Aktualności
16.05.2010
Arka przegrała, ale nie utonęła (Ekstraklasa.net)
Chociaż Arka przegrała we Wrocławiu ze Śląskiem 1:2, to zostaje w Ekstraklasie. Do 77. minuty wszystko układało się po myśli gdynian, prowadzili 1:0. Gole Mariusza Pawelca i Vuka Sotirovicia mogły „utopić” Arkę, ale tego nie zrobiły.
Po ostatnim gwizdku sędziego obie drużyny skakały z radości.
Śląsk zaczął z impetem. Aktywny w pierwszej połowie był Piotr Ćwielong. Dopiero w 13. minucie pierwszy strzał na bramkę wrocławian wykonał Łukasz Kowalski. Trójkolorowi utrzymywali się dłużej przy piłce, jednak żadnych korzyści z tego nie było, gdyż nie przekroczyli środkowej linii boiska. W 20. minucie miała miejsce najlepsza akcja w tej połowie. Po podaniu Filipa Burkhardta do bramki trafił Joel Tshibamba. Arka nie tonie, a wręcz przeciwnie. Od tego momentu Arka zagrała lepiej. Gdyński piłkarze więcej atakowali bramkę Śląska, jednak brakowało precyzji. Śląsk stanął. Chociaż bliski wyrównania był Piotr Ćwielong, który mógł trafić z przewrotki. Pod koniec pierwszej części spotkania Burkhardt sfaulował Sebastiana Milę. Wrocławski pomocnik stanął do wykonania rzutu wolnego, jednak strzał okazał się za słaby, piłkę pewnie złapał Norbert Witkowski. Piłkarze z Dolnego Śląska rozczarowali, zapowiadali gryźć murawę, a tymczasem biegali po boisku jakby nieprzytomni.
Na początku drugiej połowy nic się nie zmieniało. Vuk Sotirović cały czas oddawał strzały na bramkę, jednak były zbyt słabe, żeby Witkowski sobie z nimi nie poradził. Co ciekawe w 48. minucie mogliśmy oglądać dopiero pierwszy rzut rożny w tym meczu. Jednak Śląsk nie wykorzystał tego stałego fragmentu gry. Wrocławscy kibice byli coraz bardziej rozczarowani postawą swoich pupili i zaczęli krzyczeć niezbyt miłe rzeczy. Bo to gdynianie przeważali i mogli zdobyć drugiego gola. 77. minuta - przełom. Rzut rożny dla Śląska, dośrodkowanie Sebastiana Mili, najbardziej sprytny okazał się Mariusz Pawelec, który głową umieścił piłkę w siatce. Chwilę później 100% sytuacji nie wykorzystał Sotirović, który nie trafił do pustej bramki, piłka przeleciała nad poprzeczką. Jednak w 83. minucie serbski napastnik był skuteczny. Śląsk prowadził 2:1. Arka mogła być w I lidze. Jednak w doliczonym czasie gry, gdyńscy kibice cieszyli się, okazało się, że Cracovia pokonała Piast Gliwice 1:0 i „żółto-niebiescy” zostają w Ekstraklasie. Po ostatnim gwizdku sędziego cieszyły się obie drużyny.
Magdalena Rzepka - Ekstraklasa.net
Po ostatnim gwizdku sędziego obie drużyny skakały z radości.
Śląsk zaczął z impetem. Aktywny w pierwszej połowie był Piotr Ćwielong. Dopiero w 13. minucie pierwszy strzał na bramkę wrocławian wykonał Łukasz Kowalski. Trójkolorowi utrzymywali się dłużej przy piłce, jednak żadnych korzyści z tego nie było, gdyż nie przekroczyli środkowej linii boiska. W 20. minucie miała miejsce najlepsza akcja w tej połowie. Po podaniu Filipa Burkhardta do bramki trafił Joel Tshibamba. Arka nie tonie, a wręcz przeciwnie. Od tego momentu Arka zagrała lepiej. Gdyński piłkarze więcej atakowali bramkę Śląska, jednak brakowało precyzji. Śląsk stanął. Chociaż bliski wyrównania był Piotr Ćwielong, który mógł trafić z przewrotki. Pod koniec pierwszej części spotkania Burkhardt sfaulował Sebastiana Milę. Wrocławski pomocnik stanął do wykonania rzutu wolnego, jednak strzał okazał się za słaby, piłkę pewnie złapał Norbert Witkowski. Piłkarze z Dolnego Śląska rozczarowali, zapowiadali gryźć murawę, a tymczasem biegali po boisku jakby nieprzytomni.
Na początku drugiej połowy nic się nie zmieniało. Vuk Sotirović cały czas oddawał strzały na bramkę, jednak były zbyt słabe, żeby Witkowski sobie z nimi nie poradził. Co ciekawe w 48. minucie mogliśmy oglądać dopiero pierwszy rzut rożny w tym meczu. Jednak Śląsk nie wykorzystał tego stałego fragmentu gry. Wrocławscy kibice byli coraz bardziej rozczarowani postawą swoich pupili i zaczęli krzyczeć niezbyt miłe rzeczy. Bo to gdynianie przeważali i mogli zdobyć drugiego gola. 77. minuta - przełom. Rzut rożny dla Śląska, dośrodkowanie Sebastiana Mili, najbardziej sprytny okazał się Mariusz Pawelec, który głową umieścił piłkę w siatce. Chwilę później 100% sytuacji nie wykorzystał Sotirović, który nie trafił do pustej bramki, piłka przeleciała nad poprzeczką. Jednak w 83. minucie serbski napastnik był skuteczny. Śląsk prowadził 2:1. Arka mogła być w I lidze. Jednak w doliczonym czasie gry, gdyńscy kibice cieszyli się, okazało się, że Cracovia pokonała Piast Gliwice 1:0 i „żółto-niebiescy” zostają w Ekstraklasie. Po ostatnim gwizdku sędziego cieszyły się obie drużyny.
Magdalena Rzepka - Ekstraklasa.net
Copyright Arka Gdynia |