Aktualności
05.05.2009
Lepszy wynik niż gra
Żółto-niebiescy przegrywali do przerwy ze Śląskiem Wrocław 0:2, w drugiej połowie było już 1:3, ale dzięki niesamowitemu szczęściu i kapitalnemu zrywowi w ostatnich minutach zdołali wyrównać i zdobyć punkt, który może być kluczowy w walce o utrzymanie w Ekstraklasie.
Spotkanie rozpoczęło się od ataków gdynian. W 7. minucie szansę na wyprowadzenie Arki na prowadzenie miał Błażej Telichowski, ale piłka po jego uderzeniu głową trafiła w słupek. Gdy wydawało się, że to arkowcy narzucą Śląskowi swój styl gry i będą dominować, w 14. minucie Tomasz Szewczuk minął w polu karnym Łukasza Kowalskiego, który ratował się faulem w polu karnym. Jedenastkę wykorzystał strzałem w prawy róg Sebastian Dudek, choć Norbert Witkowski wyczuł intencję strzelca i był bliski obrony.
W 24. minucie z rzutu wolnego dośrodkował Dudek. Szewczuk przepchnął gdyńskich obrońców i zapewnił Śląskowi dwubramkowe prowadzenie. Od tego momentu żółto-niebiescy zupełnie stracili koncepcje gdy. Piłkarze gubili się w prostych sytuacjach, grali niedokładnie, a goście spokojnie kontrolowali przebieg meczu.
Niewiele zmieniło się po przerwie. To goście mieli kolejne szanse na podwyższenie prowadzenia. Okazję mieli ponownie Dudek oraz Jarosław Fojut. Przy obu strzałach pewnie interweniował Witkowski. W 60. minucie w pole karne Śląska wbiegł wprowadzony po przerwie Marcin Wachowicz. Jego uderzenie z ostrego konta zostało wybite przez Wojciecha Kaczmarka na rzut rożny. Wykonywał go Bartosz Ława, który precyzyjnie dośrodkował na głowę do Zbigniewa Zakrzewskiego, a ten zdobył kontaktową bramkę.
Gol sprawił, że arkowcy znów uwierzyli, że można w tym spotkaniu zdobyć punkty. Przez moment zamknęli rywali w ich własnym polu karnym, seryjnie wykonując rzuty rożne. Niestety w 65. minucie kontra gości zakończyła się golem. Vuk Sotirović zagrał do Marka Gancarczyka, który nie miał problemów z pokonaniem Witkowskiego. Chwilę później na trybuny przez sędziego Sebastiana Jarzębaka został odesłany trener Śląska Ryszard Tarasiewicz, co jak się potem okazało miało o tyle znaczenie, ze rywale nie dokonywali zmian taktycznych.
Z naszych piłkarzy ponownie zeszło powietrze. Bramka na 2:3 z 76. minuty to efekt błędu Jarosława Fojuta, który za krótko podał piłkę do Kaczmarka. Za piłką do końca poszedł Grzegorz Niciński, który przeciął jej lot i skierował do siatki obok bezradnego bramkarza. Ostatnie 15 minut to już nawałnica żółto-niebieskich. Rywale mieli trudności z wyjściem z własnej połowy. W drugiej minucie doliczonego czasu gry po rzucie rożnym w polu karnym gości powstało ogromne zamieszanie, w którym Jarosław Fojut skierował piłkę do własnej bramki, zapewniając Arce punkt.
Spotkanie rozpoczęło się od ataków gdynian. W 7. minucie szansę na wyprowadzenie Arki na prowadzenie miał Błażej Telichowski, ale piłka po jego uderzeniu głową trafiła w słupek. Gdy wydawało się, że to arkowcy narzucą Śląskowi swój styl gry i będą dominować, w 14. minucie Tomasz Szewczuk minął w polu karnym Łukasza Kowalskiego, który ratował się faulem w polu karnym. Jedenastkę wykorzystał strzałem w prawy róg Sebastian Dudek, choć Norbert Witkowski wyczuł intencję strzelca i był bliski obrony.
W 24. minucie z rzutu wolnego dośrodkował Dudek. Szewczuk przepchnął gdyńskich obrońców i zapewnił Śląskowi dwubramkowe prowadzenie. Od tego momentu żółto-niebiescy zupełnie stracili koncepcje gdy. Piłkarze gubili się w prostych sytuacjach, grali niedokładnie, a goście spokojnie kontrolowali przebieg meczu.
Niewiele zmieniło się po przerwie. To goście mieli kolejne szanse na podwyższenie prowadzenia. Okazję mieli ponownie Dudek oraz Jarosław Fojut. Przy obu strzałach pewnie interweniował Witkowski. W 60. minucie w pole karne Śląska wbiegł wprowadzony po przerwie Marcin Wachowicz. Jego uderzenie z ostrego konta zostało wybite przez Wojciecha Kaczmarka na rzut rożny. Wykonywał go Bartosz Ława, który precyzyjnie dośrodkował na głowę do Zbigniewa Zakrzewskiego, a ten zdobył kontaktową bramkę.
Gol sprawił, że arkowcy znów uwierzyli, że można w tym spotkaniu zdobyć punkty. Przez moment zamknęli rywali w ich własnym polu karnym, seryjnie wykonując rzuty rożne. Niestety w 65. minucie kontra gości zakończyła się golem. Vuk Sotirović zagrał do Marka Gancarczyka, który nie miał problemów z pokonaniem Witkowskiego. Chwilę później na trybuny przez sędziego Sebastiana Jarzębaka został odesłany trener Śląska Ryszard Tarasiewicz, co jak się potem okazało miało o tyle znaczenie, ze rywale nie dokonywali zmian taktycznych.
Z naszych piłkarzy ponownie zeszło powietrze. Bramka na 2:3 z 76. minuty to efekt błędu Jarosława Fojuta, który za krótko podał piłkę do Kaczmarka. Za piłką do końca poszedł Grzegorz Niciński, który przeciął jej lot i skierował do siatki obok bezradnego bramkarza. Ostatnie 15 minut to już nawałnica żółto-niebieskich. Rywale mieli trudności z wyjściem z własnej połowy. W drugiej minucie doliczonego czasu gry po rzucie rożnym w polu karnym gości powstało ogromne zamieszanie, w którym Jarosław Fojut skierował piłkę do własnej bramki, zapewniając Arce punkt.
Copyright Arka Gdynia |