TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

29.04.2010

Franek pogrążył Arkę (Gazeta Wyborcza)

Do przerwy Arka prowadziła w Białymstoku 1:0. W drugiej połowie przestała myśleć o ataku, straciła dwie bramki i przegrała trzeci mecz z rzędu
Do rozpoczęcia spotkania w Białymstoku wyniki pozostałych spotkań ułożyły się po myśli żółto-niebieskich. Porażki Piasta i Odry oraz remis Polonii Warszawa powodowały, że zwycięstwo z Jagiellonią, choć trudne do wyobrażenia, dawałoby Arce awans w tabeli na 13. miejsce.


Arka zaczęła uważnie, nie zostawiając gospodarzom zbyt wiele miejsca. Pasieka znów zaskoczył składem, bo choć do pierwszej jedenastki zgodnie z oczekiwaniami wrócił Joel Tshibamba, to na ławce pozostał kapitan Bartosz Ława. W środku pola zastąpił go Filip Burkhardt i choć nie zagrał wielkiego meczu, nie zawiódł. Mimo ostrożnej gry, już w 9. min goście mogli przegrywać 0:1. Brazylijczyk Bruno odnalazł w polu karnym Kamila Grosickiego, a ten sprytnym strzałem głową próbował zaskoczyć Norberta Witkowskiego. Jak się okazało, aż do 89. min bramkarz Arki był jednym z lepszych piłkarzy żółto-niebieskich, kilkakrotnie ratując swój zespół przed utratą bramki. Tak było w 9., jak i w 30. min, kiedy Jagiellonia mocno przycisnęła gości, spychając ich do głębokiej defensywy (po dwóch kwadransach gry Jaga miała sześć rzutów rożnych). Arka, zmuszona do gry z głębi pola, szukała swoich szans w kontratakach. W 37. min na rajd przez niemal całe boisko zdecydował się Maciej Szmatiuk. Stoper Arki tuż przed polem karnym Jagiellonii oddał piłkę Tshibambie, ten balansem ciała zgubił defensorów i sprytnym strzałem umieścił piłkę obok słupka Grzegorza Sandomierskiego. Jagiellonia grała w piłkę, ale do przerwy to Arka prowadziła 1:0.

Po przerwie goście wyraźnie zadowoleni z prowadzenia wyszli na boisko z nastawieniem utrzymania skromnego prowadzenia i niezainteresowani grą w piłkę, próbowali podkradać dłużący się czas. W 57. min dobrym strzałem z rzutu wolnego popisał się Tadas Labukas, ale wynik uległ zmianie dopiero dwie minuty później, i to na korzyść gospodarzy. Po efektownej akcji trójki Hermes - Bruno - Remigiusz Jezierski, fatalny w skutkach błąd popełnił Dariusz Ulanowski. Pomyłkę 39-letniego defensora bezwzględnie wykorzystał Grosicki i na godzinę przed końcem meczu było 1:1. Jaga nie przestała atakować, nie schodziła praktycznie z połowy zagubionej i podłamanej utratą bramki Arki. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, w narożniku pola karnego Witkowski powalił na ziemię Tomasza Frankowskiego. - Byłem rozpędzony, nie potrafiłem się zatrzymać - tłumaczył po meczu załamanym głosem. Rzut karny pewnie wykorzystał sam poszkodowany. - bramka była zwieńczeniem naszej gry w drugiej połowie. Ośmiopunktowa przewaga nad Arką dla nas oznacza praktycznie utrzymanie, ale mierzymy wyżej. Naszym celem jest 7. miejsce - odparł Frankowski.

Arka przegrała trzeci mecz z rzędu. W sobotę piłkarze Pasieki zagrają w Wodzisławiu z Odrą.

Maciej Karolczuk - Gazeta Wyborcza







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia