Rozmowa z najskuteczniejszym zawodnikiem Arki, Marcinem Wachowiczem.
- Marcin, zdobyłeś w tym sezonie już 12 bramek w drugiej lidze. To chyba rekord życiowy?
- Rekord. Bywało, że miałem po kilkanaście bramek w sezonie, ale obecne rozgrywki przecież jeszcze się nie skończył. Mam apetyt na kolejne gole. Powiem więcej, zrobię wszystko, aby zostać w tym sezonie królem strzelców. To byłaby taka moja wisienka na torcie z okazji awansu Arki do ekstraklasy.

- Tymczasem w tabeli strzelców prowadzi z 15 golami Robert Lewandowski ze Znicza, a ciebie goni klubowy kolega Olgierd Moskalewicz z 11 bramkami.
- Mój cel to pogoń za Lewandowskim. Od razu jednak chcę dodać, że nie mam zamiaru być na boisku samolubem. Zawsze potrafię dostrzec lepiej ustawionego kolegę i podać mu piłkę. Futbol to sport zespołowy i nic po indywidualnych osiągnięciach, kiedy drużyna przegrywa. Zresztą przerabialiśmy to ostatnio w Arce i nie chciałbym do takich przeżyć już wracać. Mam nadzieję, że sobotnie zwycięstwo ze Stalą otworzy nowy rozdział w naszych wiosennych występach i teraz będzie już tylko dobrze lub bardzo dobrze.

- Chcesz uciec od odpowiedzi na pytanie o snajperski pojedynek z Moskalewiczem?
- Nie, nie chcę uciekać, a w tabeli strzelców chcę gonić Lewandowskiego. "Olo", przynajmniej na razie, jest w tej klasyfikacji za mną. Jednak proszę zauważyć, że w sobotę to właśnie on strzelił dwie bramki po moich asystach. I jeżeli w kolejnych meczach zdarzą się podobne sytuacje, to na pewno będzie mógł liczyć na moje podania. Myślę zresztą, że w odwrotnej sytuacji ja będę mógł liczyć na asysty od niego. Powtórzę, bo to naprawdę w tym sezonie najważniejsze. Gramy o awans do ekstraklasy. Na tym najbardziej nam zależy, a wszystko co po drodze, może być do tego tylko dodatkiem.

Janusz Woźniak