Aktualności
09.05.2018
Arka przełamana. Siemaszko zaczął, Szwoch skończył.
Arka Gdynia wygrała pierwsze ligowe spotkanie od marca i zarazem pierwsze w grupie spadkowej. W meczu z Cracovią (2:0) do siatki trafili Rafał Siemaszko oraz z rzutu karnego Mateusz Szwoch. W ten sam sposób straty mógł zmniejszyć później Krzysztof Piątek, ale jego próbę wyczuł Pavels Steinbors.
Gdyby nie wydarzenia z 34. kolejki, ten mecz miałby zupełnie inny ciężar gatunkowy dla Arki. Gdyńska drużyna wprawdzie przegrała swoje spotkanie z Pogonią Szczecin (2:3). ale dzięki wynikom w innych meczach zagwarantowała sobie udział w kolejnym sezonie Lotto Ekstraklasy. Dziś pozostało „tylko” przerwać ligową serię porażek, która narosła do pięciu spotkań.
Cracovia liczyła natomiast na przedłużenie swojej passy, by potwierdzić dominację w grupie spadkowej. Trener Michał Probierz stanowczo odrzucił sugestie jakoby miał poluzować śrubę na końcówkę sezonu. Na jednej z konferencji argumentował choćby, że kolejne gole Krzysztofa Piątka to szansa na większy zarobek z tytułu transferu. A że napastnik odejdzie to jest pewne – po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław (3:3) wyznał to sam prezes Janusz Filipiak.
Arka wyszła na Cracovię bez czterech pauzujących zawodników (Grzegorz Piesio, Marcus da Silva, Adam Marciniak, Tadeusz Socha). O dziwo poza jedenastką znalazł się najlepszy w Szczecinie Ruben Jurado. „Pasy” rozpoczęły bez nieobecnego Michała Helika (pauza za kartki). Zabrakło również Maticia Finka oraz Denissa Rakelsa. Dzięki temu na ławce znalazły się miejsca dla młodzieżowców – Daniela Pika i Radosława Kruppy z rocznika 2000. Szansę gry w drugiej połowie dostał jedynie ten pierwszy. Po stronie żółto-niebieskich zadebiutował Jan Łoś. Został drugim najmłodszym piłkarzem w historii klubu (17 lat 292 dni).
W tym meczu Arka udowodniła, że jej najmocniejszą stroną są stałe elementy gry. Bramkę na 1:0 zdobyła dzięki rzutowi rożnemu, a podwyższenie mogła uzyskać po wznowieniach z autu (uderzenia Dawida Sołdeckiego). Poprawie - w stosunku do ostatnich meczów - na pewno uległo samo rozgrywanie piłki – może dzięki obecności szybkiego Patryka Kuna i idącego na każdą piłkę Rafała Siemaszki. To „Siema” w 10 minucie uszczęśliwił publiczność, nie myląc się po dograniu od Mateusza Szwocha (piąte trafienie w sezonie, pierwsze w tym roku). Swoje dołożył później też w bramce Pavels Steinbors, który nie dał się oszukać ani Piątkowi (próba powtórzenia gola ze Śląskiem) czy Miroslavovi Covilo (strzał głową po rzucie rożnym). Arka schodziła więc na przerwę z poczuciem nieźle wykonanej pracy.
W drugiej odsłonie emocji były odrobinę więcej. Cracovia męczyła się w środku, Arka przez długi czas nie potrafiła zamknąć meczu drugim golem. W końcu „pomógł” w tym Adam Wilk, który w bezmyślny sposób sfaulował Patryka Kuna. Z jedenastki nie pomylił się Mateusz Szwoch, uderzając w prawy róg bramkarza (dziesiąte trafienie w sezonie). Skuteczność z karnych ma niesamowitą: na szesnaście prób podczas zawodowej kariery pomylił się tylko raz.
Cracovia powinna była odpowiedzieć z karnego, ale szansy na 21. gola w sezonie nie wykorzystał Piątek. Jego uderzenie w ten sam róg wyczuł Steinbors. Na trybunach zasiadło nieco ponad 3600 osób. Widownię ubawił zwłaszcza trener Probierz, który pozwolił sobie kopnąć piłkę z woleja, kiedy ta zawędrowała w jego okolice.
Piłkarz meczu: Rafał Siemaszko
Atrakcyjność meczu:
5/10
Copyright Arka Gdynia |