Aktualności
20.10.2009
Pasieka: - Radość nie odbiera rozumu (Dziennik Bałtycki)
Rozmowa z Dariuszem Pasieką, trenerem piłkarzy Arki
Zagraliśmy najsłabszy mecz, od kiedy prowadzę Arkę, a nasze zwycięstwo było szczęśliwe - tak mówił Pan na konferencji prasowej po wygranej Arki 2:1 z Koroną w Kielcach. Czyżby końcowy wynik tak Pana zaszokował?
Jest to wypowiedź prawdziwa, chociaż wyraźnie skrócona i nie oddająca intencji, jakie towarzyszyły moim słowom po meczu w Kielcach.
Rzeczywiście nadal utrzymuję, że był to najsłabszy mecz Arki, od kiedy ja prowadzę tę drużynę. Uważam, że lepiej graliśmy przeciwko Wiśle, Lechowi czy chociażby Polonii Warszawa. Te spotkania jednak przegrywaliśmy lub remisowaliśmy. Po prostu mówiłem, że piłka jest przewrotna.
Nie wystarczy dobrze grać, trzeba mieć jeszcze sportowego farta, aby wygrać. A my mieliśmy go w Kielcach, a do tego jeszcze Bledzewskiego w bramce. Nie zmienia to jednak faktu, że ogromnie się z tego zwycięstwa cieszę, ale radość nie odbiera rozumu i rzeczowej oceny boiskowych zdarzeń.
Co Pan myślał, kiedy w trzeciej minucie przegrywaliście już 0:1.
Myślałem, że mamy jeszcze 87 minut, aby odrobić te straty. To był taki komfort czasu, zarówno dla mnie, jak i moich zawodników. Proszę zauważyć, że kiedy my zdobyliśmy w 88 minucie gola na 2:1, to nasi rywale takiego komfortu już nie mieli.
Na liście premii za to zwycięstwo najwyższa suma powinna znaleźć się przy nazwisku Andrzeja Bledzewskiego.
Zgadzam się. On nam wybronił ten mecz, ale chęci walki i zaangażowania nie mogę odmówić żadnemu z moich piłkarzy, chociaż zdarzały nam się błędy - szczególnie w grze obronnej - które na poziomie ekstraklasy nie powinny mieć miejsca.
Ale na jedno piwo po meczu pozwolił Pan zawodnikom?
Pozwoliłem, bo zasłużyli, ale proszę zdecydowanie podkreślić, że było to rzeczywiście jedno piwo.
Teraz czeka was w najbliższy piątek mecz z Jagiellonią Białystok.
Wypadałoby po raz pierwszy w tym sezonie wygrać w Gdyni. Tylko trzeba znaleźć pomysł, jak zatrzymać atak "Jagi" Frankowski - Grosicki.
To prawda, że ten duet napastników może być naszym problemem. Na razie jednak mam inny problem. W Kielcach, w trakcie meczu, wymieniłem połowę bloku obronnego. Nie wiem jeszcze, kogo będę miał do dyspozycji w piątek. A ograniczenie swobody poczynań napastników Jagiellonii będzie na pewno jednym z najważniejszych i najtrudniejszych zadań stojących przed nami w piątek.
Po meczu z Jagiellonią do Gdynia przyjeżdża West Ham United. To będzie okazja do przeglądu kadr w Arce, czy walka o zwycięstwo?
Trzeba szanować kibiców, historię klubu i jubileuszowe uroczystości. Zagramy w najsilniejszym składzie, ale z dużą liczbą zmian w czasie gry. Dużo zależeć też będzie od tego, w jakim składzie wystąpią nasi przeciwnicy.
Zagraliśmy najsłabszy mecz, od kiedy prowadzę Arkę, a nasze zwycięstwo było szczęśliwe - tak mówił Pan na konferencji prasowej po wygranej Arki 2:1 z Koroną w Kielcach. Czyżby końcowy wynik tak Pana zaszokował?
Jest to wypowiedź prawdziwa, chociaż wyraźnie skrócona i nie oddająca intencji, jakie towarzyszyły moim słowom po meczu w Kielcach.
Rzeczywiście nadal utrzymuję, że był to najsłabszy mecz Arki, od kiedy ja prowadzę tę drużynę. Uważam, że lepiej graliśmy przeciwko Wiśle, Lechowi czy chociażby Polonii Warszawa. Te spotkania jednak przegrywaliśmy lub remisowaliśmy. Po prostu mówiłem, że piłka jest przewrotna.
Nie wystarczy dobrze grać, trzeba mieć jeszcze sportowego farta, aby wygrać. A my mieliśmy go w Kielcach, a do tego jeszcze Bledzewskiego w bramce. Nie zmienia to jednak faktu, że ogromnie się z tego zwycięstwa cieszę, ale radość nie odbiera rozumu i rzeczowej oceny boiskowych zdarzeń.
Co Pan myślał, kiedy w trzeciej minucie przegrywaliście już 0:1.
Myślałem, że mamy jeszcze 87 minut, aby odrobić te straty. To był taki komfort czasu, zarówno dla mnie, jak i moich zawodników. Proszę zauważyć, że kiedy my zdobyliśmy w 88 minucie gola na 2:1, to nasi rywale takiego komfortu już nie mieli.
Na liście premii za to zwycięstwo najwyższa suma powinna znaleźć się przy nazwisku Andrzeja Bledzewskiego.
Zgadzam się. On nam wybronił ten mecz, ale chęci walki i zaangażowania nie mogę odmówić żadnemu z moich piłkarzy, chociaż zdarzały nam się błędy - szczególnie w grze obronnej - które na poziomie ekstraklasy nie powinny mieć miejsca.
Ale na jedno piwo po meczu pozwolił Pan zawodnikom?
Pozwoliłem, bo zasłużyli, ale proszę zdecydowanie podkreślić, że było to rzeczywiście jedno piwo.
Teraz czeka was w najbliższy piątek mecz z Jagiellonią Białystok.
Wypadałoby po raz pierwszy w tym sezonie wygrać w Gdyni. Tylko trzeba znaleźć pomysł, jak zatrzymać atak "Jagi" Frankowski - Grosicki.
To prawda, że ten duet napastników może być naszym problemem. Na razie jednak mam inny problem. W Kielcach, w trakcie meczu, wymieniłem połowę bloku obronnego. Nie wiem jeszcze, kogo będę miał do dyspozycji w piątek. A ograniczenie swobody poczynań napastników Jagiellonii będzie na pewno jednym z najważniejszych i najtrudniejszych zadań stojących przed nami w piątek.
Po meczu z Jagiellonią do Gdynia przyjeżdża West Ham United. To będzie okazja do przeglądu kadr w Arce, czy walka o zwycięstwo?
Trzeba szanować kibiców, historię klubu i jubileuszowe uroczystości. Zagramy w najsilniejszym składzie, ale z dużą liczbą zmian w czasie gry. Dużo zależeć też będzie od tego, w jakim składzie wystąpią nasi przeciwnicy.
Copyright Arka Gdynia |