TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

27.04.2009

Bitwa zakończona, wojna trwa... (trojmiasto.pl)

Po meczu derbowym Lechia zamieniła się miejscami z Arką w tabeli ekstraklasy i po raz pierwszy wiosną znalazła się przed lokalnym rywalem. Po sukcesie gdańszczan w sobotę 2:1 obaj trenerzy odwołali się do batalistycznej retoryki. Zgodnie przyznali, że w Gdańsku rozstrzygnięto bitwę, ale wojna o utrzymanie dla obu zespołów trójmiejskich nadal trwa. Oby zwieńczona została derbami w przyszłym sezonie i to w elicie!

- Piłkę zgrał mi Maciek Kowalczyk. Podciągnąłem kilka metrów, zamknąłem... oczy i huknąłem. W ekstraklasie to gol najważniejszy, bo w końcu strzeliłem bramkę, która daje nam punkty. Miałem dużo szczęścia, że w ogóle znalazłem się w "11". Może gdyby nie kartki Marcina Kaczmarka, wszedłbym dopiero w 80. minucie. A dla mnie, chłopaka wychowanek w Starogardzie Gdańskim, gdzie wszyscy od zawsze kibicują Lechii, derby, w dodatku w Gdańsku to coś wyjątkowego - podkreślał Piotr Wiśniewski, strzelec pierwszego gola w sobotnich derbach.

Dzięki wygranej Lechia oddała 14. miejsce, oznaczające na koniec rozgrywek konieczność gry w barażach Arce, a same zajęła 12. pozycję, którą przed derbami zajmowali gdynianie. Jako, że żółto-niebiescy w doliczonym czasie meczu zdobyli gola, to o wygranej biało-zielonych tak jak jesienią przesądziła bramka Pawła Buzały.

- Grałem w derbach Wielkopolski, ale tego nie można porównać, bo Lech grywał je w Grodzisku i we Wronkach. Dopiero w Trójmieście poczułem jak to ważne mecze, a wszystko przez wypełnione trybuny. Przy golu wreszcie nie przeszkadzaliśmy sobie z Maćkiem Rogalskim. On podskoczył, a ja strzeliłem po długim rogu, bo widziałem, że bramkarz jest zasłonięty. Był to dla mnie ciężki mecz, gdyż trudno złapać formę, jeśli nie grałem w czterech ostatnich kolejkach - mówił popularny "Buzi".

Lechia przed Arką w tabeli to w tym sezonie rzadkość. Po inauguracyjnej kolejce oba zespoły dzieliły szóste miejsce. Później gdynianie mieli nawet jedenaście miejsc przewagi nad gdańszczanami (2 do 13 po 4. kolejce). Biało-zieloni lokalnego rywala wyprzedzili po raz pierwszy w tych rozgrywkach 19 października. Przewagę utrzymywali od 9. do 11. kolejki, a następnie byli wyżej już tylko po 13. kolejce. Od 15 listopada do soboty wyżej notowana była Arka.

- Dobrze, że doszło do zmiany trenera. Przy nowym szkoleniowcu odzyskaliśmy dynamikę, szybkość, wytrzymałość. Z bramki Pawła cieszę się tak samo jakbym ja ją strzelił, ale w kolejnym meczu postaram się, aby i z wolnego nie trafiać w słupek, a do siatki. Do Zabrza pojedziemy udowodnić, że jesteśmy dobrą drużyną - zapewniał Arkadiusz Mysona.

Derby mogły potoczyć się inaczej, gdyby w pierwszej połowie więcej szczęścia pod bramką rywali miał Grzegorz Niciński. - "Zaki" zgrał mi piłkę głową, wyprzedziłem Manuszewskiego i znalazłem się przed Kaspą. Do strzału miałem ostry kąt. Dlatego mocnym kopnięciem szukałem długiego rogu, ale bramkarz obronił. W następnej sytuacji byłem blokowany, przepychałem się z rywalami. Gdybym przewrócił się przy pierwszym ataku z ich strony, to być może byłby karny. Ale ja do końca walczyłem o piłkę, bo nie chciałem kłaść się jak panienka - relacjonował "Nitek".

Arka nie potrafi wygrać meczu ligowego od 7 grudnia (2:1 z Cracovią). W ośmiu pojedynkach wiosny zdobyła zaledwie dwa punkty i strzeliła trzy gole. Cztery ostatnie mecze zostały przegrane. - Gdyby Lechia nie poprawiła nam drugą bramką, to moglibyśmy jeszcze powalczyć o remis. Niestety, wpadamy w coraz większy dołek. Trudno to zrozumieć dlaczego, bo niby mamy doświadczonych piłkarzy. Całe szczęście, że liga nie kończy się na derbach. Liczę, że odbijemy się już w następnym meczu. Liczę również na to, że w przyszłym sezonie będziemy mogli zrewanżować się Lechii w ekstraklasie, bo utrzymamy się i my i oni - deklarował Łukasz Kowalski, obrońca żółto-niebieskich, który do 19. roku życia grał w piłkę w Gedanii.

Trenerzy, którzy po raz pierwszy w pracy z Lechią i Arką na derby ubrali garnitury, cieszyli się lub smucili wynikiem meczu, ale nie Ferowali żadnych wyroków na przyszłość.

Tylko w sobotę możemy być w szampańskim nastroju, gdyż od niedzieli zaczynamy przygotowywać się do meczu z Górnikiem. zwycięstwo w derbach coś nam daje, ale to tylko mały kroczek do zrealizowania podstawowego celu. Widać, że w naszej grze się ruszyło. Cieszę się, że wsparcia kibiców, bo to mnie buduje przed podejmowanie kolejnych być może trudnych decyzji. Receptę na sukces zdradzę po ostatnim meczu, jeśli się utrzymamy, w co gorąco wierzę - zapewniał trener Lechii, Tomasz Kafarski, godząc się ze szkoleniowcem gości, że to była bitwa w wojnie, która nadal trwa.

- Przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę. Znów brakowało nam skuteczności, choć dobrze, że wreszcie strzeliliśmy gola, bo bez niego byłoby bardzo źle. Muszę znaleźć antidotum na to, że drużyna przestaje funkcjonować po stracie bramki. Trzeba piłkarzy wzmocnić tak fizycznie, jak i psychicznie. Przydałby się wojownik, który w trudnych momentach poderwałby kolegów do walki. Wiara umiera ostatnia i ja na pewno nie poddam się do końca. Liczę, że piłkarze również. Bo jeśli któryś stracił wiarę, to niech przyjdzie do mnie i powie o tym, bo nie będę nikogo zmuszać do gry - zapowiedział Marek Chojnacki, trener Arki.


jag.







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia