Aktualności
19.04.2018
Krzysztof Pilarz przechodzi drogę Pavelsa Steinborsa
Trener Leszek Ojrzyński przyjął identyczną strategię do tej, którą zaproponował jego poprzednik Grzegorz Niciński. Nie jest to rzecz jasna nic spektakularnego ani nowatorskiego, lecz konsekwentne stawianie na rezerwowego bramkarza w rozgrywkach pucharowych. W zeszłym sezonie tę rolę pełnił Pavels Steinbors, w Ekstraklasie bronił Konrad Jałocha. Łotysz bronił spokojnie, tylko wtedy miał szansę na nabicie sobie metryczki z występami do momentu wielkiego finału. Czy i tym razem na PGE Narodowym zagra bramkarz, który na co dzień przesiaduje na ławce rezerwowych?
– Póki co we wszystkich meczach pucharowych trener stawiał na mnie, Pavels świetnie za to gra w lidze. Pewność jego jest wysoka, ale zobaczymy, co postanowi trener. Ja tego nie wiem – uśmiecha się Krzysztof Pilarz.
Steinbors przeszedł jednak wyboistą drogę od krytyki za błędy do peanów na jego cześć. Wszystko dlatego, że częste przesiadywanie na ławce sprawiło, że zatracił tak zwane czucie piłki. W pamiętnym rewanżu półfinału z Wigrami Suwałki Łotysz popełnił katastrofalny błąd, który skończył się utratą gola. Bliską w skutkach pomyłkę zaliczył też przeciwko Koronie właśnie Pilarz. Na szczęście jego złe podanie nie znalazło swojego finału w bramce.
– Po moim kiksie zadrżałem. Serce stanęło mi w gardle. Zbyt pewnie podszedłem do tego zagrania i fatalnie mi ono wyszło. Popełniłem błąd, ale na szczęście Korona tego nie wykorzystała. Kamień spadł mi z serca – odetchnął Pilarz. – Od razu przypomniała mi się sytuacja ze Śląskiem Wrocław [mecz 1/16 finału Pucharu Polski tej edycji – przyp. red.], kiedy moja pomyłka już kosztowała nas utratę gola. Dobrze, że tym razem było inaczej, bo przegrywając u siebie 0:1, mogłoby już być niezwykle trudno zdobyć dwa gole. Z czego to wynikło? Nie wiem, sam sobie nie umiem tego wytłumaczyć – dodaje.
Scenariusze obu bramkarzy są więc bardzo podobne. Po fali krytyki zastanawiano się, czy Steinbors powinien bronić w finale. Ojrzyński zaryzykował i trafił w dziesiątkę. Łotysz został bohaterem meczu z Lechem Poznań, broniąc niekiedy w arcytrudnych sytuacjach. Czy podobnie swoją przygodę z tegorocznym pucharem zakończy Pilarz?
– Te scenariusze bardzo się łączą. Bo Pavels też, jak sobie przypominam, popełnił błąd w półfinale i wtedy Arka straciła gola. Mi też się on przydarzył. Rozmawialiśmy w szatni i życzył mi, żebym pomógł drużynie w finale zdobyć puchar – uśmiecha się z nadzieją 37-latek.
Copyright Arka Gdynia |