Atak zimy odstraszył chyba nieco kibiców Odry, bo na widowni wodzisławskiego stadionu było w sobotni wieczór pustawo.

Nieobecni jak się okazało mieli rację. W pierwszej połowie oba zespoły nie stworzyły ani jednej podbramkowej sytuacji. Żadnemu z piłkarzy nie udało się trafić w bramkę rywala. Trener gospodarzy Ryszard Wieczorek na próżno krzyczał do swoich graczy, że grają za wolno. Na nic zdały się też rady szkoleniowca Arki Czesława Michniewicza. Z podgrzewanej, zielonej murawy "wiało nudą" a bramkarze mogli odczuwać skutki wyziębienia.

Pierwszy celny strzał meczu oddał w 49. minucie na bramkę gospodarzy Marcin Chmiest, a Adam Stachowiak pewnie obronił. Obaj trenerzy najwyraźniej niezadowoleni z ofensywnych poczynań po kwadransie gry dokonali zmian w liniach ataku swoich zespołów. Wydawało się, że gol musi paść w 72. minucie, kiedy po faulu Michała Łabędzkiego na Macieju Małkowskim sędzia podyktował rzut karny dla Odry. Tyle, że egzekwujący go Sławomir Szary trafił w słupek i skończyło się na bezbramkowym remisie.

Po meczu powiedzieli:

trener Arki Czesław Michniewicz: "w trudnych warunkach, przy ujemnej temperaturze gra nie rozgrzała publiczności. Cieszę się, że nie przegraliśmy tego meczu. Mieliśmy przeciwko sobie rzut karny i gol nie padł. W takich sytuacjach można mówić o szczęściu".

trener Odry Ryszard Wieczorek: "bardzo chcieliśmy wygrać. Natomiast nie zawsze chcieć znaczy - móc. Dziś rozegraliśmy słaby mecz. Martwi mnie sytuacja, kiedy gramy co trzy dni i wielu zawodników nie potrafi zregenerować sił. Mieliśmy też duże problemy z płynnością gry. Arka była dobrze ustawiona. Do Szarego pretensji o rzut karny mieć nie można".