Całą minioną niedzielę piłkarze Prokomu Arki Gdynia spędzili w podróży na drugie w tym roku tureckie zgrupowanie. Tak naprawdę do hotelu w Side dotarli już po północy, czyli już w poniedziałek.
Gdynianie na zgrupowaniu czują się nieomal jak u siebie w domu, bo wbrew wcześniejszym zapowiedziom znowu trafili do Side i hotelu Silence Beach Resort. A więc w to samo miejsce, które opuścili zaledwie kilkanaście dni temu, po pierwszym zgrupowaniu nad Morzem Śródziemnym.
- Rzeczywiście mieliśmy być w innej miejscowości, ale okazało się, że tam są kiepskiej jakości boiska do treningów i gier sparingowych. Kiepskiej, bo zostały zniszczone przez drużyny, które były tam przed nami. Bez oporów więc wróciliśmy ponownie do Side, bo tu na nic nie możemy narzekać - wyjaśnił kierownik drużyny Paweł Bednarczyk.
Żółto-niebiescy zostali jednak niemile zaskoczeni i to już na poniedziałkowym treningu. Kiedy wyszli na boisko powitał ich padający właśnie śnieg.
- Początek był dla wszystkich zaskakujący - przyznaje przebywający w Turcji z drużyną dyrektor sportowy Arki Piotr Burlikowski. - We wtorek wszystko wróciło już do normy. Jest słonecznie, ciepło i bez żadnych kłopotów trener Wojciech Stawowy może realizować swój plan pracy treningowej. W środę czekają nas dwa mecze z ligowymi drużynami z Kazachstanu, których nazw nie potrafię nawet wymówić. W sobotę znowu dwa spotkania. Tym razem z grającym w ukraińskiej ekstraklasie zespołem Krywbas Krzywy Róg, który po rundzie jesiennej zajmuje ósme miejsce oraz z reprezentacją młodzieżową U-21 Kazachstanu. Serię tureckich sparingów zakończymy 27 lutego spotkaniami z białoruskim Szachtiorem Soligorsk i ukraińską Stalą Ałczewsk - powiedział Burlikowski.
My dodajmy jeszcze, że w Gdyni Arka zagra przed ligą dwa ostatnie mecze sparingowe. 4 marca o godz.15 będzie to spotkanie z Gryfem Wejherowo, a o godz. 17.30 z III-ligowym OKS Olsztyn.

Janusz Woźniak