Aktualności
05.02.2022
Sparing nr 6: Arka Gdynia - KKS Kalisz 2:0
W drugim meczu kontrolnym na obozie w Kleszczowie, Arka wygrała z drugoligowym KKS Kalisz 2:0. Autorem obu trafień dla gdynian był Olaf Kobacki w pierwszej połowie meczu.
Zima 2021/22 Sparing nr 6:
Arka Gdynia – KKS Kalisz 2:0 (2:0)
Bramki: Kobacki 5’, 41’
Arka (1. połowa): Krzepisz – Lipkowski, Marcjanik, Memić, Zmorzyński – Stępień, Milewski, Aleman, Bednarski (36’ Sasin), Siemaszko - Kobacki
Arka (2. połowa): Krzepisz – Tomal, Bunoza, Dobrotka, Lipkowski – da Silva, Zieliński, Szymański, Sasin, Siemaszko (71' Zmorzyński) – Czubak
KKS Kalisz (1. połowa): Krakowiak - Stolc, Waleńcik, Gawlik, Mączyński, Kamiński - Putno, Łuszkiewicz, Wysokiński, Koczy (36’ Janiak) - Giel (36’ Matuszewski)
KKS Kalisz (2. połowa): Górski - Zawistowski, Smoliński (66’ Janiak), Dudek (73’ Walczak), Kendzia, Staszak - Matuszewski (73’ Zachara), Borecki, Gęsior, Przybył – Majewski
Po tygodniu pracy na obozie w Kleszczowie zespół trenera Tarasiewicza rozegrał drugi sparing. Tym razem Arkowcy zmierzyli się z dwunastym zespołem 2 ligi KKS Kalisz i zwłaszcza w pierwszej połowie różnica klas rozgrywkowych była dość widoczna.
Jako pierwsi jednak zagrożenie pod bramką stworzyli drugoligowcy. W drugiej minucie do zagrania z prawej strony naszego pola karnego doszedł wbiegający w szesnastkę Przemek Stolc, ale jego strzał poszybował ponad bramką Krzepisza. Jednak już kilka chwil później prowadzenie objęła Arka. Była piąta minuta, gdy Kobacki przejął piłkę przed polem karnym, a później ograł dwóch obrońców, wbiegł w pole karne i pewnym strzałem posłał piłkę do siatki.
Piłkarze z Kalisza bliscy byli wyrównania w 11 minucie. Wtedy w pole karne wstrzelił piłkę Kamiński, a stojący na 6 metrze przed bramką Wysokiński piętą próbował zaskoczyć Krzepisza. Bramkarz Arki popisał się kapitalną interwencją, instynktownie odbijając strzał rywala za linię końcową. W kolejnych kilkunastu minutach brakowało konkretów w akcjach obu zespołów. Aleman kilkakrotnie dośrodkowywał ze stałych fragmentów gry, ale za każdym razem gdyńskich piłkarzy uprzedzali rywale i nie doczekaliśmy się strzałów na bramkę. Po drugiej stronie boiska również nie działo się nic wartego uwagi, bo większość zagrań w nasze pole karne padało łupem Krzepisza.
Blisko powodzenia był Siemaszko w 32 minucie gry. Wtedy dobrą akcję w polu karnym przeprowadził Stępień, który spod linii końcowej dograł piłkę do Siemaszki, a ten uderzył bez przyjęcia, lecz lot futbolówki przeciął obrońca. W 41 minucie Arkowcy zdobyli drugą bramkę. Haris Memić zagrał daleką piłkę z własnej połowy aż pod pole karne zespołu z Kalisza, a tam wychodzący z bramki Krakowiak zderzył się ze Stępniem. Piłka chwilę później trafiła pod nogi Kobackiego, a ten przytomnie uderzył lobem z 17 metrów w taki sposób, że futbolówka tuż pod poprzeczką wpadła do bramki.
Po zmianie stron i dużych zmianach w składach obu drużyn, pierwsi groźną akcję stworzyli gdynianie. Zieliński wykonał rzut wolny z prawej strony pola karnego KKS-u, dośrodkowując w okolice dalszego słupka, gdzie niepilnowany stał Dobrotka. Słowacki obrońca Arki jednak źle uderzył głową, bo piłka w dużej odległości minęła światło bramki.
W 57 minucie za sprawą Majewskiego piłka trafiła do bramki Arkowców, ale gol nie został uznany, bo w momencie podania napastnik z Kalisza znajdował się na pozycji spalonej. Chwilę później w odpowiedzi z 16 metrów na bramkę KKS-u po ziemi uderzył Siemaszko, lecz piłka minęła lewy słupek.
Kaliszanie nie ustępowali w dążeniach do zdobycia gola kontaktowego. Mnożyły się stałe fragmenty pod naszą bramką, których wykonawcą najczęściej był Borecki, lecz Arka wychodziła z tych sytuacji obronną ręką, albo uprzedzając adresatów wszystkich podań w okolice naszej bramki, albo blokując każdą próbę strzału. W 75 minucie, aby utrzymać czyste konto, Krzepisz musiał wykazać się nie lada refleksem. Maurycy Przybył idealnie złożył się do strzału z powietrza z 10 metrów, ale nasz bramkarz kapitalnie to obronił.
Pięć minut przed końcem wysoki pressing na gdyńskiej defensywie nieomal nie przyniósł kaliszanom gola. Arkowcy zmuszeni do wymiany podań pod dużym naporem, stracili piłkę 20 metrów od własnej bramki, ale szczęśliwie zagranie z prawego skrzydła Zawistowskiego w poprzek naszej szesnastki nie podło łupem żadnego z naszych rywali.
Copyright Arka Gdynia |