Aktualności
24.06.2020
Pięć goli i ważna wygrana Arki
Pięć goli, czerwona kartka, zwroty akcji. To był niezwykle emocjonujący mecz w 32. kolejce grupy spadkowej PKO Ekstraklasy. Arka Gdynia pokonała u siebie Zagłębie Lubin 3:2 (2:1) i wciąż ma szansę na utrzymanie.
Przed rozpoczęciem rundy finałowej, Arka była w bardzo trudnej sytuacji, ale zwycięstwo nad Miedzianymi daje im nadzieję na zachowanie bytu w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Spotkanie miało kilka faz. Pierwsza z nich była zdecydowanie pod dyktando gospodarzy. W 22. minucie Alan Czerwiński niefortunnie dotknął piłki ręką we własnym polu karnym po dośrodkowaniu z prawej flanki. Sędzia po obejrzeniu sytuacji, wskazał na jedenasty metr. Pewnym wykonawcą był Michał Nalepa.
20 minut później znów cieszyć mogli się gdynianie. Z udanego podania wzdłuż bramki Fabiana Serrarensa skorzystał Maciej Jankowski. Ten gol rozluźnił Arkę, bo bramkę do szatni zdobył Bartosz Białek. Asystą, w stylu Luisa Figo, popisał się Filip Starzyński.
Druga połowa była jak przejażdżka rollercoasterem, przynajmniej jeśli chodzi o zwroty akcji. Najpierw do bramki trafił Oskar Zawada, ale sędzia Paweł Raczkowski chciał dokładnie obejrzeć tę sytuację i dopatrzył się przewinienia.
Dla przyjezdnych był to sygnał, że nie wszystko stracone. I oto nadeszła 66. minuta. Dejan Drazić postanowił kopnąć z dystansu i było to magiczne dotknięcie, bowiem piłka poleciała pod poprzeczkę.
Koniec emocji? Nic z tych rzeczy. Błysnął 19-letni Mateusz Młyński, który zakręcił obrońcą na lewym skrzydle, jak mikser ciastem na naleśniki. Młokos wystawił piłkę Jankowskiemu, który znów nie miał kłopotu z poprawnym ustawieniem stopy.
Zagłębie musiało gonić, ale to nie był udany dzień Czerwińskiego, który w 77. minucie wpadł na rywala i obejrzał drugą żółtą kartkę. Mimo gry w osłabieniu goście przeważali, dążyli do wyrównania, jednak Arce udało się obronić przewagę i dopisali do swojego konta trzy punkty.
Adrian Koliński
Copyright Arka Gdynia |