Aktualności
18.10.2009
Arka wygrywa 2:1 w Kielcach (futbolnet.pl)
Setny mecz Korony Kielce w Ekstraklasie nie zakończył się dobrze dla podopiecznych Marka Motyki. Grający przed własną publicznością "złocisto-krwiści" ulegli Arce Gdynia 1:2.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy moi piłkarze są przekonani do taktyki, którą staram się obecnie forsować - mówił przed meczem trener Korony, Marek Motyka.
Jego podopieczni do owej taktyki mogli się jednak przekonać wyjątkowo szybko, bowiem "złocisto-krwiści" już w drugiej minucie objęli prowadzenie. Jacek Kiełb opanował piłkę w polu karnym gdynian i mocnym, płaskim strzałem pokonał Andrzeja Bledzewskiego.
Mecz mógł się podobać jak mało który w Ekstraklasie. Raz po raz gotowało się pod bramką czy to Radosława Cierzniaka, czy Andrzeja Bledzewskiego. W 26. minucie znakomity rajd przeprowadził Lubomir Lubenow. Bułgar jednym zwodem zmylił dwóch obrońców Korony i pewnym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy, choć ten był blisko skutecznej interwencji.
Andrzej Bledzewski nie mógł narzekać na nudę. Korona niczym zdesperowany jeździeć starała się non stop szturmować bramkę gdynian. Wszystko na nic, bowiem do przerwy na tablicy wyników widniał remis 1:1.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Wciąż niesamowitą determinację pokazywali gospodarze. Nikt nie może zapewnić, że piłkarze Korony w najbliższych pięciu meczach łącznie stworzą sobie tylko stuprocentowych sytuacji, ile mieli dzisiejszego wieczoru.
A Arka czekała. I tak nastała 88. minuta. W pole karny kielczan wpadł Maciej Szmatiuk, który w szesnastce gospodarzy został sfaulowany przez Pauliusa Pakknysa. Litwin zobaczył za te zagranie czerwoną kartkę, a Adrian Mrowiec został delegowany do wykonania rzutu karnego. Gracz Arki pewnym strzałem nie dał najmniejszych szans Radosławowi Cierzniakowi. Trybuny stadionu w Kielcach zamarły.
- To był dla nas bardzo ważny mecz. Miałem sytucję, po której powinniśmy objąć prowadzenie. Powinienem ją wykorzystać. Wówczas to my byśmy się cieszyli z trzech punktów - żalił się po meczu Paweł Sobolewski.
W zupełnie innym tonie wypowiadał się były piłkarz Korony, dziś grający dla Arki, Robert Bednarek: - Nie ma co ukrywać, Korona była dziś zdecydowanie lepsza. Z drugiej strony, też miewaliśmy takie mecze, w których przeważaliśmy, ale ostatecznie traciliśmy punkty. To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne - zakończył.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy moi piłkarze są przekonani do taktyki, którą staram się obecnie forsować - mówił przed meczem trener Korony, Marek Motyka.
Jego podopieczni do owej taktyki mogli się jednak przekonać wyjątkowo szybko, bowiem "złocisto-krwiści" już w drugiej minucie objęli prowadzenie. Jacek Kiełb opanował piłkę w polu karnym gdynian i mocnym, płaskim strzałem pokonał Andrzeja Bledzewskiego.
Mecz mógł się podobać jak mało który w Ekstraklasie. Raz po raz gotowało się pod bramką czy to Radosława Cierzniaka, czy Andrzeja Bledzewskiego. W 26. minucie znakomity rajd przeprowadził Lubomir Lubenow. Bułgar jednym zwodem zmylił dwóch obrońców Korony i pewnym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy, choć ten był blisko skutecznej interwencji.
Andrzej Bledzewski nie mógł narzekać na nudę. Korona niczym zdesperowany jeździeć starała się non stop szturmować bramkę gdynian. Wszystko na nic, bowiem do przerwy na tablicy wyników widniał remis 1:1.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Wciąż niesamowitą determinację pokazywali gospodarze. Nikt nie może zapewnić, że piłkarze Korony w najbliższych pięciu meczach łącznie stworzą sobie tylko stuprocentowych sytuacji, ile mieli dzisiejszego wieczoru.
A Arka czekała. I tak nastała 88. minuta. W pole karny kielczan wpadł Maciej Szmatiuk, który w szesnastce gospodarzy został sfaulowany przez Pauliusa Pakknysa. Litwin zobaczył za te zagranie czerwoną kartkę, a Adrian Mrowiec został delegowany do wykonania rzutu karnego. Gracz Arki pewnym strzałem nie dał najmniejszych szans Radosławowi Cierzniakowi. Trybuny stadionu w Kielcach zamarły.
- To był dla nas bardzo ważny mecz. Miałem sytucję, po której powinniśmy objąć prowadzenie. Powinienem ją wykorzystać. Wówczas to my byśmy się cieszyli z trzech punktów - żalił się po meczu Paweł Sobolewski.
W zupełnie innym tonie wypowiadał się były piłkarz Korony, dziś grający dla Arki, Robert Bednarek: - Nie ma co ukrywać, Korona była dziś zdecydowanie lepsza. Z drugiej strony, też miewaliśmy takie mecze, w których przeważaliśmy, ale ostatecznie traciliśmy punkty. To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne - zakończył.
Copyright Arka Gdynia |