Aktualności
09.02.2019
Po wyjątkowo spokojnej zimie Arka zaczyna rundę wiosenną
Arka Gdynia niedzielnym meczem na własnym stadionie z Koroną Kielce (godz. 15.30) rozpocznie rywalizację w rundzie wiosennej ekstraklasy. W zespole nie zaszły zbyt duże zmiany, do drużyny dołączyło dwóch zawodników, nikt ze znaczących piłkarzy nie ubył.
- Stabilizacja składu to nasz atut - podkreśla trener Zbigniew Smółka.
Arka po rundzie jesiennej bliżej ma do grupy mistrzowskiej (cztery punkty straty do ósmej Wisły Kraków) niż do strefy spadkowej (osiem punktów przewagi nad piętnastym Górnikiem Zabrze), więc siłą rzeczy celem na wiosnę będzie próba powalczenia o górną ósemkę.
Zima przebiegła w Gdyni wyjątkowo spokojnie, zmiany w kadrze są póki co kosmetyczne. Z zespołu nie ubył żaden z kluczowych zawodników, a dołączyło do niego dwóch perspektywicznych Polaków: 24-letni Maksymilian Banaszewski (z I-ligowej Stali Mielec) oraz 23-letni Michael Olczyk (ostatnio bez klubu, w przeszłości grał w młodzieżowych reprezentacjach Polski, a w poprzednim sezonie bronił barw I-ligowej Olimpii Grudziądz). Największym minusem okresu przygotowawczego jest z kolei kontuzja 18-letniego Mateusza Młyńskiego, która wyłączy go z gry na dłuższy czas.
Miał być portugalski napastnik
Początkowo transferów przychodzących miało być więcej, ale zarówno sztab szkoleniowy, jak kierownictwo klubu działały zimą bardzo ostrożnie i odpowiedzialnie.
– Trener po rundzie jesiennej przedstawił swoje zapotrzebowaniu, ale jednocześnie wszyscy wspólnie uznaliśmy, że nic nie będziemy robić na wariata – mówi prezes Arki Wojciech Pertkiewicz. – Na początku wyglądało to bardzo optymistycznie, była szansa, że przed wyjazdem na zgrupowanie do Turcji kadra będzie skompletowana zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Było zapotrzebowanie na skrzydłowego, więc pozyskaliśmy Banaszewskiego. Szybko udało się dogadać z zarówno z zawodnikiem, jak i Stalą Mielec, bo to nie był wolny transfer – podkreśla prezes Arki.
Drugim ważnym wzmocnieniem miał być 27-letni portugalski napastnik Rafa Lopes. Piłkarz Boavisty Porto na poziomie portugalskiej ekstraklasy zdobył 17 bramek (w 160 meczach), swego czasu nieźle spisywał się też w cypryjskiej Omonii Nikozja (23 mecze – siedem goli i cztery asysty).
– Doszliśmy już do porozumienia zarówno z samym zawodnikiem, jak i jego klubem, ale wówczas z Boavisty odeszło dwóch zawodników, nastąpiła też seria kontuzji i trener zespołu postawił veto na transfer Lopesa. To spowodowało ruchy zastępcze, niewykluczone, że jeszcze w tym oknie transferowym jakiegoś napastnika pozyskamy. Jeśli nie, być może latem wróci temat Lopesa – tłumaczy prezes Pertkiewicz.
Tomczyk? Nas trzeba szanować!
Po fiasku transferu Portugalczyka jednym z kandydatów do gry w ataku Arki stał się również zawodnik Lecha Poznań Paweł Tomczyk. Arka chciała go wypożyczyć na cały 2019 rok również dlatego, że zawodnik ten będzie miał w przyszłym sezonie status zawodnika młodzieżowego (rocznik 1998). Z samym piłkarzem gdyński klub dogadał się szybko, ale zabrakło porozumienia z Lechem, który domagał się wpisania do umowy liczby minut, jakie Tomczyk musi rozegrać w Arce. Na to w Gdyni zgody nie było.
– To wypożyczenie to był mój pomysł, bo przez kontuzję Mateusza Młyńskiego możemy mieć problem w początkowej fazie przyszłego sezonu. Proszę zwrócić uwagę na wiek naszych młodzieżowców – Jan Łoś rocznik 2000, Młyński 2001, Przemysław Stępień 2002. Dlatego Tomczyk, czyli zawodnik z rocznika 1998, silny, doświadczony, znający naszą Ekstraklasę, mający trochę inny styl niż nasi filigranowi, techniczni zawodnicy, dałby nam możliwość innych rozwiązań. Jednak rozmowy z Lechem zakończyły się fiaskiem, bo nas trzeba szanować i nie damy się traktować jak klub z I ligi – wyjaśnił trener Smółka.
Banaszewski da radę?
Z nowych zawodników w pierwszym składzie w meczu z Koroną zobaczymy prawdopodobnie Banaszewskiego.
– Mówiłem już wcześniej, że do naszego zespołu, który tak fajnie się rozwija, dołączą albo ogniwa, które nas bardzo mocno wzmocnią, albo młodzi, obiecujący Polacy. I to się stało, myślę tu nie tylko o Maksie, ale i Olczyku. Dzięki ich pozyskaniu rywalizacja na niektórych pozycjach poszła w górę. Liczę na tych piłkarzy, jednak wiem, że przeskok miedzy I ligą i ekstraklasą jest znaczący. Pierwsze mecze pokażą, czy Banaszewski jest w stanie od razu zrobić ten krok do przodu i dostosować się do warunków w Ekstraklasie. Na to liczę, bo w sytuacji, gdy cały czas do gry nie jest gotowy Aleksandyr Kolew [w przyszłym tygodniu powinien wznowić normalne treningi], Maciej Jankowski został przesunięty na „9”, gdzie rywalizuje z Rafałem Siemaszko. Zatem ktoś musi go zastąpić na skrzydle i Banaszewski jest jednym z kandydatów. Powinien sobie poradzić i wnieść coś nowego do zespołu, bo ma naprawdę duży potencjał – podkreśla trener Smółka.
Skreślona legenda
W przerwie zimowej szkoleniowiec Arki podjął też jedną trudną decyzję. Mianowicie odsunął od pierwszego zespołu Marcusa da Silvę, żywą legendę gdyńskiego klubu, który jednak jesienią zaliczył zaledwie cztery ligowe epizody (w sumie raptem 19 minut). Ta decyzja wzbudziła wśród części kibiców żółto-niebieskich sporo kontrowersji.
– Ja biorę odpowiedzialność za drużynę, a sportowo Marcus jesienią dał nam niewiele. Mam dla niego duży szacunek, wiem, jak dużo zrobił dla klubu i drużyny, ale muszę brać pod uwagę dobro zespołu. Oczywiście mógłby dostawać co jakiś czas 10-15 minut, będąc czwartym czy piątym skrzydłowym, ale biorąc pod uwagę nowe przepisy, wolę, żeby te minuty dostawali Młyński, Łoś czy Stępień. Arka nie może patrzeć krótkowzrocznie. Marcusowi zaproponowałem, żeby pomagał w pracy trenerowi juniorów starszych, żeby był cały czas blisko zespołu. Gdybym go zostawił w kadrze, wiedząc, że nie ma szans na grę, to właśnie byłby brak szacunku. A nie to, że go odsunąłem – tłumaczy swoją decyzję szkoleniowiec Arki.
Copyright Arka Gdynia |