TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

14.04.2009

Marek Chojnacki - ratownik Arki Gdynia (Gazeta Wyborcza)

- Widziałem Arkę w kilku ostatnich meczach. To nie jest drużyna do spadku! - mówi nowy trener piłkarzy Arki Marek Chojnacki. We wtorek były szkoleniowiec ŁKS Łódź przyjeżdża do Gdyni i poprowadzi pierwszy trening

Na skutek fatalnej dyspozycji gdynian w rundzie wiosennej i po kolejnej zawstydzającej porażce (0:3 z ŁKS Łódź), zarząd Arki Gdynia w sobotę odwołał ze stanowiska Czesława Michniewicza. Tym samym na siedem meczów przed końcem sezonu, zajmująca 12. miejsce w tabeli Arka została bez trenera. Do czasu.

- Wstępnie porozumiałem się z działaczami Arki, jednak pozostały mi jeszcze do załatwienia kwestie formalne, m.in. muszę rozwiązać obowiązujący cały czas kontrakt z ŁKS-em. We wtorek przyjeżdżam z Łodzi do Gdyni i jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, poprowadzę popołudniowy trening - wyjaśnia Chojnacki.

Wobec tragicznych wydarzeń w Kamieniu Pomorskim, zamiast półfinałowego spotkania ze Śląskiem Wrocław w Pucharze Ekstraklasy (patrz ramka), pierwszą okazją do poprowadzenia Arki będzie niedzielny mecz z Wisłą Kraków. Trener Chojnacki nie obawia się jednak wyżej notowanego rywala, choć przyznaje, że jego nową drużynę czeka trudny mecz.

- Nie boję się tego wyzwania. Będąc w ŁKS, gdzie sytuacja była o wiele bardziej dramatyczna niż ma to miejsce w Arce, wielokrotnie wychodziłem z podobnych opresji obronną ręką, dlatego jestem optymistą. Wisła to bardzo dobra drużyna, ale ich też można pokonać - zapowiada rekordzista pod względem występów w ekstraklasie (452 meczów w barwach ŁKS).

Jak przyznaje następca Michniewicza, żółto-niebiescy nie są dla niego anonimowym zespołem. - Widziałem Arkę w kilku ostatnich meczach, m.in. z Polonią Warszawa i ŁKS-em. To nie jest drużyna do spadku! Arka ma świetnych piłkarzy, a ich potencjał - jeśli tylko zostanie odpowiednio wykorzystany - może sprawić, że będą w górnej połowie tabeli - wyjaśnia Chojnacki.

Po niedzielnym debiucie na trenerskiej ławce, na Chojnackiego czekać będzie jeszcze tylko sześć ligowych meczów. O punkty może być bardzo trudno, zważywszy, że Arkę czekają m.in. derby z Lechią Gdańsk, w której również nastąpiła ostatnio zmiana szkoleniowca (Jacka Zielińskiego zastąpił Tomasz Kafarski) i gdańszczanie zrobią wszystko, by "mecz o sześć punktów" i panowanie w Trójmieście rozstrzygnąć na własną korzyść.

Były już szkoleniowiec Arki nie chciał z nami rozmawiać. - Teraz nie będę komentował tej sytuacji, są święta, proszę zadzwonić za kilka dni - rzucił tylko do słuchawki Michniewicz.

Tomasz Korynt, były piłkarz Arki:

- Trudno ocenić, czy Marek Chojnacki będzie dla Arki zbawieniem. Ostatnio w ŁKS nie wykazał się wielkimi osiągnięciami. Znam go jednak z boiska i pamiętam, że był świetnym obrońcą. Drużyna jest rozbita i potrzebuje wewnętrznej mobilizacji. Może Orest Lenczyk byłby lepszym kandydatem? Nie spodziewam się też rewolucji w składzie, bo poprzedni trener często zmieniał skład i te roszady na niewiele się zdały. Jeśli chodzi o kwestie personalne, to wydaje mi się, że koncepcja gry dwójką napastników jest najbardziej optymalna. W pierwszej linii najlepiej sprawdzał się duet Marcin Wachowicz - Zbigniew Zakrzewski. Mnóstwo zastrzeżeń było ostatnio do gry w obronie, ale nie tylko samych defensorów. Pozostali piłkarze też muszą zrozumieć, że bronić dostępu do własnej bramki powinni wszyscy, a nie tylko czwórka obrońców. Zmiana trenera była jednak wskazana i choć nie jestem zwolennikiem gwałtownych zmian - a trzeba podkreślić, że Michniewicz nie pracował w Arce zbyt długo - to dłużej czekać nie było na co.

Komentarz Grzegorza Kubickiego

Czesław Michniewicz to dobry trener. Wiem, w tym sezonie wielokrotnie krytykowałem go na łamach "Gazety", ale nie oznacza to, że nie darzę go szacunkiem. Za mistrzostwo Polski z Zagłębiem Lubin, za Puchar Polski z Lechem Poznań Gdyby Michniewicz był słabym trenerem, to nie zdobyłby tych trofeów.

Ale dobry trener Michniewicz kompletnie pogubił się w Arce. Klub z Gdyni kusił go zatrudnieniem od kilku lat, ale on bronił się rękami i nogami, bo nie chciał pracować w mieście, w którym mieszka. W końcu dał się przekonać i kilka dni temu sam przyznał, że był to jego największy błąd. Bo dobry trener Michniewicz na pracy w Gdyni wiele stracił.

Już w trakcie sezonu pisałem, że największym błędem Michniewicza jest to, że nie widzi błędów. Kiedy prowadził Arkę wielokrotnie podejmował niezrozumiałe decyzje, ale nigdy nie przyznał się, że się pomylił. Nie uderzył się w pierś, nie powiedział, że coś mógł zrobić inaczej, że zawiodła go intuicja albo po prostu, że zrobił coś źle.

Z takiej postawy i takiego myślenia brały się kolejne błędy. Michniewicz na siłę chciał naprawiać to, co sam zepsuł i psuł to jeszcze bardziej.

Na siłę szukał miejsca w obronie Andersonowi, wyrzucał Ławę ze środka boiska, dołował Wachowicza, stawiał na piłkarzy, których lubi (Pietroń), hurtowo odsyłał zawodników od pierwszej drużyny, a kilka tygodni później dawał im miejsce w pierwszym składzie Błędów Michniewicza było mnóstwo, ale on ich nie widział. Albo nie chciał widzieć. I za to zapłacił utratą pracy.

Wierzę, że zwolnienie trenera pomoże zarówno Arce, jak i Michniewiczowi. Ten romans nie miał już sensu, obie strony się męczyły. I choć moje relacje z Michniewiczem były w tym sezonie mocno napięte, to jestem przekonany, że tak dobry trener sobie poradzi. Praca w Arce kompletnie mu nie wyszła (niech pan się w końcu przyzna do błędów, choćby sam przed sobą, panie trenerze!), ale pewnie nie będzie trzeba długo czekać, aby Michniewicz znów się pokazał. I to z dużo lepszej strony niż w Gdyni. Bo w Arce był fatalny.

Maciej Korolczuk







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia