TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

04.10.2008

Lechia zdobyła Gdynię (Gazeta Wyborcza)

Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 0:1 w pierwszych w ekstraklasie derbach Trójmiasta. Mecz był przeraźliwie słaby, a o wygranej Lechii - pierwszej w Gdyni od 11 lat - zadecydował złoty gol Pawła Buzały

Lechia ostatni raz wygrała w Gdyni 19 października 1997 r. Wtedy też strzeliła tu ostatnią bramkę. Do wczoraj. Gdynię odczarował Buzała, który w 64. min zdobył jedyną bramkę w słabym i nudnym meczu. Napastnik Lechii przedarł się lewą stroną boiska, wykorzystał nieporozumienie Tomasza Sokołowskiego z Dariuszem Żurawiem i strzelił w krótki róg pod poprzeczkę. Na ławce rezerwowych Lechii wybuchła ogromna radość, a jeszcze większa była po meczu. Buzała zdobył bowiem złotą bramkę. Arka nie potrafiła na nią odpowiedzieć, co więcej - w ogóle nie stwarzała sobie sytuacji. Przegrała zasłużenie, bo była przeraźliwie słaba.

Walki w derbach nie brakowało, momentami była nawet ona zbyt ostra. Przy dużym pechu już po 12. min obie drużyny mogły grać w dziesiątkę. Z boiska mogli wylecieć Marcin Wachowicz z Arki i Karol Piątek z Lechii. Obaj dostali po żółtej kartce już w 4. min (Wachowicz za faul na Łukaszu Trałce, Piątek za przepychanki z rywalami), ale nie dało im to do myślenia. Niedługo później Piątek sfaulował bowiem ostro Michała Płotkę, a Wachowicz próbował wymusić karnego. Sędzia Hubert Siejewicz był dla nich łaskawy.

Z boiska już w 16. min musiał za to zejść kontuzjowany Płotka. Lewy obrońca Arki najpierw został sfaulowany przez Piątka, a potem jeszcze przez Marcina Kaczmarka. Zastąpił go Łukasz Kowalski.

Już w pierwszej połowie lepsza była Lechia, która częściej atakowała, dłużej utrzymywała się przy piłce. Dobrą sytuację miał Maciej Kowalczyk, a poza tym gdańszczanie mieli dwa groźne rzuty wolne z okolic 20 m. Najpierw nad poprzeczką strzelił jednak Kowalczyk, a potem uderzenie Piątka na rzut rożny wybił Norbert Witkowski.

Arka miała zaledwie jedną dobrą sytuację. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Bartosza Karwana, zakotłowało się w polu karnym Lechii. Strzelał Wachowicz, dobijał Anderson, ale Mateusz Bąk i Piątek blokowali ich uderzenia.

W 20. min na stadionie zgasła część oświetlenia, sędzia zawołał do siebie kapitanów (Piątka i Dariusza Ulanowskiego), którzy zdecydowali się grać dalej. Pełnia światła wróciła po 11 min. Pod koniec pierwszej połowy nad boiskiem unosił się również dym z płonących rac, sędzia znów się zastanowił, czy nie przerwać meczu, ale piłkarze ponownie byli zdeterminowani - chcieli grać. Ochoty do gry im nie brakowało, ale umiejętności - tak. Potem sędzia jeszcze dwa razy przerywał mecz (race) i w efekcie doliczył aż sześć minut.

I właśnie w tym doliczonym czasie Arka miała jedyne okazje w drugiej połowie. Najpierw obrona Lechii zablokowała strzał Wachowicza, a w 96. min najlepszą okazję dla drużyny z Gdyni zmarnował Przemysław Trytko. Po błędzie Bąka strzelał głową do pustej bramki z kilku metrów... Nad poprzeczką. W tym momencie prysła ostatnia nadzieja Arki, która zagrała najgorszy mecz w tym sezonie. Lechia nie była dużo lepsza, ale na wygraną zasłużyła. No i miała Buzałę.

Grzegorz Kubicki, Łukasz Pałucha







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia