonując Odrę 4:2, a do meczu przystąpił jedynie bez kontuzjowanego Piotra Celebana.
Początek spotkania okazał się być pełnym walki, ale mało ciekawym i prowadzonym w wolnym tempie widowiskiem. Gra toczyła się głównie w środku pola, a nieliczne strzały nie były w stanie zaskoczyć dobrze spisujących się bramkarzy. Sytuacja zmieniła się w 20. minucie, gdy Arka dość niespodziewanie zdobyła bramkę. Filip Burkhardt idealnie podał do wybiegającego na czystą pozycję Joela Tshibamby, który mimo asysty obrońcy strzałem w długi róg pokonał Mariana Kelemena.
Śląsk mógł doprowadzić do wyrównania już dziesięć minut później. Po błędzie obrońców Arki, piłkę na wysokości pola karnego przejął Piotr Ćwielong, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem trafił prosto w dobrze interweniującego Norberta Witkowskiego.
Po zmianie stron Śląsk zaatakował z większą werwą i już w 48. minucie wrocławianie wypracowali sobie idealną okazję do zdobycia bramki. Ćwielong przedarł się lewą stroną boiska i dośrodkował do stojącego na czwartym metrze Vuka Sotirovica, który jednak nie trafił czysto w piłkę.
Na wyrównanie kibice gospodarzy musieli poczekać aż do 78. minuty meczu. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Sebastiana Milę najwyżej w polu karnym wyskoczył Mariusz Pawelec i strzałem głową zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie. Chwilę później było już 2:1 dla Śląska, a gola na wagę trzech punktów strzelił Sotirović, znakomitym uderzeniem z ok. 20 metrów.
wp.pl
Copyright Arka Gdynia |