Aktualności
26.10.2009
Cztery celne strzały Arki z Jagiellonią (Dziennik Bałtycki)
Ostatnie ligowe zwycięstwo przed własną publicznością piłkarze Arki odnieśli 30 maja br. Od tego czasu przegrywają bądź remisują. Żółto-niebiescy mieli przełamać tę niechlubną serię w miniony piątek, kiedy do Gdyni przyjechała Jagiellonia Białystok. Niestety skończyło się tylko na przedmeczowych deklaracjach. Arka zremisowała z Jagiellonią 0:0.
Obie drużyny zaprezentowały słaby futbol, a naprawdę groźnych sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Arka oddała na bramkę rywali cztery celne strzały, a goście dwukrotnie zatrudnili Andrzeja Bledzewskiego.
Gospodarze najlepszą sytuację mieli w 7. minucie gry, ale Marcin Wachowicz zamiast podawać do Stoiko Sakaliewa - ten strzelałby praktycznie do pustej bramki - zdecydował się na indywidualne zakończenie tej akcji i nie trafił do bramki. Goście do przerwy postraszyli strzałem Kamila Grosickiego, ale w 44. minucie stracili, po czerwonej kartce, Dariusza Jareckiego.
Wydawało się więc, że zdekompletowana Jagiellonia polegnie w Gdyni, a Grzegorz Sandomierski nie wyśrubuje swojego rekordu bez puszczonej w ekstraklasie bramki do 450 minut. Tymczasem młody bramkarz po przerwie nie musiał się nawet spocić. Po prostu piłkarze Arki nie mieli pomysłu, jak sforsować defensywę gości. To była żenująca momentami bezradność.
Mało tego, w końcówce meczu Tomasz Frankowski i Grosicki mogli zapewnić gościom zwycięstwo. Ten pierwszy z wolnego trafił piłką w spojenia słupka i poprzeczki, a drugi dwukrotnie znalazł się sam na sam z Bledzewskim. Za pierwszym razem nie trafił, za drugim lepszy okazał się "Bledza".
- Cały mecz czekałem na takie piłki, jakie dwukrotnie miałem w 88. i 89. minucie. Niestety nie udało mi się strzelić zwycięskiego gola, ale ten remis i tak jest cenny, bo przecież całą druga połowę graliśmy w "10" - mówił po meczu Grosicki.
W ekipie Arki, co zrozumiałe, nastroje nie były radosne.
- Nie mieliśmy pomysłu, jak złamać, po przerwie, skomasowany blok przeciwnika. Stworzyliśmy mało stałych fragmentów i akcji oskrzydlających. Remis jest sprawiedliwy, chociaż założyliśmy sobie zwycięstwo. Musimy dalej walczyć - potwierdził to, co i tak widzieliśmy na boisku, trener Pasieka.
- Bardzo żałujemy straconych dziś punktów, bo ten mecz powinniśmy wygrać. Może gdybyśmy więcej grali piłką, próbowali grać szybciej, ta sztuka by się udała. Ten punkt nas w ogóle nie satysfakcjonuje. Swojej szansy musimy szukać w kolejnym meczu z Odrą, to spotkanie musimy wygrać - mówił smutny Mateusz Siebert.
Już jutro na stadionie GOSiR jubileuszowa feta z okazji 80-lecia Arki. Głównym sportowym daniem będzie o godz. 19 mecz Arki z zespołem angielskiej elity West Ham United. Wcześniej odbędzie się mecz oldbojów Arki z kibicami, poznamy też wybraną przez fanów żółto-niebieskich "11" 80-lecia. Przedsprzedaż biletów ciągle trwa.
Obie drużyny zaprezentowały słaby futbol, a naprawdę groźnych sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Arka oddała na bramkę rywali cztery celne strzały, a goście dwukrotnie zatrudnili Andrzeja Bledzewskiego.
Gospodarze najlepszą sytuację mieli w 7. minucie gry, ale Marcin Wachowicz zamiast podawać do Stoiko Sakaliewa - ten strzelałby praktycznie do pustej bramki - zdecydował się na indywidualne zakończenie tej akcji i nie trafił do bramki. Goście do przerwy postraszyli strzałem Kamila Grosickiego, ale w 44. minucie stracili, po czerwonej kartce, Dariusza Jareckiego.
Wydawało się więc, że zdekompletowana Jagiellonia polegnie w Gdyni, a Grzegorz Sandomierski nie wyśrubuje swojego rekordu bez puszczonej w ekstraklasie bramki do 450 minut. Tymczasem młody bramkarz po przerwie nie musiał się nawet spocić. Po prostu piłkarze Arki nie mieli pomysłu, jak sforsować defensywę gości. To była żenująca momentami bezradność.
Mało tego, w końcówce meczu Tomasz Frankowski i Grosicki mogli zapewnić gościom zwycięstwo. Ten pierwszy z wolnego trafił piłką w spojenia słupka i poprzeczki, a drugi dwukrotnie znalazł się sam na sam z Bledzewskim. Za pierwszym razem nie trafił, za drugim lepszy okazał się "Bledza".
- Cały mecz czekałem na takie piłki, jakie dwukrotnie miałem w 88. i 89. minucie. Niestety nie udało mi się strzelić zwycięskiego gola, ale ten remis i tak jest cenny, bo przecież całą druga połowę graliśmy w "10" - mówił po meczu Grosicki.
W ekipie Arki, co zrozumiałe, nastroje nie były radosne.
- Nie mieliśmy pomysłu, jak złamać, po przerwie, skomasowany blok przeciwnika. Stworzyliśmy mało stałych fragmentów i akcji oskrzydlających. Remis jest sprawiedliwy, chociaż założyliśmy sobie zwycięstwo. Musimy dalej walczyć - potwierdził to, co i tak widzieliśmy na boisku, trener Pasieka.
- Bardzo żałujemy straconych dziś punktów, bo ten mecz powinniśmy wygrać. Może gdybyśmy więcej grali piłką, próbowali grać szybciej, ta sztuka by się udała. Ten punkt nas w ogóle nie satysfakcjonuje. Swojej szansy musimy szukać w kolejnym meczu z Odrą, to spotkanie musimy wygrać - mówił smutny Mateusz Siebert.
Już jutro na stadionie GOSiR jubileuszowa feta z okazji 80-lecia Arki. Głównym sportowym daniem będzie o godz. 19 mecz Arki z zespołem angielskiej elity West Ham United. Wcześniej odbędzie się mecz oldbojów Arki z kibicami, poznamy też wybraną przez fanów żółto-niebieskich "11" 80-lecia. Przedsprzedaż biletów ciągle trwa.
Copyright Arka Gdynia |