TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

05.04.2009

O metr za daleko... (trojmiasto.pl)

Arka nie ulękła się Legii, ale w piłce liczą się bramki, a tę jedyną w Gdyni strzeliła stołeczna drużyna. Żółto-niebiescy pozostają w rundzie wiosennej z zaledwie dwoma punktami, bo dziś przegrała 0:1 (0:1).

Bramka:
Chinyama 45

ARKA: Witkowski - Sokołowski, Żuraw, Anderson, Telichowski - Budziński (63 Nawrocik), Łabędzki, Ljubenow (68 Trytko), Ława (74 Moskalewicz), Wachowicz - Zakrzewski.

LEGIA: Mucha - Rzeźniczak, Astiz, Choto, Kiełbowicz - Giza, Jarzębowski, Iwański, Roger (89 Borysiuk), Rybus (79 Ostrowski) - Chinyama (90 Paluchowski).

Sędzia: Gil (Lublin). Żółtka kartka: Budziński, Zakrzewski (Arka). Widzów: 7500.

Niestety, potwierdziło się, że na mecz nie zdążyli wyleczyć kontuzji Bartosz Karwan i Marcin Pietroń. Pod uwagę nie mógł być brany również chory Krzysztof Przytuła. Natomiast inny rekonwalescent, Damian Nawrocik rozpoczął na ławce rezerwowych.

Trener Arki zaskoczył ustawieniem drugiej linii. Znalazło się w niej pięciu pomocników, w tym czterech nominalnie środkowych, gdyż za takiego trzeba też uznać przesuniętego ze stopera Michała Łabędzkiego.

Pojemność na stadionie przy ul. Olimpijskiej została ograniczona oficjalnie do 7 tysięcy. Obiekt jest zamknięty dla kibiców gości, ale sympatycy Arki wykonali gest w kierunku Legii. Udostępniono dla stołecznych fanów 200 miejsc w sektorze, który zazwyczaj był buforowy.

W pierwszej połowie optyczną przewagę miała Legia, ale długo pod bramką Norberta Witkowskiego nie było klarownych sytuacji. Co prawda już w inauguracyjnym kwadransie strzelał Takesure Chinyama i Tomasz Jarzębowski, ale te uderzenia nie miały prawa zaskoczyć miejscowego golkipera. Znacznie trudniejszym strzałem popisał się w 20. minucie Chinyama, bo piłka skozłowała przed interweniującym Witkowski, a w 35. akcja Piotra Gizy zakończyła się uderzeniem w boczną siatkę.

Arka w tej części nie zagroziła Legii. Co gorsza tuż przed zejściem do szatni straciła gola. Z prawej strony boiska na wysokości pola karnego Maciej Iwański wymienił piłkę z Gizą, a ten ostatni wycofał ją przed pole karne do nadbiegającego Tomasza Kiełbowicza. Obrońca nie uderzył na bramkę, a przerzucił futbolókę nad linią obrony do Chinyamy. Michał Łabędzki spóźnił się nie więcej niż o metr z wyjściem do pułapki ofsajdowej, a napastnik z Zimbabwe nie zmarnował okazji, uderzając do siatki głową.

W drugiej połowie gospodarze mocno przycisnęli w okolicach 70. minuty. W krótkim odstępie czasu strzelali Łabędzki, Zbigniew Zakrzewski i Marcin Wachowicz. Pierwszemu nie dał się pokonać Jan Mucha, "Zaki" główkował w poprzeczkę (!), a trzeci, zmuszony do strzału z prawej, gorszej swojej nogi uderzył obok słupka.

Natomiast w 88. minucie strzał Nawrocika z najwyższym trudem Mucha wrzucił sobie na górną siatkę nad poprzeczką. Były jeszcze doliczone trzy minuty, ale zamiast gola była żółta kartka dla Zakrzewskiego, który już nie mógł zdzierżyć nieporadnego sędziowania arbitra.

- Zagraliśmy o niebo lepiej niż przeciwko Piastowi, a efekt końcowy jest taki sam. Dla nas każdy mecz jest walką o utrzymanie. Według moich obliczeń, aby być spokojnym o uniknięcie degradacji potrzeba 35 punktów. My do tej granicy mamy jeszcze 10 punktów. Po tym spotkaniu jest bardzo duży żal - ocenił Czesław Michniewicz. - Dla nas najważniejsze było odniesienie zwycięstwa. Mecz był ciężki. W pierwszej połowie było dużo walki, ale mało sytuacji. Mam dopisało szczęście. Po przerwie to Arka musiała atakować, a my mogliśmy grać z kontry - mówił Jan Urban.

jag.







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia