Aktualności
12.12.2009
Magiera i Białas o meczu z Arką (ligapolska.eu)
A tak na temat niedzielnego meczy wypowiadają się przedstawiciele Legii:
- Musimy wygrać. Nie jestem oryginalny, bo zawsze walczymy u siebie o zwycięstwo, ale teraz to kwestia szczególnej wagi. Jesienią traciliśmy w Warszawie punkty właśnie z takimi zespołami jak Arka, z którymi absolutnie tracić ich nie powinniśmy. Różnie można tłumaczyć nasze wpadki, pech, kontuzje, murawa, syndrom nowej miotły w Cracovii i Polonii. Tym razem jednak nie będzie żadnego wytłumaczenia, jeśli znów zawiedziemy. Nie ma co kalkulować, czy się oszczędzać, bo przed nami zimowa przerwa. Najwyżej kilku piłkarzy znów pójdzie na zwolnienie - mówi asystent Jana Urbana, trener Jacek Magiera.
- Fajnie by było, gdyby goście zagrali odważnie, ale zobaczymy, jak to wyjdzie w praniu. Często słyszę z ust różnych trenerów, że magia Legii minęła i nikt już jej się nie boi. Ciekawe tylko, że jak przychodzi do meczu, to 90 procent drużyn muruje się przy Ła zienkowskiej w jedenastu na swojej połowie. Cholernie ciężko się przebić przez takie zasieki. Kto nie zagra. Chinyama, który od dawna ma problemy z kolanem. Radović naciągnął mięsień. To nic poważnego, ale nie trenuje z zespołem i jego występ w niedzielę stoi pod znakiem zapytania - mówi Magiera.
- Na szczęście jest kim Chinyamę zastąpić. Mięciel i Grzelak mają zaległości treningowe spowodowane kontuzjami i na pewno nie są w optymalnej formie. Z obrońcami Arki powinni sobie jednak poradzić, z całym dla nich szacunkiem. Najlepiej by było wygrać wysoko: 2:0 lub 3:0. To by poprawiło wszystkim w stolicy humory i dało sygnał rywalom, że wiosną Legia nadal będzie się liczyć w walce o mistrzostwo Polski. Pięć punków straty do lidera jest przecież do odrobienia - uważa były piłkarz i trener warszawskiego klubu Stefan Białas.
- Musimy wygrać. Nie jestem oryginalny, bo zawsze walczymy u siebie o zwycięstwo, ale teraz to kwestia szczególnej wagi. Jesienią traciliśmy w Warszawie punkty właśnie z takimi zespołami jak Arka, z którymi absolutnie tracić ich nie powinniśmy. Różnie można tłumaczyć nasze wpadki, pech, kontuzje, murawa, syndrom nowej miotły w Cracovii i Polonii. Tym razem jednak nie będzie żadnego wytłumaczenia, jeśli znów zawiedziemy. Nie ma co kalkulować, czy się oszczędzać, bo przed nami zimowa przerwa. Najwyżej kilku piłkarzy znów pójdzie na zwolnienie - mówi asystent Jana Urbana, trener Jacek Magiera.
- Fajnie by było, gdyby goście zagrali odważnie, ale zobaczymy, jak to wyjdzie w praniu. Często słyszę z ust różnych trenerów, że magia Legii minęła i nikt już jej się nie boi. Ciekawe tylko, że jak przychodzi do meczu, to 90 procent drużyn muruje się przy Ła zienkowskiej w jedenastu na swojej połowie. Cholernie ciężko się przebić przez takie zasieki. Kto nie zagra. Chinyama, który od dawna ma problemy z kolanem. Radović naciągnął mięsień. To nic poważnego, ale nie trenuje z zespołem i jego występ w niedzielę stoi pod znakiem zapytania - mówi Magiera.
- Na szczęście jest kim Chinyamę zastąpić. Mięciel i Grzelak mają zaległości treningowe spowodowane kontuzjami i na pewno nie są w optymalnej formie. Z obrońcami Arki powinni sobie jednak poradzić, z całym dla nich szacunkiem. Najlepiej by było wygrać wysoko: 2:0 lub 3:0. To by poprawiło wszystkim w stolicy humory i dało sygnał rywalom, że wiosną Legia nadal będzie się liczyć w walce o mistrzostwo Polski. Pięć punków straty do lidera jest przecież do odrobienia - uważa były piłkarz i trener warszawskiego klubu Stefan Białas.
Copyright Arka Gdynia |