TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

10.04.2008

Wisła Kraków - Arka Gdynia 2:1 (1:0) (Dziennik Bałtycki)

Pucharowa przygoda Arki w tym sezonie skończyła się wczoraj w Krakowie. Wisła wygrała z żółto-niebieskimi 2:1, co przy remisie w Gdyni 0:0 dało krakowianom awans do półfinału PP. Gdynianie jednak, co trzeba przyznać, pożegnali się z pucharem honorowo, prezentując pod Wawelem zupełnie dobry futbol.
Trener Wojciech Stawowy zapowiadał kilka zmian w składzie, a największym zaskoczeniem było pojawienie się na boisku od pierwszej minuty meczu Radosława Wróblewskiego. Być może była to nagroda za dwie bramki zdobyte przez Wróblewskiego w minioną niedzielę w meczu IV-ligowych rezerw Arki. Na ławkę rezerwowych powędrował natomiast Marcin Chmiest.
Gdynianie mecz w Krakowie zaczęli dość ostrożnie, zagęszczając środek i strefę boiska tuż przed własnym polem karnym. W efekcie przez pierwsze minuty oba zespoły straszyły się strzałami z dystansu, na ogół dalekimi od celu. Dopiero w 20. minucie spotkania można było odnotować pierwszy celny strzał. Z ponad 30 metrów kopnął piłkę w kierunku gdyńskiej bramki Cleber i Norbert Witkowski nie bez trudu przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Nadal jednak gra toczyła się głównie w środkowej części boiska, a zagęszczona obrona gości nie dopuszczała zawodników Wisły do dobrych strzeleckich pozycji. W 41. minucie bliski zdobycia prowadzenia dla gospodarzy był Piotr Brożek, ale Witkowski nie dał się zaskoczyć.
Kiedy wydawało się, że przynajmniej do przerwy wynik nie ulegnie już zmianie, arbiter podyktował w 45. minucie rzut wolny dla Wisły. Piłkę około 22 metrów od bramki Arki ustawił Marek Zieńczuk i strzelił nad murem, czym absolutnie zaskoczył Witkowskiego. Bramkarz gdynian tylko bezradnie patrzył, jak piłka grzęźnie w siatce.
W przerwie trener Stawowy dokonał dwóch zmian. Za Wróblewskiego wszedł Chmiest, a za Michała Łabędzkiego pojawił się na boisku Damian Nawrocik. Lepiej jednak drugą część meczu zaczęli wiślacy, ale Witkowski poradził sobie ze strzałem Piotra Brożka. W rewanżu trafił w bramkę Wisły Chmiest, ale Mariuszowi Pawełkowi krzyw- dy nie zrobił. Więcej kłopotów miał bramkarz gospodarzy, po strzale aktywnego w tym spotkaniu Bartosza Karwana, w. 54 minucie, ale i tym razem gola nie było.
Wisła mogła podwyższyć prowadzenie, kiedy Zieńczuk spudłował w dogodnej sytuacji. Niestety w 67. minucie było 0:2. Gdyńscy obrońcy niezbyt udanie próbowali zastawić pułapkę ofsajdową, a efekt był taki, że trzech zawodników "Białej Gwiazdy" znalazło się przed Witkowskim. W finale tej akcji Paweł Brożek podał do Cantoro, a ten strzelił do pustej już praktycznie bramki.
Dwubramkowe prowadzenie nieco uspokoiło wiślaków, a żółto-niebiescy dążyli do zdobycia honorowej chociaż bramki. Bliski szczęścia , na kwadrans przed końcem spotkania, był Nawrocik, ale przegrał pojedynek sam na sam z Pawełkiem. Honorowego gola gdynianie jednak w końcu zdobyli. I to dosłownie w końcu, bo w doliczonym czasie gry. Rzut rożny egzekwował Bartosz Ława, piłka po strzale głową Karwana odbiła się od słupka, ale dobitka Krzysztofa Przytuły trafiła do siatki. 1:2 i za chwilę sędzia odgwizdał koniec meczu.
Zdobywca honorowej bramki dla Arki powiedział: - Powalczyliśmy z Wisłą, ale dzisiaj gospodarze byli lepsi o tę jedną bramkę. Może mecz wyglądałby inaczej, gdybyśmy nie dostali "gola do szatni". Tej bramki mogliśmy chyba uniknąć - podsumował Przytuła.
Trener Stawowy tak natomiast skomentował przebieg wydarzeń na krakowskim boisku: - Może i ponieśliśmy honorową porażkę, pewnie nie musimy się wstydzić występu w Krakowie, ale to nie zmienia podstawowych faktów, że przegraliśmy i odpadliśmy z dalszej pucharowej rywalizacji. Zresztą odnosiłem wrażenie, jakby moi piłkarze grając przeciwko Wiśle myślami byli już przy wrocławskim spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Ten ligowy mecz jest dla nas zdecydowanie ważniejszy, a zwycięstwo o które chcemy w niedzielę walczyć, cenniejsze niż pucharowy awans - powiedział szkoleniowiec żółto-niebieskich.

Wisła Kraków - Prokom Arka Gdynia 2:1 (1:0)

1:0 Marek Zieńczuk (45), 2:0 Cantoro (67), 2:1 Krzysztof Przytuła (90+2).
Wisła: Pawełek - Baszczyński, Cleber, Kokoszka, Piotr Brożek (90 Diaz) - Jirsak (72 Niedzielan), Dudka, Sobolewski, Zieńczuk - Boguski (59 Cantoro), Paweł Brożek.
Arka: Witkowski - Sokołowski, Sobieraj, Przytuła, Kowalski - Łabędzki (46 Nawrocik), Ława, Moskalewicz - Karwan, Wachowicz, Wróblewski (46 Chmiest).
Sędziował: Marcin Szulc (Warszawa).

Janusz Woźniak







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia