Aktualności
09.02.2019
Skończyły się wymówki, teraz czas na konkrety
Nie będzie już alibi w postaci Pucharu Polski. Nie będzie nadziei na piękny sen o Stadionie Narodowym. Arka do wiosny 2019 startuje bez wymówek, taryfy ulgowej i bez spektakularnych ruchów transferowych. Zbigniew Smółka postawi więc na sprawdzone jesienią schematy.
Nuda – tak jednym zdaniem można podsumować okienko transferowe w wykonaniu Arki Gdynia. Nim piłkarze rozjechali się na grudniowe urlopy, sporo mówiło się o ofertach, w jakich przebierać mieli czołowi piłkarze żółto-niebieskich. Janota, Zarandia, może Nalepa – o odejściu tych piłkarzy spekulowano najgłośniej. Tymczasem nikt znaczący Gdyni nie opuścił, a spodziewane wzmocnienia także nie okazały się spektakularne.
DOBRZE W TURCJI
Sparingi nigdy nie są odzwierciedleniem dalszej części sezonu, ale mogą stanowić solidną bazę dla wniosków. Trener Zbigniew Smółka nie ukrywał po powrocie z tureckich przygotowań, że jest zadowolony z pracy, jaką wykonał zespół. Karty w większości leżą odkryte na stole – obsada kluczowych ról na poszczególnych pozycjach wydaje się ustalona, a hierarchia znana.
TYLKO STEINBORS
W bramce numerem jeden będzie Pavels Steinbors. Łotysz był współautorem najważniejszych sukcesów w dziejach klubu – zdobycia Pucharu i Superpucharu Polski. Jesienią w Arce także odgrywał pierwsze skrzypce, a jego główny konkurent – Kacper Krzepisz - doliczył się w tym sezonie zaledwie trzech występów i były to mecze Pucharu Polski, gdzie zwyczajem jest dawanie szans rezerwowym. Dlatego pomiędzy słupkami stawać będzie nierówny Steinbors, ale gwarantujący najwięcej jakości spośród golkiperów.
FAKTY I MITY
Mitem obrosła solidność obrony Arki Gdynia. Zespół do połowy rundy jesiennej szczycił się mianem tego który tracił najmniej goli w lidze. Jednak w momencie gdy z układanki wypadał ktoś z duetu Maric – Helstrup, a wskakiwał któryś z rezerwowych Maghoma – Danch, bywało różnie. Później różnie bywało co mecz – straty trzech goli w meczach z Wisłą Płock, Jagiellonią Białystok, Pogonią Szczecin i Cracovią, spadały na konto całej defensywy, w proch obracając legendy o sile obrony w Gdyni.
Najprawdopodobniej jednak w obronie stanie znany zestaw dwóch zagranicznych stoperów (Helstrup i Maric) i dwóch polskich bocznych (Zbozień i Marciniak), bo nazwiska Sołdecki, Socha, Maghoma stanowią dla wymienionych wyżej raczej tło.
Socha gra mało, Maghoma wciąż jest młody i jego brak doświadczenia nieraz objawia się nerwowymi zagraniami. Sołdecki grał tylko na początku rundy, ale począwszy od listopada ugrzązł na ławce rezerwowych. Sytuacja wydaje się być klarowna.
RÓŻNE WARIANTY
W drugiej linii sporo może się zmieniać. Niepodważalną pozycję w zespole mają Michał Janota i Luka Zarandia. Obaj kreują ataki zespołu, obaj uchodzą za wybijających się ponad ligową przeciętność. Dużo zależeć będzie od ustawienia, na jakie zdecyduje się Zbigniew Smółka. Gdy gra wariantem 4-2-3-1, zazwyczaj stawia na duet defensywnych pomocników Deja-Nalepa. Tak było m.in. w wygranych meczach 4:1 z Wisłą Kraków, Miedzią Legnica 4:0 oraz 2:1 ze Śląskiem Wrocław. Obaj występowali zresztą w większości spotkań, licząc od momentu, gdy Deja dołączył do zespołu. Wcześniejszy wybór Smółki na tę pozycję, Ukrainiec Andrij Bogdanov, występuje już w 6 drużynie rodzimej ekstraklasy Desnie Czernichów.
Trudno więc wyobrazić sobie inny zestaw. Ciekawie dzieje się bliżej bramki rywali. Tercet ofensywnych pomocników losowo uzupełniają Aankour, Młyński, a przecież w rotacji są jeszcze zakupiony z I-ligi drybler Maksymilian Banaszewski oraz zapomniany nieco Goran Cvijanovic. Ten ostatni na murawę w oficjalnych rozgrywkach nie wybiegł od pucharowego meczu 30 października przeciwko Huraganowi Morąg.
ZMIENNY ATAK
Najlepszym strzelcem Arki jesienią (9 bramek) był Michał Janota, który przecież nie jest napastnikiem. To pokazuje, jak niewielu klasycznych snajperów ma Arka. Za takiego uchodził Kolev, ale od kilku tygodni jest kontuzjowany i dopiero w połowie lutego wróci do zajęć z piłką. Nim także potrafi być Rafał Siemaszko - nieskuteczny jesienią, ale za to bardzo obiecujący w sparingach (4 gole).
Pierwszym wyborem powinien jednak być Maciej Jankowski. Odkrycie ligowego roku 2010 w barwach Ruchu Chorzów, z każdym kolejnym rokiem wyhamowywał, szukając swego miejsca kolejno w Wiśle Kraków i Piaście Gliwice. Na dobre odnalazł się jednak dopiero w Gdyni. Jesienią trafił do siatki już 7 razy, a kolejne dwa gole zdobyte wiosną uczynią jego sezon najlepszym w karierze.
Czy Janota podtrzyma formę zarezerwowaną dla gwiazdy ligi? Czy Jankowski nie zapadnie w sen, który nie pozwala mu przekraczać 8 goli w sezonie? Jak na poziomie Ekstraklasy spiszą się przebojowi Banaszewski i Olczyk? Czy wreszcie zapewnienia Smółki o tym, że wszystko idzie w dobrym kierunku, znajdą odzwierciedlenie w wynikach? Pytania się mnożą i czynią Arkę wielką niewiadomą ligi. To gdyński paradoks, bo przecież w składzie i celach niewiele się zmieniło.
Paweł Kątnik
Copyright Arka Gdynia |