Aktualności
10.02.2018
Arka Gdynia blisko realizacji celu.
Z wielkimi nadziejami przystępują do drugiej odsłony sezonu w Lotto Ekstraklasie piłkarze i trener gdyńskiej Arki. Priorytetem jest utrzymanie w lidze. Żółto-niebiescy chcieliby jednak też obronić Puchar Polski.
Trudno się jednak dziwić, bowiem zaskakująco wysokie, szóste miejsce w tabeli po 21 rozegranych dotychczas kolejkach nastraja optymizmem. Jedna z najsłabszych kadrowo ekip w ligowej stawce, wskazywana przez wielu ekspertów, jako główny kandydat do opuszczenia już w maju szeregów ekstraklasy, radzi sobie jak dotychczas znacznie powyżej oczekiwań.
Trener Leszek Ojrzyński poukładał drużynę przede wszystkim w obronie, w efekcie czego gdynianie tracą obecnie statystycznie mniej, niż jedną bramkę na mecz.
Notoryczne blamaże i prawdziwy kabaret w defensywie z drugiej części sezonu 2016/2017, kiedy arkowcy potrafili przegrać 1:5 z Wisłą Kraków, 1:3 z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, 1:4 z Lechem Poznań, 2:4 z Górnikiem Łęczna, czy 1:5 z Pogonią Szczecin, odeszły na szczęście w niepamięć. Wszyscy w Gdyni wierzą, że tego typu koszmary nigdy już nie powrócą.
Z kolei w ofensywie Arka przeważnie nie gra efektownie, często jest przyczajona i liczy na udane rozegranie stałego fragmentu gry. Taka taktyka przynosi jednak efekty. Choć niemoc w ataku w przypadku żółto-niebieskich też nie zawsze bywa regułą. Warto bowiem przypomnieć, że potrafili oni rozbić 3:1 Wisłę Kraków, 3:0 Koronę Kielce, 4:1 Jagiellonię Białystok i aż 5:0 Sandecję Nowy Sącz, co stało się ich rekordowym zwycięstwem w historii występów w ekstraklasie.
Wydaje się, że w drugiej części sezonu wystarczy jedynie utrzymać obecny kurs, a będzie dobrze. Uniknięcie spadku jest obecnie naprawdę w zasięgu ręki. Tymczasem właśnie utrzymanie się w lidze było podstawowym i najważniejszym celem Arki. Nawet, gdyby żółto-niebieskim nie udało się obronić do końca rundy zasadniczej miejsca w grupie mistrzowskiej, gwarantującego utrzymanie, to wypadnięcie z pierwszej ósemki też nie powinno być wielką tragedią.
Arka ma już 11 punktów przewagi nad Piastem Gliwice i aż 14 nad Pogonią Szczecin, zamykającą ligową stawkę. Dodatkowo po rundzie zasadniczej dorobek drużyn z ekstraklasy nie będzie dzielony na pół. Gra Arki musiałaby się więc kompletnie załamać, aby roztrwoniona została tak wyraźna przewaga. Tym bardziej, że zespół, przynajmniej na papierze, został wzmocniony.
Pozbyto się zawodników, którzy w związku z niskimi notowaniami u trenera Ojrzyńskiego nie mieli szans na grę w podstawowym składzie, jak Tomas Kosut, Filip Jazvić i Alvaro Rey. W ich miejsce przyszedł pomocnik Andrij Bohdanow i napastnik Enrique Esqueda. Gracze ci mają za sobą epizody w silnych reprezentacjach, odpowiednio Ukrainy i Meksyku, co jak na słaby poziom polskiej ligi wydaje się rekomendacją co najmniej przyzwoitą.
Co więcej, arkowcy na wakacyjne urlopy rozjechać mogą się nie tylko w dobrych, ale wręcz w szampańskich nastrojach. Zespół jest już bowiem w półfinale Pucharu Polski i nadal walczy o obronę tego trofeum. Na drodze do wielkiego finału stoi Korona Kielce, którą Arka pokonała w lidze na wyjeździe aż 3:0.
- Gdybyśmy obronili puchar, byłaby to niebywała historia - mówi Wojciech Pertkiewicz, prezes klubu.
Szymon Szadurski
Copyright Arka Gdynia |