TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

21.03.2008

Arka Gdynia - Kmita Zabierzów 1:2 (Dziennik Bałtycki)

Kibice Arki mają prawo być w szoku. Przedostatni zespół w tabeli, Kmita Zabierzów, wygrał w Gdyni 2:1. Kmita staje się więc pogromcą faworytów drugiej ligi, bo wcześniej przecież piłkarze z Zabierzowa pokonali Śląsk we Wrocławiu.

Obawy, że boisko nie będzie nadawało się do gry okazały się bezpodstawne. Murawa stadionu GOSiR była dobrze przygotowana, a piłkarzom nie pozostało nic innego jak zaprezentować na niej swoje umiejętności. Arka zaczęła nawet energicznie i w 7. minucie dośrodkowanie Tomasza Sokołowskiego nie dotarło do Marcina Chmiesta, bo uprzedził go bramkarz Kmity, Tomasz Laskowski.

Niestety, pięć minut później, to gości cieszyli się ze zdobytej bramki. Wymiana podań przed własnym polem karnym pomiędzy obrońcami żółto-niebieskich zakończyła się zagraniem piłki przez Krzysztofa Przytułę do rywala. Ten podał na prawą stronę, a nadbiegający Marcin Bębenek trafił piłką w słupek. Do odbitej futbolówki dopadł jednak Piotr Bagnicki i skierował ją do siatki. Nie trzeba chyba dodawać, że kibice przecierali oczy ze zdumienia. W 22. minucie po dobrym zagraniu Bartosza Ławy, Chmiest wpadł z piłką w pole karne i mając do wyboru czterech kolegów z Arki podał piłkę do obrońcy Kmity. W 28. minucie na strzał z prawie 30 metrów zdecydował się Przytuła. To było naprawdę bardzo dobre uderzenie, tuż przy słupku, ale Laskowski odbił piłkę, a Chmiest, w dobitce, nie potrafił skierować jej do siatki. Jeszcze dwie sytuacje w pierwszej połowie zasługiwały na uwagę. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Ławy w piłkę nie trafili pod bramką gości Krzysztof Sobieraj i Michał Łabędzki. Natomiast w 42. minucie próbujący podawać do Andrzeja Bledzewskiego Przytuła znowu się pomylił. Piłkę przejął Sebastian Kurowski, ale trafił w bramkarza Arki.

Gdynianie mieli jeszcze 45. minut na zmianę obrazu gry i wyniku. Trener Wojciech Stawowy dokonał w przerwie dwóch zmian. Arka zaczęła atakować, mnożyły się rzuty rożne dla gdynian, ale wyrównujący gol padł po samobójczym strzale Dariusza Romuzgi. To był przypadek. Po rzucie rożnym główkował któryś z obrońców Kmity, piłka trafiła w tył głowy Romuzgi i wpadła do siatki. Wydawało się, że szczęście nie opuści już Arki do końca meczu. Mimo że gdynianie grali nieporadnie to przynajmniej remis był na wyciągnięcie ręki. Jednak w doliczonym czasie gry to goście mogli mówić o ogromnym szczęściu. Do dość przypadkowo wybitej do przodu piłki doszedł Konrad Cebula i strzelił obok bezradnego Bledzewskiego.

Arka - Kmita 1:2 (0:1)

Bramki: 0:1 Piotr Bagnicki (12), 1:1 Dariusz Romuzga (65-samobójcza), 1:2 Konrad Cebula (90+2).
Arka: Bledzewski - Sokołowski, Przytuła, Sobieraj, Kowalski (46 Kalousek) - Mazurkiewicz (78 Niciński), Łabędzki (46 Wachowicz), Ława - Karwan, Chmiest, Moskalewicz.
Kmita: Laskowski - Makuch, Cios, Jędryszek, Szałek - Powroźnik (83 Niane), Romuzga, Gawęcki - Bębenek (89 Paknys), Kurowski (71 Cebula), Bagnicki.
Żółte kartki: Bartosz Ława, Krzysztof Sobieraj, Marcin Chmiest (Arka) oraz Piotr Powroźnik, Piotr Bagnicki, Dariusz Romuzga, Konrad Cebula, Paulis Paknys (Kmita).
Sędziował: Paweł Pskit (Łódź). Widzów: 6000.

Janusz Woźniak







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia