TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

06.04.2009

Arka niezła, ale przegrana (Gazeta Wyborcza)

Czy można chwalić drużynę, która przegrała na swoim boisku i na dodatek nie strzeliła nawet bramki? Nie powinno się, ale Arka Gdynia zagrała z Legią Warszawa niezłe spotkanie. Zabrakło jej skuteczności.

Co wspólnego mają ze sobą mecze Arka - Legia i Arka - Piast Gliwice? Oba odbyły się wiosną w Gdyni i oba gospodarze przegrali 0:1. A co je różni? Z Piastem Arka zagrała dramatycznie słabo. A z dużo silniejszą Legią - zwłaszcza w drugiej połowie - grała odważnie i z polotem, choć mocno nieskutecznie.

Kiedy tuż przed przerwą Takesure Chinyama strzelił głową do bramki Arki (po podaniu Tomasza Kiełbowicza), na ułamek sekundy wszyscy zamarli. Piłkarze i kibice Arki byli przekonani, że napastnik Legii był na spalonym, a zawodnicy z Warszawy nie wiedzieli, czy mogą się cieszyć z bramki. Tylko sędzia boczny nie miał wątpliwości - gol został strzelony prawidłowo. Piłkarze z Gdyni, a także wszystkie osoby z ławki rezerwowych, natychmiast rzucili się do asystenta sędziego. Kibice skandowali: "Złodzieje, złodzieje", ale nie mieli racji. Już kilka minut później, kiedy w przerwie meczu można było zobaczyć powtórkę tej sytuacji, jasne było, że piłkarz Arki Michał Łabędzki oddzielał swojego bramkarza Norberta Witkowskiego od Chinyamy. A napastnik Legii znów udowodnił, że jest fenomenem. Niby nic nie grał, niby się tylko przepychał, niby nie podawał kolegom, a oni jemu... Ale znów wygrał mecz swojej drużynie.

Legia zagrała jednak w Gdyni dramatycznie słabo. W pierwszej połowie miała przewagę, utrzymywała się przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Po przerwie dominowała już Arka, która miał sporo sytuacji. A ostatnie pół godziny to najlepszy fragment Arki w rundzie wiosennej. Gdynianie nacierali na bramkę Legii, ale nie potrafili strzelić gola. Kolejne okazje mieli: Michał Łabędzki (dwa razy strzelał z dystansu, ale za każdym razem bronił Jan Mucha), Zbigniew Zakrzewski (najpierw piłka po jego strzale głową trafiła w poprzeczkę, a potem uderzył zbyt lekko i obok bramki), Damian Nawrocik (dał się minimalnie wyprzedzić obrońcy, a w końcówce strzelił w Muchę) i Marcin Wachowicz (pędził sam na bramkę, strzelił mocno, ale też mocno niecelnie). To wszystko działo się w ostatnich 25 min!

- Żeby wygrać z Legią, trzeba spełnić trzy warunki: zagrać dobry mecz, mieć szczęście i do tego indywidualnego bohatera, który przesądzi o zwycięstwie. Takiego bohatera miała jednak Legia, a był nim jej bramkarz Mucha. To on ratował swój zespół w drugiej połowie - ocenił trener Arki Czesław Michniewicz i dodał: - Legia walczy o mistrzostwo Polski, ale... my też. A przynajmniej tak powinniśmy myśleć, bo każdy mecz jest na wagę utrzymania. A z moich obliczeń wynika, że do tego będzie trzeba 35 pkt.

- Nie pokazaliśmy wielkiej piłki, ale boisko było trudne. Trawa była krótka i piłka się na niej mocno odbijała. To był ciężki mecz, jak każdy w lidze. Przecież połowa drużyn walczy o utrzymanie - podsumował trener Legii Jan Urban.

Dla Gazety

Bartosz Ława
pomocnik Arki

- W tym meczu oglądaliśmy dwie Arki. W pierwszej połowie zagraliśmy dużo gorzej, ale nie wiem, z czego to wynikało. Może ze zbyt dużego respektu do rywala, a może byliśmy przepompowani? Mimo to Legia nie stworzyła zbyt wielu sytuacji, choć strzeliła decydującą bramkę. W przerwie w naszej szatni padły ostre słowa i po powrocie na boisko byliśmy zupełnie innym zespołem. Atakowaliśmy Legię, stwarzaliśmy sobie sytuacje. Szkoda tylko, że żadna z nich nie skończyła się bramką. Wiosną nie zdobyliśmy zbyt wielu punktów, ale w każdym meczu mamy dobre fragmenty gry, potrafimy przejąć inicjatywę. Wierzę, że w końcu nasza niezła gra będzie przynosiła wygrane i większą liczbę punktów.

Damian Nawrocik
pomocnik Arki

- W końcówce meczu miałem świetną okazję i strasznie żałuję, że nie strzeliłem wyrównującej bramki. Zgadłem, że Choto będzie zgrywał piłkę do bocznego obrońcy, przejąłem ją, ale nie pokonałem Muchy. Jak chciałem strzelać? W takiej sytuacji, kiedy przede mną jest tylko bramkarz, ale jednocześnie z tyłu naciska mnie obrońca, nigdy nie kombinuję. Uderzyłem mocno, ale prosto w bramkarza. Gdyby piłka poleciała w bok, Mucha nie miałby szans. Teraz przed nami wyjątkowo ważne spotkanie z ŁKS. Wierzę, że w końcu się przełamiemy i wygramy. ŁKS dobrze zaczął rundę, ale ostatnio gra już gorzej i musimy to wykorzystać.

Michał Łabędzki
pomocnik Arki

- Kto ponosi winę za utratę bramki? Zawsze za straconego gola odpowiada cała drużyna.

Maciej Iwański
pomocnik Legii

- Nie zgadzam się, że w drugiej połowie Arka nas cisnęła. Po prostu, prowadząc 1:0, szanowaliśmy do prowadzenie i skupiliśmy się na grze z kontry. I mieliśmy kilka okazji na podwyższenie wyniku. A Arka grała na aferę - wrzucała długie piłki na naszych obrońców. Może i kilka razy było groźnie, ale ogólnie jestem zadowolony z naszej postawy. W końcu zagraliśmy to, co chcieliśmy. Przy bramce byłem spokojny. Skoro sędzia boczny nie podniósł chorągiewki, to znaczy, że gol był zdobyty prawidłowo.

Oceny Arki

Norbert Witkowski: 3. Nie miał dużo pracy. Nawet w pierwszej połowie, kiedy Legia przeważała, nie stwarzała zbyt wielu okazji. Przy straconym golu Witkowski nie miał szans. Wprawdzie w ogóle nie zareagował przy strzale Chinyamy, ale piłka i tak była poza jego zasięgiem. Kilka razy udanie wyszedł poza pole karne, aby uprzedzić napastników.

Tomasz Sokołowski: 3. Poprawny występ, ale nic więcej. Zbyt mało angażował się w akcje ofensywne, a kiedy już to robił, to niewiele z tego wynikało. Starał się wrzucać piłkę na pole karne Legii, ale po większości jego dośrodkowań piłka spadała na głowę obrońców z Warszawy.

Dariusz Żuraw: 3+. Kolejny dobry występ. Znów imponował spokojem w obronie, choć nie miał łatwego zadania - przepychać się z Chinyamą to nie lada wyzwanie. Popełnił tylko jeden błąd, po którym Chinyama strzelał z dystansu. Zaimponował za to rajdem, kiedy minął trzech piłkarzy i zaczął groźną akcję Arki.

Anderson: 2. Fatalny występ. Co prawda kilka razy włożył nogę i przeszkodził piłkarzom Legii, ale nie jest to piłkarz, któremu można zaufać. Kiedy tylko leci górna piłka i wiadomo, że Anderson nie uderzy jej głową, kibice mogą łapać się za serca. Brazylijczyk ma bowiem fatalną technikę, nigdy nie wiadomo, jak kopnie piłkę.

Błażej Telichowski: 2+. Na pewno nie można mu odmówić ambicji. Kilka razy efektownym wślizgiem wybijał piłkę spod nóg rywala. Ale oprócz ambicji nie pokazał zbyt wiele.

Marcin Budziński: 3. Znów dostał szansę od Michniewicza. I kiedy zaczął się mecz, wyglądał na przerażonego. Unikał gry, chował się przy linii bocznej. W miarę upływu czasu się rozkręcał i potem grał już dobrze. Ambitnie walczył z rywalami (czasami nawet za ostro), odbierał im piłkę, rozpoczynał akcję. Choć kiedy zszedł, Arka grała lepiej.

Michał Łabędzki: 4. Jego występ byłby niemal idealny, gdyby nie jeden fakt - zawalił bramkę. Kiedy piłkarze Arki wychodzili sprzed swojego pola karnego, Łabędzki zaspał i z tego powodu nie było nawet mowy o tym, że strzelający gola Chinyama był na spalonym. Poza tym błędem Łabędzki imponował grą w destrukcji, strzelał też z dystansu.

Ljubomir Ljubenov: 2+. Miał rozgrywać piłkę w środku boiska, przeciwstawić się w tym elemencie gry Rogerowi i Iwańskiemu. Ale dużo mu jeszcze do nich brakuje (zwłaszcza do Rogera). Im dłużej trwał mecz, tym Bułgar był mniej widoczny. Aż w końcu został zmieniony.

Bartosz Ława: 3-. Nie ma łatwego życia, bo nie ma swojej stałej pozycji na boisku. Arka zaczęła mecz w ustawieniu 4-4-2 i Ława grał na lewej pomocy. Potem, jeszcze w pierwszej połowie, było 4-5-1 i Ława zszedł do środka (co lubi). W kilku zagraniach, kiedy akcja Arki zapowiadała się ciekawie, źle podał piłkę.

Marcin Wachowicz: 2+. Na początku rundy był dołowany przez Michniewicza. Wchodził z ławki, grał dobrze, ale w kolejnym meczu znów siadał na rezerwie. Kiedy już wywalczył miejsce w pierwszym składzie, zawodzi. Stać go na więcej. Miał świetną okazję w 73. min, ale strzelał prawą (słabszą) nogą i nie trafił w bramkę.

Zbigniew Zakrzewski: 4-. Jest napastnikiem i powinien strzelać bramki, ale choć zatracił skuteczność, za mecz z Legią należą mu się brawa. Ambitnie przepychał się z obrońcami, kilka razy ich ograł. Miał też swoją okazję, ale w 72. min uderzył zbyt lekko i obok bramki.

Damian Nawrocik, Przemysław Trytko i Olgierd Moskalewicz grali zbyt krótko, aby ich oceniać. Nawrocik wniósł jednak sporo do gry - najpierw dograł ładną piłkę Łabędzkiemu, a w 89. min sam miał świetną okazję, ale jego strzał obronił Mucha.

Grzegorz Kubicki







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia