Aktualności
10.06.2020
Legia Warszawa - Arka Gdynia. Zapowiedź.
W obecnej sytuacji, kiedy obiekty sportowe są pozamykane dla widzów, hasło „Gramy u siebie” nabiera innego znaczenia. W dwóch pierwszych kolejkach gospodarze wygrali cztery spotkania, a goście sześć. W kontekście meczu w Warszawie ta statystyka nie powinna mieć większego znaczenia, w konfrontacji lidera z broniącą się przed spadkiem Arką zdecydowanym faworytem jest Legia.
Okoliczności nie mają znaczenia
– Mimo wszystko to wciąż jest nasze boisko. Wracamy do stolicy po trzech spotkaniach wyjazdowych, które wygraliśmy, więc przewaga własnego boiska nie jest tak wyrazista, jeśli na trybunach nie ma kibiców – mówił podczas konferencji prasowej trener Aleksandar Vuković.
– Pierwszy raz po tej przerwie zagramy w takich warunkach w Warszawie. Jesteśmy przygotowani do tego mentalnie. Nie możemy zwracać uwagi na okoliczności, ponieważ mamy do osiągnięcia swój cel i na nim się koncentrujemy – dodał szkoleniowiec Legii.
W Warszawie wszyscy odwykli od spotkań przy pustych trybunach. Odkąd Dariusz Mioduski jest samodzielnym prezesem i właścicielem, stadion nigdy nie był zamknięty. Wcześniej to wcale tak oczywiste nie było. Z pięciu ostatnich spotkań bez kibiców aż cztery były w europejskich pucharach.
– Mecz z kibicami jest zupełnie inny niż bez nich. Dla nikogo nie ma wątpliwości, że fani dają sens grania w piłkę. Dlatego ten sport jest tak popularny. Ludzie chcą oglądać mecze na żywo, w świetnej atmosferze. Na razie to niemożliwe – mówił niedawno Vuković.
– Kiedyś w Grecji zagrałem aż piętnaście spotkań z rzędu przy pustych trybunach. Miałem uczucie, jakbym grał w kościele – wspominał po wygranej w Poznaniu Tomaš Pekhart.
Jeśli piłkarze Arki powinni się kogoś obawiać, to czeskiego napastnika, który w dwóch pierwszych meczach ligowych wykonał łącznie 16 podań, ale strzelił trzy gole. Dzięki nim lider ekstraklasy w dwóch pierwszych spotkaniach po przerwie spisał się na „szóstkę” – z Poznania i Krakowa przywiózł po trzy punkty.
Jednak ostatnio, w marcowym meczu u siebie, warszawianie przegrali z Piastem 1:2. Powtórka wyniku z Arką byłaby sensacją.
– Najmocniejszym atutem zespołu z Gdyni, jak wielu drużyn grających z Legią, jest to, że nie mają nic do stracenia. Mogą tylko zyskać, a w takiej sytuacji każda drużyna gra lepiej niż wtedy, kiedy ma poczucie, że musi. Dla Arki trudniejszym spotkaniem będzie domowa rywalizacja z Wisłą Kraków w ostatniej serii spotkań. Oba zespoły bronią się przed spadkiem, a w meczu z nami gdyńska drużyna będzie miała swobodę i musimy się liczyć, że zagra dobrze, swobodnie. Jeśli damy im miejsce, będą groźni – przestrzegał Vuković.
Legia coraz zdrowsza
W porównaniu z poprzednimi spotkaniami sytuacja kadrowa stołecznego zespołu poprawia się z dnia na dzień. – Bartosz Slisz, Jose Kante, Arvydas Novikovas czy nawet Maciej Rosołek są coraz bliżej powrotu. Na mecz z Arką może być gotowy tylko Bartek, ale nie będziemy ryzykować szybszego powrotu i ponownego urazu. Najdalej od gry jest William Remy, jego czeka trochę dłuższa przerwa. Radek Cierzniak, Kante i Novikovas mogą być do dyspozycji już na niedzielny mecz z Górnikiem – mówił szkoleniowiec Legii.
Patrząc na spotkanie w Krakowie, w podstawowej jedenastce może być jedna zmiana. Szansę ligowego debiutu od pierwszej minuty – kosztem Andre Martinsa – może dostać na skrzydle Mateusz Cholewiak, który świetnie spisał się w spotkaniu z Wisłą. Wtedy do środka zostałby cofnięty Walerian Gwilia. Ale nie jest to przesądzone.
Robert Błoński
Copyright Arka Gdynia |