Aktualności
24.08.2009
Piłkarze Arki zasłużyli na pochwały? (Dziennik Bałtycki)
Piłkarze Arki Gdynia słusznie zbierali pochwały za piątkowy mecz z Wisłą Kraków. Nowy trener Dariusz Pasieka zdołał przekonać piłkarzy, że nawet w spotkaniu z mistrzem Polski można podjąć wyrównaną walkę, można atakować, a nie się chować za podwójną gardą.
To są plusy piątkowej potyczki, ale chociaż żółto-niebiescy grali jak nigdy w tym sezonie, to przegrali jak zawsze. Ta porażka 0:1 jest tym bardziej bolesna, że poniesiona po samobójczym golu Adriana Mrowca.
Trener Pasieka składu, poza jednym przypadkiem - Marcina Budzińskiego zastąpił w wyjściowej "11" Przemysław Trytko - nie zmienił. Nakazał jednak, stawiając na dwóch napastników, grę odważną i szczególnie w pierwszej połowie było to bardzo widoczne. W tej części gry Arka miała inicjatywę, a po serii rzutów rożnych dwa razy bardzo groźnie strzelał Łukasz Kowalski, lecz w obu przypadkach jeszcze lepiej interweniował Mariusz Pawełek. Wisła dwa razy groźnie skontrowała, ale widać było, że jest zaskoczona przebiegiem spotkania - agresywnością piłkarzy Arki, którzy bez kompleksów i bojaźni przystąpili do tego meczu. Niestety, dla miejscowych samobójczy gol dał krakowianom szczęśliwe prowadzenie.
Drugie 45 minut nie było już tak dobre. Goście opanowali środek boiska, a akcje gdynian były coraz bardziej chaotyczne. To podopieczni Macieja Skorży byli bliżsi podwyższenia prowadzenia niż gospodarze zdobycia wyrównującego gola.
Czwarta porażka Arki, tylko jedna zdobyta w tych spotkaniach bramka nikogo cieszyć nie może. Światełko w tunelu na najbliższą przyszłość to widoczna zmiana mentalności zawodników, zmiana stylu gry i taktyki na bardziej ofensywną. Pewnie gdyby w piątek do Gdyni przyjechała inna drużyna niż Wisła, to trzy punkty zostałyby nad morzem.
Janusz Woźniak
To są plusy piątkowej potyczki, ale chociaż żółto-niebiescy grali jak nigdy w tym sezonie, to przegrali jak zawsze. Ta porażka 0:1 jest tym bardziej bolesna, że poniesiona po samobójczym golu Adriana Mrowca.
Trener Pasieka składu, poza jednym przypadkiem - Marcina Budzińskiego zastąpił w wyjściowej "11" Przemysław Trytko - nie zmienił. Nakazał jednak, stawiając na dwóch napastników, grę odważną i szczególnie w pierwszej połowie było to bardzo widoczne. W tej części gry Arka miała inicjatywę, a po serii rzutów rożnych dwa razy bardzo groźnie strzelał Łukasz Kowalski, lecz w obu przypadkach jeszcze lepiej interweniował Mariusz Pawełek. Wisła dwa razy groźnie skontrowała, ale widać było, że jest zaskoczona przebiegiem spotkania - agresywnością piłkarzy Arki, którzy bez kompleksów i bojaźni przystąpili do tego meczu. Niestety, dla miejscowych samobójczy gol dał krakowianom szczęśliwe prowadzenie.
Drugie 45 minut nie było już tak dobre. Goście opanowali środek boiska, a akcje gdynian były coraz bardziej chaotyczne. To podopieczni Macieja Skorży byli bliżsi podwyższenia prowadzenia niż gospodarze zdobycia wyrównującego gola.
Czwarta porażka Arki, tylko jedna zdobyta w tych spotkaniach bramka nikogo cieszyć nie może. Światełko w tunelu na najbliższą przyszłość to widoczna zmiana mentalności zawodników, zmiana stylu gry i taktyki na bardziej ofensywną. Pewnie gdyby w piątek do Gdyni przyjechała inna drużyna niż Wisła, to trzy punkty zostałyby nad morzem.
Janusz Woźniak
Copyright Arka Gdynia |