Aktualności
02.05.2009
Po raz trzeci w ciągu 11 dni (Dziennik Bałtycki)
Pięć kolejek spotkań pozostało do zakończenia rozgrywek ekstraklasy. Piłkarze Arki Gdynia, aby utrzymać się w krajowej elicie muszą w tych spotkaniach zdobyć 6-7 punktów. Najlepiej jak najszybciej, bo na finiszu rozgrywek może być tylko jeszcze bardziej nerwowo. Najbliższa okazja nadarzy się już dzisiaj. O godzinie 14.45, na stadionie GOSiR, Arka zagra ze Śląskiem Wrocław. To będzie jednocześnie trzecia potyczka tych zespołów w ciągu zaledwie 11 dni. Można powiedzieć, że wobec takiej ilości wspólnego grania obie drużyny nie mają wobec siebie żadnych tajemnic.
Dwa półfinałowe mecze Pucharu Ekstraklasy więcej powodów do radości, nie mówiąc już o 200 tysiącach złoty premii za awans, dały Śląskowi. Podopieczni trenera Ryszarda Tarasiewicza wygrali u siebie 3:0, a w minioną środę w Gdyni - mimo porażki 0:1 - przypieczętowali awans do finału PE. To jednak już historia.
Dla żółto-niebieskich najważniejszy jest dzisiejszy ligowy mecz i trzy punkty, które można zdobyć za zwycięstwo. Jesienią we Wrocławiu, w ligowym meczu, Arka przegrała 1:2, a honorowego gola zdobył Anderson. Jest więc teraz okazja do rewanżu. Wprawdzie wrocławianie to zespół wyżej notowany, wiadomo, że nikomu nie odpuszcza, lecz akurat ostatnio w lidze rewelacyjnych wyników nie notują. Wprawdzie w poprzedniej kolejce wygrali z Jagiellonią Białystok 2:0, ale na ten ligowy sukces czekali od pięciu spotkań. Dzisiaj w Śląsku zabraknie lidera drużyny Sebastiana Mili, który leczy kontuzję i nawet trudno zakładać, aby trener i sam zawodnik chcieli ryzykować pogłębienie urazu, skoro przed Śląskiem jeszcze kilka prestiżowych spotkań z Lechem, Legią, Wisłą i finał PE.
Gdynianie staranie przygotowywali się do sobotniej potyczki. Część czołowych zawodników dostała wolne od występu w środowym meczu pucharowym. Okazało się jednak, że Arka mając sześciu juniorów w składzie pokonała wrocławian 1:0.
- Jest takie powiedzenie, że zwycięskiego składu się nie zmienia, może więc w lidze tez powinni zagrać juniorzy - żartuje trener Chojnacki, dla którego środowa wygrana była pierwszą od czasu objęcia funkcji trenera gdynian. - To spotkanie dodało nam pewności, wiary w to, że także w ligowej rywalizacji możemy ograć Śląsk. Czy to jest teraz dla nas mecz o życie? Tak, podobnie jak wszystkie spotkania, które zostały nam do zakończenia sezonu. Tak musimy je traktować. Składem naszych rywali raczej dzisiaj nie zaskoczę, ale chciałbym sobie zostawić w nim pole do manewru, zmiany taktyki gry, w zależności od wyniku w trakcie meczu - powiedział Chojnacki.
Jego piłkarze są skoncentrowani. Nikogo nie trzeba przekonywać jak ważny jest dzisiejszy mecz.
- Liczy się tylko zwycięstwo. Nie ma innej opcji - przekonuje Marcin Wachowicz.
- Nic nie może trwać wiecznie. Przecież musimy wreszcie wygrać ligowy mecz tej wiosny. Powalczymy o komplet punktów ze Śląskiem - deklaruje Grzegorz Niciński.
No to trzymamy zawodników za słowo. Na doping kibiców mogą liczyć jak zawsze, a po derbowej porażce z Lechią, gdyńskich fanów nic tak nie udobrucha jak wygrana ze Śląskiem.
Janusz Woźniak
Dwa półfinałowe mecze Pucharu Ekstraklasy więcej powodów do radości, nie mówiąc już o 200 tysiącach złoty premii za awans, dały Śląskowi. Podopieczni trenera Ryszarda Tarasiewicza wygrali u siebie 3:0, a w minioną środę w Gdyni - mimo porażki 0:1 - przypieczętowali awans do finału PE. To jednak już historia.
Dla żółto-niebieskich najważniejszy jest dzisiejszy ligowy mecz i trzy punkty, które można zdobyć za zwycięstwo. Jesienią we Wrocławiu, w ligowym meczu, Arka przegrała 1:2, a honorowego gola zdobył Anderson. Jest więc teraz okazja do rewanżu. Wprawdzie wrocławianie to zespół wyżej notowany, wiadomo, że nikomu nie odpuszcza, lecz akurat ostatnio w lidze rewelacyjnych wyników nie notują. Wprawdzie w poprzedniej kolejce wygrali z Jagiellonią Białystok 2:0, ale na ten ligowy sukces czekali od pięciu spotkań. Dzisiaj w Śląsku zabraknie lidera drużyny Sebastiana Mili, który leczy kontuzję i nawet trudno zakładać, aby trener i sam zawodnik chcieli ryzykować pogłębienie urazu, skoro przed Śląskiem jeszcze kilka prestiżowych spotkań z Lechem, Legią, Wisłą i finał PE.
Gdynianie staranie przygotowywali się do sobotniej potyczki. Część czołowych zawodników dostała wolne od występu w środowym meczu pucharowym. Okazało się jednak, że Arka mając sześciu juniorów w składzie pokonała wrocławian 1:0.
- Jest takie powiedzenie, że zwycięskiego składu się nie zmienia, może więc w lidze tez powinni zagrać juniorzy - żartuje trener Chojnacki, dla którego środowa wygrana była pierwszą od czasu objęcia funkcji trenera gdynian. - To spotkanie dodało nam pewności, wiary w to, że także w ligowej rywalizacji możemy ograć Śląsk. Czy to jest teraz dla nas mecz o życie? Tak, podobnie jak wszystkie spotkania, które zostały nam do zakończenia sezonu. Tak musimy je traktować. Składem naszych rywali raczej dzisiaj nie zaskoczę, ale chciałbym sobie zostawić w nim pole do manewru, zmiany taktyki gry, w zależności od wyniku w trakcie meczu - powiedział Chojnacki.
Jego piłkarze są skoncentrowani. Nikogo nie trzeba przekonywać jak ważny jest dzisiejszy mecz.
- Liczy się tylko zwycięstwo. Nie ma innej opcji - przekonuje Marcin Wachowicz.
- Nic nie może trwać wiecznie. Przecież musimy wreszcie wygrać ligowy mecz tej wiosny. Powalczymy o komplet punktów ze Śląskiem - deklaruje Grzegorz Niciński.
No to trzymamy zawodników za słowo. Na doping kibiców mogą liczyć jak zawsze, a po derbowej porażce z Lechią, gdyńskich fanów nic tak nie udobrucha jak wygrana ze Śląskiem.
Janusz Woźniak
Copyright Arka Gdynia |