Arka przegrała po raz pierwszy w tym sezonie. Dobra passa skończyła się po czterech ligowych, a razem z pucharowymi to nawet siedmiu meczach. Gdynianie ulegli dziś na wyjeździe Legii Warszawa 0:2 (0:0). Mecz dla żółto-niebieskich okazał się o 20 minut za długi. Przy Łazienkowskiej nie mogą strzelić gola od blisko 30 lat!


Bramki: Chinyama 70, Radović 86.

LEGIA: Mucha - Descarga (14 Kiełbowicz), Szala, Astiz, Wawrzyniak - Radović, Borysiuk (68 Tito, 85 Giza), Roger, Iwański, Szałachowski - Chinyama.

ARKA: Witkowski - Sokołowski, Żuraw, Łabędzki, Płotka - Karwan, Budziński (75 Chmiest), Ulanowski (79 Trytko), Ława - Zakrzewski, Wachowicz (75 Pietroń).

Czesław Michniewicz zaryzykował. W miejsce Krzysztofa Przytuły wprowadził 18-latka, który nie grał w ekstraklasie nawet przez minutę. - Lepiej przegrać grając swoje niż z tchórzostwa coś zmieniać. Włożyliśmy w ten mecz tyle sił, na ile nas było stać. Z każdą upływającą minutą brakowało sił - przyznał po spotkaniu szkoleniowiec Arki.

Być może ten mecz zakończyłyby się inaczej, gdyby gdynianie strzelili gola. Najlepsze ku temu okazję były przed przerwą. W 25. minucie Marcin Wachowicz posłał piłkę w słupek. Kwadrans później Bartosz Karwan precyzyjnie uderzył z wolnego, ale Jan Mucha z najwyższym trudem zagrodził futbolówce drogę do siatki.

Rozstrzygnięcie padło w ostatnich dwudziestu minutach. Najpierw Arkę zaskoczył Takesure Chinyama. 26-letni napastnik z Zimbabwe strzelił gola głową po akcji Miroslava Radovica, któremu nie zdołał przeszkodzić w dośrodkowaniu Michał Płotka. W 88. minucie Serba nie zadowoliło już asystowanie. Sam ustalił wynik meczu, strzelając do pustej bramki. Piłkę wyłożył mu Sebastian Szałachowski, który przebiegł niemal pół boiska, po tym gdy gdynianie zakładali pułapkę ofsajdową na Chinyamie, a on wybiegł do podawanej z połowy Legii futbolówki zza tej linii.

jag