Aktualności

10.04.2009
Klęska Arki w Łodzi (trojmiasto.pl)
Piłkarze Arki od razu po meczu w Łodzi mieli dostać wolne i najwyraźniej myślami byli już przy świętach. Tym samym ŁKS gdynianom już dziś zrobił lany poniedziałek. Żółto-niebiescy w fatalnym stylu przegrali 0:3 (0:1). Trener Czesław Michniewicz bojaźliwie ustawił zespół, a do zmian ofensywnych zabrał się dopiero wówczas, gdy rywale zaczęli strzelać gole.
Bramki:
Smoliński 38, Geworgian 47, Świerczewski 54.
ŁKS: Wyparło - Radżius, Hajto, Sierant, Papeckys - Geworgian (71 Czerkas), Kascelan, Świerczewski (82 Haliti), Biskup - Smoliński (87 Drumlak), Kujawa.
ARKA: Witkowski - Kowalski (64 Trytko), Żuraw, Łabędzki, Telichowski - Sokołowski, Scherfchen, Budziński (46 Pietroń), Ljubenow (46 Wachowicz), Ława - Zakrzewski.
Sędzia: Borski (Warszawa).
ŁKS przegrał dwa ostatnie mecze z bilansem bramkowym 0:6, jesienią w Gdyni przegrał zaś 0:4. Aż się prosiło, aby właśnie z tym rywalem odważnie podjąć walkę o pierwsze zwycięstwo ligowe w tym roku. Niestety, trener Michniewicz nie podjął ryzyka i zaproponował w pierwszej połowie skład z zaledwie jednym napastnikiem, dwa obrońcami na prawej stronie boiska i czterema środkowymi pomocnikami w drugiej linii! To ustawienie było jeszcze bardziej defensywne niż tydzień temu na Legię!
Nic dziwnego, że gdy wychodzi się na boisko z nastawieniem, aby tylko nie stracić gola, to bramka dla przeciwnika jest najczęściej jedynie kwestią czasu. ŁKS mógł objąć prowadzenie już w 17. minucie. Wahan Geworgian kilku rywali potraktował jak tyczki slalomowe i dopiero w pojedynku sam na sam Norbert Witkowski obronił jego strzał.
Może mecz ułożyłby się inaczej, gdyby lepiej przymierzył w 24. minucie Tomasz Sokołowski. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Ljubomira Ljubenowa piłka przeszła wszystkich zawodników w "16", a piłkarzy, który dziś był ustawiony jako pomocnik, zamykając akcję uderzył po "długim rogu" tuż przy słupku.
Niestety, dwadzieścia minut później gospodarze byli już bardziej precyzyjni. Jakub Biskup, znany choćby z występów w Lechii Gdańsk, którego kilka lat temu nie chciała Arka, podał piłkę do Marcina Smolińskiego, ten na linii pola karnego zwodem minął Michała Łabędzkiego i oddał kapitalny strzał, który otworzył wynik spotkania.
W przerwie Michniewicz zrobił co prawda dwie zmiany, przeszedł na ustawienie 1-4-4-2, ale trudno było w ciągu kwadransa natknąć w drużynę chęć umiejętnej gry do przodu. Zamiast zatem wyrównania były szybkie kolejne straty.
ŁKS wystarczyło dziewięć minut drugiej połowy, aby podwyższyć rezultat na 3:0! Najpierw z narożnika pola karnego trafił Geworgian, choć chyba bardziej chciał w tej sytuacji dośrodkowywać, potem Piotr Świerczewski strzelił, gdyż stał niepilnowany w "16", a piłka pod jego nogi trafiła po interwencji... Błażeja Telichowskiego.
Arka wszystkie bramki traciła po tym, gdy nie potrafiła piłki wybić z własnego przedpola. Wykopy były zbyt krótkie i po chwili ŁKS aaatkował jeszcze raz, choć szeregi defensywne gdynian były już wówczas rozrzucone. Dlatego mógł być jeszcze czwarty gol dla gospodarzy, gdyby lepiej w 48. minucie przymierzył Smoliński.
Arka szukała jeszcze honorowej bramki. Dużą ochotę do strzałów przejawiał Bartosz Ława. Jednak najgroźniejszą akcję przeprowadził Łukasz Kowalski. W 56. minucie prawy obrońca wrzucił piłkę na głowę Marcina Wachowicza, ale ten uderzył niezbyt czysto, a tym samym niecelnie.
Dobrą zmianę zrobił ŁKS. W 80. minucie rezerwowy Adam Czerkas popisał się ładnym uderzeniem głową po dośrodkowaniu Biskupa, ale jeszcze lepszą paradę zanotował Witkowski, parując piłkę na róg.
Arka nie wygrała szóstego meczu z rzędu w lidze, a w piątym nie strzeliła gola! Zerwała również z wiosenną zasadą, że po przegranej przychodził remis. Dziś gdynianie przegrali po raz drugi z rzędu.
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Michniewicz winę za wyniki zespołu wziął na siebie. - Jutro lub pojutrze porozmawiam z prezesem na temat przyszłości, bo nie chcę być dla Arki przeszkodą. Jeśli prezes uzna, że nie gwarantuję utrzymania w ekstraklasie, to uszanuję tą decyzję. Mogę odejść w każdej chwili - tak cytuje słowa szkoleniowca oficjalna strona Arki.
Dzisiejsze mecze 23. kolejki: Polonia Bytom - Odra Wodzisław 1:1 (1:1), Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 1:1 (0:1).
Mecze sobotnie: Lechia - PGE GKS 13:15, Ruch - Polonia W. 15:30, Wisła - Jagiellonia 17:30, Piast - Lech 17:45, Legia - Cracovia 20:00.
mat.
Bramki:
Smoliński 38, Geworgian 47, Świerczewski 54.
ŁKS: Wyparło - Radżius, Hajto, Sierant, Papeckys - Geworgian (71 Czerkas), Kascelan, Świerczewski (82 Haliti), Biskup - Smoliński (87 Drumlak), Kujawa.
ARKA: Witkowski - Kowalski (64 Trytko), Żuraw, Łabędzki, Telichowski - Sokołowski, Scherfchen, Budziński (46 Pietroń), Ljubenow (46 Wachowicz), Ława - Zakrzewski.
Sędzia: Borski (Warszawa).
ŁKS przegrał dwa ostatnie mecze z bilansem bramkowym 0:6, jesienią w Gdyni przegrał zaś 0:4. Aż się prosiło, aby właśnie z tym rywalem odważnie podjąć walkę o pierwsze zwycięstwo ligowe w tym roku. Niestety, trener Michniewicz nie podjął ryzyka i zaproponował w pierwszej połowie skład z zaledwie jednym napastnikiem, dwa obrońcami na prawej stronie boiska i czterema środkowymi pomocnikami w drugiej linii! To ustawienie było jeszcze bardziej defensywne niż tydzień temu na Legię!
Nic dziwnego, że gdy wychodzi się na boisko z nastawieniem, aby tylko nie stracić gola, to bramka dla przeciwnika jest najczęściej jedynie kwestią czasu. ŁKS mógł objąć prowadzenie już w 17. minucie. Wahan Geworgian kilku rywali potraktował jak tyczki slalomowe i dopiero w pojedynku sam na sam Norbert Witkowski obronił jego strzał.
Może mecz ułożyłby się inaczej, gdyby lepiej przymierzył w 24. minucie Tomasz Sokołowski. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Ljubomira Ljubenowa piłka przeszła wszystkich zawodników w "16", a piłkarzy, który dziś był ustawiony jako pomocnik, zamykając akcję uderzył po "długim rogu" tuż przy słupku.
Niestety, dwadzieścia minut później gospodarze byli już bardziej precyzyjni. Jakub Biskup, znany choćby z występów w Lechii Gdańsk, którego kilka lat temu nie chciała Arka, podał piłkę do Marcina Smolińskiego, ten na linii pola karnego zwodem minął Michała Łabędzkiego i oddał kapitalny strzał, który otworzył wynik spotkania.
W przerwie Michniewicz zrobił co prawda dwie zmiany, przeszedł na ustawienie 1-4-4-2, ale trudno było w ciągu kwadransa natknąć w drużynę chęć umiejętnej gry do przodu. Zamiast zatem wyrównania były szybkie kolejne straty.
ŁKS wystarczyło dziewięć minut drugiej połowy, aby podwyższyć rezultat na 3:0! Najpierw z narożnika pola karnego trafił Geworgian, choć chyba bardziej chciał w tej sytuacji dośrodkowywać, potem Piotr Świerczewski strzelił, gdyż stał niepilnowany w "16", a piłka pod jego nogi trafiła po interwencji... Błażeja Telichowskiego.
Arka wszystkie bramki traciła po tym, gdy nie potrafiła piłki wybić z własnego przedpola. Wykopy były zbyt krótkie i po chwili ŁKS aaatkował jeszcze raz, choć szeregi defensywne gdynian były już wówczas rozrzucone. Dlatego mógł być jeszcze czwarty gol dla gospodarzy, gdyby lepiej w 48. minucie przymierzył Smoliński.
Arka szukała jeszcze honorowej bramki. Dużą ochotę do strzałów przejawiał Bartosz Ława. Jednak najgroźniejszą akcję przeprowadził Łukasz Kowalski. W 56. minucie prawy obrońca wrzucił piłkę na głowę Marcina Wachowicza, ale ten uderzył niezbyt czysto, a tym samym niecelnie.
Dobrą zmianę zrobił ŁKS. W 80. minucie rezerwowy Adam Czerkas popisał się ładnym uderzeniem głową po dośrodkowaniu Biskupa, ale jeszcze lepszą paradę zanotował Witkowski, parując piłkę na róg.
Arka nie wygrała szóstego meczu z rzędu w lidze, a w piątym nie strzeliła gola! Zerwała również z wiosenną zasadą, że po przegranej przychodził remis. Dziś gdynianie przegrali po raz drugi z rzędu.
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Michniewicz winę za wyniki zespołu wziął na siebie. - Jutro lub pojutrze porozmawiam z prezesem na temat przyszłości, bo nie chcę być dla Arki przeszkodą. Jeśli prezes uzna, że nie gwarantuję utrzymania w ekstraklasie, to uszanuję tą decyzję. Mogę odejść w każdej chwili - tak cytuje słowa szkoleniowca oficjalna strona Arki.
Dzisiejsze mecze 23. kolejki: Polonia Bytom - Odra Wodzisław 1:1 (1:1), Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 1:1 (0:1).
Mecze sobotnie: Lechia - PGE GKS 13:15, Ruch - Polonia W. 15:30, Wisła - Jagiellonia 17:30, Piast - Lech 17:45, Legia - Cracovia 20:00.
mat.
|