TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

27.04.2009

Nokaut Arki w pięć minut (Gazeta Wyborcza)

Do końca był kwadrans, a derby Trójmiasta były słabe. Piłkę przejął Piotr Wiśniewski, przebiegł z nią kilka metrów i... - Zamknąłem oczy, huknąłem, fajnie, że wpadło - mówi. To był moment, który dał Lechii wygraną.

OBSERWUJĄC LECHIĘ

Trener Lechii Tomasz Kafarski zapowiadał, że jego drużyna postara się szybko przejąć inicjatywę, ale długo się to nie udawało. W grze nie było widać derbowej pasji czy choćby piłkarskiego zęba, który Lechia pokazała w pierwszym meczu pod wodzą Kafarskiego - z Bełchatowem. Czy było to spowodowane stresem, pogodą czy innym czynnikiem - trudno powiedzieć. Faktem jest, że gdyby nie przytomne zgranie piłki rezerwowego Macieja Kowalczyka i piękna akcja Wiśniewskiego, derby na Traugutta znów skończyłby się wynikiem 0:0 (jak w II lidze).

Wiśniewski do strzelenia gola nie grał dobrze, ale pokazał, że jest piłkarzem, który daje Lechii błysk. A mógł nawet nie zagrać, gdyby za kartki nie pauzował Marcin Kaczmarek. Podobnie było ze strzelcem drugiej bramki Pawłem Buzałą - też nie zachwycał, a do składu wrócił, bo za kartki pokutował Jakub Zabłocki. Wiśniewski i Buzała zostali bohaterami derbów, ale... wcale nie mogą być pewni gry w wyjściowej jedenastce w następnym meczu. Przez kwadrans na to miejsce zapracował natomiast Kowalczyk. Grało mu się co prawda łatwiej, bo po golu na 1:0 na boisku zrobiło się więcej miejsca, ale pokazał, jak przebojowym i efektownym jest zawodnikiem.

Na wyróżnienie zasłużyli też Arkadiusz Mysona i Karol Piątek. Mysona miał słaby początek wiosny, ale za Kafarskiego odżył. W meczu z Arką był wszędzie, pewnie grał w defensywie, udzielał się z przodu. To po jego strzale w słupek z rzutu wolnego celną dobitką popisał się Buzała. Na zwycięstwo składają się szczegóły, pojedyncze zagrania. Przy golu Buzały mądrością popisał się Maciej Rogalski, który widząc, że sam nie dobije piłki, podskoczył, umożliwiając strzał koledze. Piątek, kapitan Lechii, nie wykorzystał w końcówce sytuacji sam na sam, ale wcześniej wykonywał mrówczą pracę w drugiej linii.

Lechia zagrała dobrze w obronie, choć po wypadnięciu ze składu Petera Cvirika i problemach zdrowotnych Pawła Pęczaka były co do tego spore obawy. Pewnie bronił Paweł Kapsa, choć nie miał wiele pracy.

Ogólnie Lechia w derbach nie zachwyciła, ale to się teraz nie liczy. Najważniejsze są trzy punkty, które wywindowały zespół z Gdańska w górę tabeli, a jego wygrana z Arką ma podwójne znaczenie. Po pierwsze, Lechia po raz drugi pokonała w tym sezonie Arkę (w Gdyni wygrała 1:0 po golu Buzały). Po drugie, wyprzedziła drużynę z Gdyni w tabeli i to ona jest teraz bliżej upragnionego utrzymania w ekstraklasie.

OBSERWUJĄC ARKĘ

- Jestem załamany tym, co stało się z moim zespołem po utracie pierwszej bramki. Choć do końca było jeszcze 15 min, moja drużyna przestała istnieć, mecz się dla niej skończył. Całe szczęście, że strzeliliśmy bramkę w końcówce. Myślę, że dzięki niej łatwiej mi będzie pozbierać zespół - mówi trener Arki Marek Chojnacki, który poprowadził drużynę z Gdyni w trzecim meczu i po raz trzeci przegrał. W Gdańsku Arka zagrała lepiej niż z Wisłą Kraków czy Śląskiem Wrocław w Pucharze Ekstraklasy, ale nic to nie dało. Do utraty bramki gdynianie częściej utrzymywali się przy piłce, ale brakowało im piłkarza, który zadałby decydujący cios. Jedynym zawodnikiem, który nie musi się wstydzić występu w derbach, jest Bartosz Ława (dośrodkowywał przy golu Przemysława Trytki), który kręcił piłkarzami Lechii w środku boiska. Z przodu zagrali Zbigniew Zakrzewski i niespodziewanie Grzegorz Niciński. Za nimi ustawiony był Ljubomir Ljubenov. I Niciński, choć w tym sezonie na boisku pojawia się okazjonalnie, zagrał lepiej niż Zakrzewski i Ljubenov razem wzięci. Potrafił się zastawić, przytrzymać piłkę, a w 20. min mógł nawet strzelić bramkę. Zakrzewski biegał chaotycznie po boisku, a Ljubenovowi koledzy zapomnieli powiedzieć, że to są derby. Bułgar odstawiał nogę w każdym spięciu, grał zbyt delikatnie. Z tyłu ataki Lechii długo rozbijali Maciej Scherfchen i Dariusz Żuraw. W destrukcji grali niemal bezbłędnie, ale obaj zawinili przy golu Wiśniewskiego. Scherfchen nie dogonił pomocnika Lechii, a Żuraw nie zdążył do niego wyjść.

- Przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę - zapowiada Chojnacki. - Moi piłkarze grali ambitnie, ale do tego trzeba dołożyć umiejętności - dodał trener Arki, który w sobotę miał imieniny. - Po cichu liczyłem, że piłkarze sprawią mi prezent w postaci wygranej. Nie udało się. Ale wiem, że ci zawodnicy potrafią grać w piłkę i w końcu muszą sobie o tym przypomnieć.



Lechia Gdańsk 2 (0)
Arka Gdynia 1 (0)
STRZELCY BRAMEK

Lechia: Wiśniewski (75.), Buzała (80.).

Arka: Trytko (90+5.).

SKŁADY

Lechia: Kapsa - Bąk (70. Andruszczak Ż), Wołąkiewicz, Manuszewski, Mysona - Wiśniewski, Surma, Piątek, Rybski (75. Kowalczyk), Rogalski - Buzała (89. Bajić Ż).

Arka: Witkowski - Kowalski, Łabędzki Ż, Żuraw, Telichowski Ż - Sokołowski (81. Pietroń), Scherfchen Ż, Ława, Ljubenov (67. Wachowicz Ż) - Zakrzewski, Niciński (81. Trytko Ż).

Sędziował: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: 12,6 tys.

Łukasz Pałucha, Grzegorz Kubicki







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia