TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

15.09.2008

Pierwsza porażka Arki (Gazeta Wyborcza)

Arka nie przegrała meczu w lidze, Pucharze Polski i Pucharze Ekstraklasy. Do soboty. Legia Warszawa, a konkretnie Takesure Chinyama i Miroslav Radović, byli zbyt mocni.

Wicelider z Gdyni grał z trzecim zespołem i można było oczekiwać niezłego widowiska. Arka świetnie zaczęła sezon, a Legia - po fatalnym sierpniu i słabym początku września - gra każdy mecz o odzyskanie wiary we własne możliwości. Skład na mecz z Arką wreszcie zbliżony był do ideału - w pierwszej jedenastce zadebiutował Inaki Descarga. O klasie Hiszpana nie można za wiele powiedzieć. Nie minął kwadrans, a długowłosy Descarga z grymasem bólu schodził z boiska - skręcił kolano. W sobotę od gry defensywnej Legii wiele jednak nie zależało, bo gdynianie nie stwarzali sobie okazji. Atakowali niemrawo i nieporadnie, bez większego pomysłu. Legia od początku była lepsza, piłkarze biegali więcej niż w poprzednich meczach, kiedy formę mieli zawstydzającą. W dobrej formie jest zwłaszcza Radović. Łatwość w mijaniu przeciwników ma wrodzoną i to z jego strony było największe zagrożenie pod bramką Arki. Pierwszy gol powinien paść w 22. min. Najpierw strzał Sebastiana Szałachowskiego obronił Norbert Witkowski, skutecznie dobić piłki nie zdołał Maciej Iwański, a strzelający przewrotką do pustej bramki Radović uderzył niecelnie. Chwilę później najlepszą i jedną z dwóch szans na bramkę mieli gdynianie. Marcin Wachowicz strzelił z narożnika pola karnego, czym kompletnie zaskoczył obrońców Legii i zasłoniętego Jana Muchę. Słowacki bramkarz zdążył zareagować, ale piłka uderzyła w spojenie słupka z poprzeczką i wyszła poza boisko. Po tej sytuacji na boisku panowała już tylko Legia. W 36. min kapitalną akcję przeprowadzili Radović z Iwańskim. Wymienili kilka podań z pierwszej piłki, ale nie było komu dokończyć dzieła. I znowu - jak niespełna kwadrans wcześniej - po dobrej akcji Legii szansę mieli goście. Radović zatrzymał piłkę ręką przy linii pola karnego i Bartosz Karwan miał okazję do zdobycia bramki. Jego strzał Mucha odbił w siatkarskim stylu. Z upływem czasu Legia była coraz lepsza. Dziesięć minut po przerwie po kolejnej szybkiej akcji i kilku podaniach z pierwszej piłki Iwański dostał podanie od Radovicia. Strzelił z linii pola karnego, ale Witkowski odbił piłkę na poprzeczkę. W 70. min nic już zrobić nie mógł. Radović po raz kolejny świetnie dośrodkował z prawej strony i Chinyama strzelił gola głową. Błąd popełnili środkowi obrońcy Arki, którzy stali oddaleni od siebie o 10 m i zostawili Chinyamę zupełnie samego. Radość jeszcze nie minęła, a Radović powinien strzelić drugiego gola - przejął piłkę i był sam na sam z Witkowskim. Strzelił obok słupka. Pomylić nie mógł się za to tuż przed końcem spotkania, kiedy Szałachowski wyłożył mu piłkę przed pustą bramkę, a Serb dopełnił tylko dzieła.

Arka poniosła pierwszą i zasłużoną porażkę. Gdynianie nie byli może dużo gorsi, ale grali bez wiary w wygraną.





Legia Warszawa 2 (0)
Polnord Arka Gdynia 0
STRZELCY BRAMEK

Legia: Chinyama (70.), Radović (87.).

SKŁADY

Legia: Mucha - Descarga (14. Kiełbowicz), Szala, Astiz, Wawrzyniak - Radović Ż, Borysiuk Ż (68. Tito, 85. Giza), Roger, Iwański, Szałachowski - Chinyama.

Arka: Witkowski - Sokołowski, Żuraw, Łabędzki, Płotka - Karwan, Budziński (75. Chmiest), Ulanowski (79. Trytko), Ława - Zakrzewski, Wachowicz Ż (75. Pietroń).

Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).

Widzów: 4 tys.



Dla Gazety

Czesław Michniewicz

trener Arki

Włożyliśmy w to spotkanie tyle sił i mądrości, ile się dało, jednak nie stworzyliśmy sobie sytuacji strzeleckich. A bez tego nie da się wygrać meczu. Legia wygrała zasłużenie. Po stracie pierwszej bramki zareagowałem, przeprowadziliśmy zmiany i to zaburzyło taktykę. Druga bramka była efektem właśnie błędów taktycznych. Rolą trenera jest nauczyć zespół grać w swoim stylu, czy wygrywa czy przegrywa.

Zbigniew Zakrzewski

napastnik Arki

Nie wiem, z czego wynikała nasza słabsza dyspozycja. W ogóle nie potrafiliśmy stworzyć zagrożenia pod bramką Legii. Zagraliśmy zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Dwa tygodnie temu, grając z Lechem, wznieśliśmy się na wyżyny naszych umiejętności i to dało nam wówczas trzy punkty. Tym razem byliśmy słabsi od przeciętnej Legii. Szkoda tej porażki, ale nie poddajemy się i walczymy dalej.

Maciej Iwański

pomocnik Legii


Szkoda, że nie strzeliliśmy bramki wcześniej, ale nie ma co tego rozpamiętywać. Wygraliśmy 2:0, z przebiegu spotkania było widać, że zasłużenie. Skuteczność jeszcze nie jest taka, jak powinna być, ale myślę, że coraz lepiej realizujemy założenia taktyczne. Największym plusem jest to, że nie tracimy głupich bramek. Arka zagrała tak, jak jej pozwoliliśmy.

Robert Błoński







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia