Nie wszyscy kibice Prokomu Arka Gdynia zobaczą sobotni mecz swojej drużyny z Zagłębiem Lubin. Komisja Ligi Ekstraklasy SA zamknęła bowiem stadion Arki na trzy spotkania, choć mecze będą mogli oglądać posiadacze karnetów.
Na posiedzenie komisji pojechali wczoraj prezes Arki Jacek Milewski, dyrektor GOSiR Jerzy Jałoszewski, szef ochrony na stadionie w Gdyni Eugeniusz Samsel oraz przedstawiciel kibiców Mariusz "Megafon" Jędrzejewski. Każdy składał wyjaśnienia dotyczące awantur podczas meczu Arki z Legią Warszawa. - Byliśmy dobrze przygotowani do meczu, wykonaliśmy zalecenia policji. W trakcie spotkania na stadionie było spokojnie, dopiero po zakończeniu meczu na boisko wbiegło kilku chuliganów - przekonywał prezes Milewski. Delegacja z Gdyni, a także przedstawiciele Legii, byli wczoraj przepytywani przez dwie godziny. - Komisja była surowa, nie wyczułem pozytywnego nastawienia do nas - zdradził "Gazecie" tuż po wyjściu z posiedzenia Milewski. Godzinę później zapadła decyzja: stadion w Gdyni został zamknięty na trzy mecze! - Zakaz wstępu nie dotyczy jednak wszystkich kibiców - uspokaja Milewski. - Na stadion możemy wpuścić posiadaczy karnetów, które cały czas można nabywać w siedzibie klubu. Chodzi o to, żeby stworzyć możliwość identyfikacji osób wchodzących na teren obiektu [karnety są imienne - red.].

Już w sobotę Arka zagra u siebie z Zagłębiem, stadion został zamknięty również na mecze z Groclinem i ŁKS Łódź.

- Gra przy niepełnych trybunach nie ułatwi nam zadania. Kibice Arki, którzy na każdym meczu wspierają nas znakomitym dopingiem, są przecież dwunastym zawodnikiem. W sobotę tego dodatkowego gracza zabraknie i to będzie przywilej dla drużyny Zagłębia, która nie będzie czuła presji kompletu publiczności - mówi trener Arki Wojciech Stawowy.

Arka rozegrała w tym sezonie trzy mecze na swoim boisku i mimo wsparcia kibiców żadnego nie udało się wygrać (porażka z Koroną Kielce, remisy z Wisłą Kraków i Legią Warszawa). Paradoksalnie, może dobrze więc, że kolejne spotkanie nie odbędzie się przy komplecie publiczności, może teraz Arce uda się przełamać? - Nie patrzę na to w ten sposób. Szkoda, że nie wszyscy kibice zobaczą nas w akcji, zwłaszcza że liczymy na pierwszą wygraną. Gdyby udało nam się pokonać Zagłębie, będziemy żałować, że nie zobaczą tego wszyscy fani, że nie będą mogli razem z nami cieszyć się z pierwszego zwycięstwa. Przecież oni na to czekają - podkreśla Stawowy i dodaje: - Na razie wygrywaliśmy sparingi w Czechach, pod Włocławkiem pokonaliśmy w meczu kontrolnym Wisłę Płock, we wtorek wygraliśmy w Gliwicach mecz Pucharu Polski. Żadnej wygranej nie odnieśliśmy jednak na naszym boisku i to jest teraz naszym głównym celem.

We wtorek Arka wygrała w Pucharze Polski wyjazdowy mecz z Piastem Gliwice aż 5:2 i Stawowy ma nadzieję, że pierwsze w tym sezonie zwycięstwo jego drużyny w meczu oficjalnym pomoże się Arce przełamać. - Teraz nadszedł czas na zwycięstwo w lidze i choć Zagłębie to kolejny mocny rywal, nie boimy się go i chcemy w końcu wygrać!

Przed meczem z Zagłębiem (6. miejsce w ekstraklasie), w którym grają m.in. znakomici Michał Chałbiński, Maciej Iwański czy Wojciech Łobodziński, trener ostatniej w tabeli Arki ma do dyspozycji wszystkich piłkarzy. Jedyny problem jest z Krzysztofem Sobierajem, który ma kłopoty z kolanem, ale on również jest gotowy do gry. - Zagrał już pierwszą połowę meczu z Piastem. W przerwie zdjąłem go z boiska, aby oszczędzać go na mecz ligowy - tłumaczy Stawowy, który cieszy się, że w meczu z Piastem bramki dla Arki w końcu strzelali napastnicy - po dwa gole zdobyli Grzegorz Niciński i Janusz Dziedzic. - Liczę, że odblokowali się na dobre i teraz zaczną strzelać także w ekstraklasie - dodaje trener Arki.

Grzegorz Kubicki