TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

10.08.2008

Jaga remisuje z Arką (Gazeta Wyborcza)

Piłkarze Jagiellonii rozegrali w niedzielę słabe spotkanie. Na ich szczęście na wywalczenie punktu z beniaminkiem ekstraklasy Arką wystarczył jeden strzał w meczu. Białostoczanie zremisowali 1:1, gola zdobył Everton. Jednak gdyby nie dobra postawa w bramce doświadczonego Piotra Lecha, w Gdyni nie byłoby nawet remisu.

Na boisku w Gdyni naprzeciw siebie stanęły zespoły, które przerwy w rozgrywkach przeszły kompletnie inną drogą. W Białymstoku po koszmarnych wiosennych meczach w poprzednim sezonie doszło do rewolucji. Natomiast skład beniaminka został tylko uzupełniony. Przeciw gdynianom w podstawowej jedenastce wybiegło zaledwie czterech graczy, którzy w żółto-czerwonych barwach grali też wiosną (Dariusz Łatka, Dariusz Jarecki, Mariusz Dzienis, Bartłomiej Niedziela).

Pewną niespodzianką w podstawowym składzie białostoczan był za to występ na lewej stronie pomocy Roberta Szczota. Wydawało się bowiem, że szansę gry od pierwszej minuty otrzyma Michał Renusz, który bardzo dobrze wypadł podczas ostatniego przedsezonowego sparingu z Legią Warszawa, wygranego 2:0. Od pierwszej minuty na murawie w Gdyni pojawił się też Everton, którego występ do końca nie był pewny, gdyż nie miał on pozwolenia na pracę w Polsce.

Przemeblowana Jagiellonia w pierwszych 45 minutach nie stworzyła żadnego zagrożenia pod bramką rywali. Zamiast spokojnego konstruowania ataków, zapowiadanej przez trenera gry piłką, było bezmyślne wybijanie futbolówki byle dalej od własnego pola karnego. Białostoczanie w pierwszej połowie nie oddali ani jednego strzału na bramkę rywali.

W statystyce strzałów lepiej wypadli gdynianie, którzy sześciokrotnie uderzali na bramkę strzeżoną przez doświadczonego 40-letniego Piotra Lecha. Jednak i oni prezentowali się słabiutko, a ich uderzenia były niecelne. Najbliżej umieszczenia piłki w siatce byli już pod koniec pierwszych 45 minut. Wtedy to Bartosz Ława, będąc 11 metrów przed bramką, posłał futbolówkę nad poprzeczką.

- Marcin Wachowicz zagrał bardzo dobrą piłkę, ale też bardzo mocną i ja w zasadzie tylko dostawiłem nogę. Niestety, piłka poleciała za wysoko - tłumaczył Ława.

Kolejne dośrodkowanie Wachowicza, już po zmianie stron, piłkarze Arki wykorzystali. Pomocnik gospodarzy zagrał z rzutu rożnego, a kompletnie niepilnowany w polu karnym Dariusz Żuraw skierował głową piłkę do siatki. Tym samym 36-letni obrońca nie mógł sobie wymarzyć lepszego powrotu do polskiej ligi (po siedmiu latach gry w Niemczech).

Trener Michał Probierz starał się szybko zareagować na wydarzenia na boisku, nad którym rozpadał się deszcz. Kilka minut po stracie gola wpuścił na murawę Łukasza Tumiacza i Renusza, ale to ponownie gospodarze stworzyli groźną sytuację. Znowu białostoczanie mieli kłopoty z upilnowaniem rywali przy stałym fragmencie gry. Na ich szczęście strzał przewrotką Michała Łabędzkiego był minimalnie niecelny.

W dalszym ciągu to miejscowi dążyli do zdobycia kolejnej bramki, górowali na boisku, ale gdy byli blisko kolejnego sukcesu, to niespodziewanie stracili gola. Na akcję prawą stroną boiska zdecydował się Szczot, zagrał futbolówkę w pole karne, tam niefortunnie wybił ją strzelec bramki - Żuraw. Przed polem karnym dopadł do piłki Everton. Po jego uderzeniu futbolówka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców i wpadła do bramki. Był to pierwszy strzał białostoczan od początku spotkania i w ogóle jedyne uderzenie w całym pojedynku.

W ostatnich minutach meczu białostoczanie przeżywali istny horror. Na dwie minuty przed końcem pojedynku z powodu urazu boisko opuścił Szczot. Nasi zawodnicy musieli sobie radzić w dziesiątkę i wtedy zaczęła się istna szarża gospodarzy. Na wysokości zadania stanął jednak Lech. W ostatniej chwili wybił piłkę zmierzającą do bramki po strzale Przemysława Trytko. W innym przypadku wyręczył go Hermes - Brazylijczyk wybił piłkę z linii bramkowej po kolejnym uderzeniu Trytki, a chwilę później sędzia zakończył pojedynek.

Białostoczanie zdobyli więc punkt na inaugurację, ale koniecznie muszą poprawić grę, żeby kolejne spotkanie nie zakończyło się porażką. W niedzielę zmierzą się na własnym stadionie z Lechem Poznań.

Tomasz Piekarski







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia