TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

15.08.2009

Sobiech i Pilarz zatopili Arkę (futbolnet.pl)

W Chorzowie tradycji stało się zadość. Ruch Chorzów po emocjonującym meczu pokonał 1:0 gdyńska Arkę, która już 28 lat czeka na zwycięstwo przy Cichej. Podopieczni Marka Chojnackiego mogli zawieźć do domu przynajmniej jeden punkt, ale w ostatnich minutach karnego nie wykorzystał Grzegorz Niciński.

Pilarz bohaterem ostatniej akcji

Boiskowy zegar wskazywał 87. minutę, kiedy Krzysztof Nykiel na polu karnym sfaulował Przemysława Trytko, a sędzia Daniel Stefański, ku rozpaczy miejscowych kibiców, bez wahania wskazał na „wapno”. Na stadionie zapanowała cisza, jednak już po chwili ponad siedem tysięcy kibiców w dzikim amoku skandowało imię i nazwisko bramkarza „Niebieskich. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Grzegorz Niciński, wziął długi rozbieg, ale jego intencje doskonale wyczuł Krzysztof Pilarz.

Kiedy arbiter gwizdnął po raz ostatni, cała drużyna gospodarzy podbiegła do swego golkipera, aby podziękować mu za obronę rzutu karnego. Nykiel obiecał publicznie, że postawi Pilarzowi obiad, a Maciej Scherfchen nie ukrywał, że u niego Pilarz może liczyć na duże piwo.

- Krzysiek jest bohaterem, ponieważ uratował Ruchowi trzy punkty. Serce podeszło nam wszystkim do gardła, kiedy sędzia odgwizdał karnego, ale na całe szczęście Pilarz spisał się znakomicie. Na pewno zasłużył na duże piwo - powiedział Scherfchen zaraz po meczu.

Sam bohater był raczej oszczędny w słowach i twierdził, że zrobił przede wszystkim to, co do niego należało. - Cieszę się, że wyczułem intencje strzelca i udało mi się obronić rzut karny. Trzy punkty zostają więc w Chorzowie i to jest najważniejsze. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego zwycięstwa.

Sobiech trafia, Niedzielan pudłuje

Przed tygodniem ustalił wynik derbowej potyczki z Piastem Gliwice, a teraz zatopił gdyńską Arkę. Mowa naturalnie o Arturze Sobiechu, który w środę wystąpił w wyjazdowym meczu towarzyskim reprezentacji Polski U-21 z Francją U-21 i jego występ przeciwko gdynianom stał pod dużym znakiem zapytania. Wychowanek Grunwaldu Ruda Śląska wrócił do Polski dopiero w czwartek wieczorem, ale po rozmowie Waldemarem Fornalikiem, trenerem Ruchu, zdecydował, że zagra.

Utalentowany napastnik po raz kolejny udowodnił, że jest prawdziwym lisem pola karnego i strzeleckiego instynktu mógłby mu pozazdrościć niejeden snajper z o wiele dłuższym stażem w polskiej Ekstraklasie. Kapitalnie na pole karne dograł mu Andrzej Niedzielan, który kilkakrotnie urywał się obrońcom. Sam jednak raził brakiem precyzji przy wykańczaniu akcji.

- Byłem blisko wpisania się na listę strzelców, ale zabrakło mi szczęścia. Najważniejsze, że Arturowi udało się trafić do siatki i zgarnęliśmy trzy oczka. Nie jestem do końca zadowolony ze swojego występu, ale zdrowie dopisuje, więc się nie załamuję - stwierdził Niedzielan.

Chojnacki na wylocie?

Gdynianie przegrali trzeci mecz z rzędu, są bez punktu i wygląda na to, że czeka ich równie trudna jak w poprzednim sezonie walka o utrzymanie się w Ekstraklasie.

W pierwszej połowie drużyna Marka Chojnackiego grała bez polotu i wyraźnie nie miała pomysłu na sforsowanie chorzowskiej defensywy. Słabo spisywali się boczni obrońcy, których często ogrywali skrzydłowi Ruchu, siejąc przez to popłoch pod bramką Andrzeja Bledzewskiego. Dopiero w drugiej połowie akcje przyjezdnych zaczęły się zazębiać i Pilarz musiał kilkakrotnie wykazać się swoim bramkarskim kunsztem.

Największym pechowcem u gości był Niciński. Ten doświadczony napastnik pojawił się na boisku dopiero w 84. minucie, a kilka chwil później nie wykorzystał rzutu karnego, który powinien dać Arce cenny punkt. „Nitek” wyjaśniał po meczu, że źle trafił w piłkę, ale skoro nie wykorzystuje się takiego prezentu od losu, można mieć pretensje tylko do siebie.

Wyraźnie zasępiony był po meczu Marek Chojnacki, trener Arki. Na konferencji prasowej musiał odpowiadać na dosyć niewygodne pytania, a mniej życzliwi mu dziennikarze przepowiadali już po cichu jego rychłe zwolnienie z posady szkoleniowca. Trener gdynian trzymał jednak fason i stwierdził, że w tym zawodzie można się spodziewać wszystkiego.

Gratuluję Waldemarowi Fornalikowi zwycięstwa. Dla mnie mecz miał trzy fazy. W piłkę zaczęliśmy grać na dobrą sprawę dopiero po stracie gola. Przegraliśmy, a taka porażka boli. Ostatnio takie nam się zdarzają, bo i z Legią przegraliśmy w ostatnich minutach, i tutaj mieliśmy w końcówce rzut karny, którego nie wykorzystaliśmy. Trenerów zwalnia się nawet po wygranych meczach, więc trzeba być na takie rzeczy przygotowanym- – stwierdził Chojnacki.







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia