Aktualności

10.11.2006
W piątek piłkarze Arki Gdynia grają w Poznaniu z Lechem (Gazeta Wyborcza)
Piłkarze Arki Gdynia po efektownym zwycięstwie z Górnikiem Zabrze na śniegu, mogą teraz potwierdzić wysoką formę na murawie Lecha Poznań.
Ubiegłotygodniowe zwycięstwo w Zabrzu było zdecydowane. Arka przeważała i była po prostu lepsza od Górnika. Wygrała jednak w warunkach, w których mecz właściwie nie powinien się odbyć. Na boisku leżała spora warstwa śniegu i trudno było o składne akcje. Trener Wojciech Stawowy przekonuje, że to nie ma żadnego znaczenia przy ocenie jego zespołu.
- Warunki dla obu drużyn były takie same. Graliśmy dobrze, kontrolowaliśmy przebieg gry - mówi Stawowy, który ma jednak spory problem. W Poznaniu nie zagra Piotr Jawny, który pauzuje jeszcze za czerwoną kartkę, którą dostał w meczu z Groclinem. W Zabrzu doskonale zastąpił go występujący dotychczas w pomocy Krzysztof Przytuła. Niestety, został ukarany czwartą w tym sezonie żółtą kartką i także nie będzie mógł pomóc drużynie. W tej sytuacji w środku obrony powstaje spora dziura i nie bardzo wiadomo kto miałby ją załatać. Ireneusz Kościelniak dopiero niedawno wyleczył kontuzję, a Grzegorz Jakosz nie ma zbyt wysokich notowań u trenera Stawowego.
Wobec kłopotów w obronie, Arka będzie więc musiała postawić na atak, czyli otwartą grę, której od kilku miesięcy uczy jej Stawowy. Taką samą filozofię piłki wyznaje szkoleniowiec gospodarzy Franciszek Smuda. - Musimy wygrać nie tylko z Arką, ale również w kolejnym meczu w Wodzisławiu - zaznacza Smuda, który po zakończeniu rundy chce się poddać dwóm zabiegom - przegrody nosowej oraz gardła i mecz z Arką będzie przedostatnim, w którym będzie mógł... krzyczeć. "Poznańska lokomotywa" jest jednym z nielicznych klubów, którym na dobre wyszła fuzja z innym zespołem. Choć w przypadku Lecha powinno się raczej mówić o wchłonięciu Amiki Wronki. Dzięki temu przeciwko swojej byłej drużynie zagra pomocnik Rafał Murawski.
Pierwszy raz przeciwko Lechowi zagra Damian Nawrocik, który wzmocnił Arkę, przychodząc z poznańskiej drużyny. Napastnik Arki liczy na grę i ciepłe przyjęcie przez kibiców. - Zawsze byli dla mnie życzliwi. Do końca życia nie zapomnę jak zgotowali mi owację na stojąco po tym, jak ze złamaną nogą uciekłem ze szpitala, żeby być na meczu z Legią - wspomina Nawrocik.
Mecz Lech Poznań - Arka Gdynia rozpocznie się w piątek o godz. 20. Transmisja w Canal + Sport
Superatak Lecha, czyli futbol totalny
Lech w każdym meczu może liczyć na doping kibiców, którzy regularnie w sile kilkunastu tysięcy dopingują "Kolejorza". Piłkarze świetnie się im odpłacają. Strzelili dotąd najwięcej bramek (28) spośród wszystkich ligowych zespołów, a w meczach poznaniaków padają średnio niemal cztery gole. Lech gra bardzo ofensywnie, atakując niemal całą drużyną. Na własnym stadionie zapłacił jednak za to zaledwie raz, przegrywając z Cracovią 3:4 i to w kuriozalnych okolicznościach. Zespół Franciszka Smudy strzelił więcej bramek w meczach u siebie (16) niż Arka we wszystkich spotkaniach sezonu (13)! Zawdzięcza to przede wszystkim Piotrowi Reissowi, który jest jak wino - im starszy, tym lepszy. Wielu kibiców spodziewało się, że po powrocie z zagranicy nie będzie się poświęcał w polskiej lidze. Reiss jest jednak doskonałym przykładem profesjonalizmu. Nie tylko strzelił w tym sezonie już 6 goli, ma również aż 9 asyst, a w każdym meczu "zostawia" na boisku serce i płuca. Dzielnie sekunduje mu pukający do bram reprezentacji Polski Zbigniew Zakrzewski (6 goli, 2 asysty), a także najskuteczniejszy obrońca w Orange Ekstraklasie, Marcin Wasilewski (5 goli i asysta). Nie można także zapomnieć o fenomenalnym Peruwiańczyku Henrym Edssnie Quinteros Sanchezie. Popularny "Henryk Kwinto" w ośmiu meczach zdobył już cztery bramki. Ofensywny pomocnik Lecha potrafi przepięknie uderzyć z każdej pozycji, a według trenera Smudy ma jeszcze ogromne rezerwy.
Michał Sielski
Ubiegłotygodniowe zwycięstwo w Zabrzu było zdecydowane. Arka przeważała i była po prostu lepsza od Górnika. Wygrała jednak w warunkach, w których mecz właściwie nie powinien się odbyć. Na boisku leżała spora warstwa śniegu i trudno było o składne akcje. Trener Wojciech Stawowy przekonuje, że to nie ma żadnego znaczenia przy ocenie jego zespołu.
- Warunki dla obu drużyn były takie same. Graliśmy dobrze, kontrolowaliśmy przebieg gry - mówi Stawowy, który ma jednak spory problem. W Poznaniu nie zagra Piotr Jawny, który pauzuje jeszcze za czerwoną kartkę, którą dostał w meczu z Groclinem. W Zabrzu doskonale zastąpił go występujący dotychczas w pomocy Krzysztof Przytuła. Niestety, został ukarany czwartą w tym sezonie żółtą kartką i także nie będzie mógł pomóc drużynie. W tej sytuacji w środku obrony powstaje spora dziura i nie bardzo wiadomo kto miałby ją załatać. Ireneusz Kościelniak dopiero niedawno wyleczył kontuzję, a Grzegorz Jakosz nie ma zbyt wysokich notowań u trenera Stawowego.
Wobec kłopotów w obronie, Arka będzie więc musiała postawić na atak, czyli otwartą grę, której od kilku miesięcy uczy jej Stawowy. Taką samą filozofię piłki wyznaje szkoleniowiec gospodarzy Franciszek Smuda. - Musimy wygrać nie tylko z Arką, ale również w kolejnym meczu w Wodzisławiu - zaznacza Smuda, który po zakończeniu rundy chce się poddać dwóm zabiegom - przegrody nosowej oraz gardła i mecz z Arką będzie przedostatnim, w którym będzie mógł... krzyczeć. "Poznańska lokomotywa" jest jednym z nielicznych klubów, którym na dobre wyszła fuzja z innym zespołem. Choć w przypadku Lecha powinno się raczej mówić o wchłonięciu Amiki Wronki. Dzięki temu przeciwko swojej byłej drużynie zagra pomocnik Rafał Murawski.
Pierwszy raz przeciwko Lechowi zagra Damian Nawrocik, który wzmocnił Arkę, przychodząc z poznańskiej drużyny. Napastnik Arki liczy na grę i ciepłe przyjęcie przez kibiców. - Zawsze byli dla mnie życzliwi. Do końca życia nie zapomnę jak zgotowali mi owację na stojąco po tym, jak ze złamaną nogą uciekłem ze szpitala, żeby być na meczu z Legią - wspomina Nawrocik.
Mecz Lech Poznań - Arka Gdynia rozpocznie się w piątek o godz. 20. Transmisja w Canal + Sport
Superatak Lecha, czyli futbol totalny
Lech w każdym meczu może liczyć na doping kibiców, którzy regularnie w sile kilkunastu tysięcy dopingują "Kolejorza". Piłkarze świetnie się im odpłacają. Strzelili dotąd najwięcej bramek (28) spośród wszystkich ligowych zespołów, a w meczach poznaniaków padają średnio niemal cztery gole. Lech gra bardzo ofensywnie, atakując niemal całą drużyną. Na własnym stadionie zapłacił jednak za to zaledwie raz, przegrywając z Cracovią 3:4 i to w kuriozalnych okolicznościach. Zespół Franciszka Smudy strzelił więcej bramek w meczach u siebie (16) niż Arka we wszystkich spotkaniach sezonu (13)! Zawdzięcza to przede wszystkim Piotrowi Reissowi, który jest jak wino - im starszy, tym lepszy. Wielu kibiców spodziewało się, że po powrocie z zagranicy nie będzie się poświęcał w polskiej lidze. Reiss jest jednak doskonałym przykładem profesjonalizmu. Nie tylko strzelił w tym sezonie już 6 goli, ma również aż 9 asyst, a w każdym meczu "zostawia" na boisku serce i płuca. Dzielnie sekunduje mu pukający do bram reprezentacji Polski Zbigniew Zakrzewski (6 goli, 2 asysty), a także najskuteczniejszy obrońca w Orange Ekstraklasie, Marcin Wasilewski (5 goli i asysta). Nie można także zapomnieć o fenomenalnym Peruwiańczyku Henrym Edssnie Quinteros Sanchezie. Popularny "Henryk Kwinto" w ośmiu meczach zdobył już cztery bramki. Ofensywny pomocnik Lecha potrafi przepięknie uderzyć z każdej pozycji, a według trenera Smudy ma jeszcze ogromne rezerwy.
Michał Sielski
|