TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

29.04.2010

Jagiellonia Białystok - Arka Gdynia 2:1 (0:1) (Dziennik Bałtycki)

Przed rozpoczęciem meczu w Białymstoku piłkarze Arki wiedzieli, że dzień wcześniej przegrały zespoły Odry Wodzisław i Piast Gliwice, a Polonia Warszawa tylko zremisowała. To była ważna, a powinna być także mobilizująca, wiedza, bo z tymi właśnie drużynami żółto-niebiescy już do końca sezonu toczyć będą bój o pozostanie w ekstraklasie. Ponadto nawet remis z Jagiellonią pozwoliłby gdynianom na opuszczenie ostatniego miejsca w tabeli ekstraklasy. Niestety Arka przegrała 1:2.

W wyjściowym składzie zabrakło Bartosza Ławy a jego miejsce zajął Filip Burkhardt. Mecz zaczął się od dwóch groźnych ataków. Najpierw w drugiej minucie obrońcami Arki zakręcił duet Kamil Grosicki - Tomasz Frankowski, ale strzał tego ostatniego został zablokowany. Minutę później goście pokazali, że nie będą się tylko bronić. Obrońcom "Jagi" uciekł Joel Tshibamba, ale piłkę po jego strzale wybił na rzut rożny Grzegorz Sandomierski. W 9 minucie wydawało się, że będzie gol dla gospodarzy.

Po dośrodkowaniu Bruno strzelał z sześciu metrów głową Grosicki, ale kapitalna wręcz interwencja popisał się Norbert Witkowski. W 15 minucie Tshibamba i Tadas Labukas przeszkadzali sobie nawzajem w polu karnym, a mogło być groźnie pod białostocką bramką. W rewanżu bliski szczęścia był Frankowski, ale piłkę po jego strzale zablokował Maciej Szmatiuk. Środkowy obrońca Arki zainicjował, w 37 minucie, akcję po której żółto-niebiescy objęli w Białymstoku prowadzenie. Szmatiuk przebiegł z futbolówka kilkadziesiąt metrów, a przed polem karnym podał do Tshibamby. Napastnik Arki "zgubił" trzech atakujących go bez przekonania obrońców Jagielloni i z 16 metrów strzelił w prawy dolny róg. Sandomierski nie miał szans. Gdynianie prowadzenie utrzymali do przerwy.

Niestety, dla gości, po godzinie gry był remis 1:1. Dariuszowi Ulanowskiemu zabrakło centymetrów wzrostu. Zamiast wybić piłkę, tylko musną ją głową, a skorzystał z tego wbiegający w pole karne Grosicki, który mocnym strzałem z kilku metrów pokonał Witkowskiego. Arka miała jeszcze w "garści" jeden jakże ważny punkt i pół godziny, aby go obronić. I dwie minuty przed końcem meczu Frankowski "dał się" sfaulować wychodzącemu z bramki Witkowskiemu. Decyzja sędziego Mariusza Trofimca o rzucie karnym była mocno kontrowersyjna.

Janusz Woźniak - Dziennik Bałtycki







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia