TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

20.03.2010

Arka wreszcie zwycięska (Gazeta Wyborcza)

Po mało widowiskowej, ale niezwykle skutecznej grze piłkarze Arki Gdynia wreszcie wygrali przed własną publicznością. Żółto-niebiescy po golach Joela Tshibamby i Tadasa Labukasa pokonali 2:0 Cracovię.

Trener gospodarzy zaskoczył składem, mimo że przed meczem mówiło się o kilku roszadach. Od pierwszych minut zagrał Dariusz Ulanowski (zastąpił kontuzjowanego Mateusza Sieberta), w środku pola po dłuższej przerwie pojawił się Adrian Mrowiec, a Marcin Budziński zastąpił na prawej pomocy Bułgara Ljubomira Ljubenova. Jednak największą niespodzianką w składzie okazał się Norbert Witkowski. - Od dawna mówiłem, że mam dwóch równorzędnych bramkarzy. Andrzejowi Bledzewskiemu brakowało ostatnio szczęścia, stąd ta decyzja - tłumaczył po meczu trener Arki Dariusz Pasieka.

W pierwszej połowie na boisku działo się niewiele. W główną rolę tego nudnego widowiska postanowił wcielić się młody pomocnik Pasów Mateusz Klich. Najpierw w 22. min po świetnej akcji Matusiaka z Sasinem, ten ostatni wyłożył piłkę Klichowi. Pomocnikowi Cracovii nie pozostało nic innego jak z kilku metrów umieścić ją w bramce Witkowskiego, ale zabrakło mu zimnej krwi i precyzji. Dwie minuty przed przerwą Klich wpisał się jednak do protokołu sędziowskiego, otrzymując czerwoną kartkę. Przy bocznej linii w starciu z Robertem Bednarkiem uniósł zbyt wysoko nogę, trafiając obrońcę Arki czubkiem buta w głowę. Sędzia nie wahając się wyjął czerwoną kartkę (Klich miał już na koncie żółtą kartkę, ale z boiska został wyrzucony za faul na Bednarku). Arka w pierwszej połowie ani razu nie zagroziła bramce gości. Żółto-niebiescy oddali jeden strzał, w dodatku niecelny (uderzenie Joela Tshibamby), ich gra była przewidywalna, a akcjom w ofensywie brakowało pomysłowości. - Widać, że oba zespoły cofnęły się głęboko i zależy im przede wszystkim na tym, by nie stracić bramki. Może po czerwonej kartce Arka ruszy odważniej do przodu? - zastanawiał się w przerwie obecny na trybunach Stefan Majewski, selekcjoner kadry U-23.

Jego słowa okazały się prorocze. Już pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy Arka prowadziła 1:0. Zbyt krótkie wybicie piłki Pawła Sasina wykorzystał Maciej Szmatiuk, długim podaniem głową uruchamiając szybkiego Tshibambę. Ten wykorzystał niezdecydowanie Łukasza Tupalskiego i niemal w identyczny sposób jak zrobił to w sparingu z Zawiszą Bydgoszcz umieścił piłkę w siatce. Grająca w dziesiątkę Cracovia na bramkę gospodarzy nie zareagowała. Trener Orest Lenczyk wpuszczał na boisko kolejnych zawodników, ale ci nie byli w stanie odmienić losów meczu.

Po strzelonej bramce Arka nie przestała atakować, ale wobec słabszej dyspozycji Przemysława Trytki jej ataki kończyły się daleko od bramki Łukasza Merdy. W drugiej połowie osłabieni goście zaledwie raz zagrozili bramce Witkowskiego (po strzale z rzutu wolnego Michała Golińskiego piłkę pewnie złapał bramkarz Arki). Po jednym z kontrataków siły na boisku się wyrównały. Mający na koncie żółtą kartkę Mrowiec taktycznie sfaulował Sławomira Szeligę i na 12 min przed końcem meczu mógł wziąć prysznic. Cracovia zwietrzyła swoją szansę na remis i szybko została skarcona. Dwie minuty później na 2:0 strzałem głową podwyższył Tadas Labukas i było po meczu. - Szkoda, bo do Krakowa chcieliśmy wrócić z jakimiś punktami - podsumował pomocnik Cracovii Dariusz Pawlusiński.

Maciej Karolczuk







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia