Aktualności
28.11.2017
Grzegorz Niciński zagra przeciwko Arce w Gdyni.
Po raz pierwszy były szkoleniowiec Arki zajmie na Stadionie Miejskim w Gdyni miejsce dla opiekuna gości. Po raz pierwszy kibice na tym obiekcie przyjdą dopingować nie jego drużynę.
W zespole już teraz Leszka Ojrzyńskiego ostało się aż 15 piłkarzy, którzy pamiętają na stanowisku Nicińskiego. Co więcej, trzech z nich szkoleniowiec zabrał ze sobą do Głogowa.
– Trener Niciński może być dodatkową motywacją, ale myślę, że nie tylko dla mnie, ale dla dużej liczby zawodników, którzy u niego nie grali, a chcieliby teraz pokazać, że się nadawali. Ja osobiście podtekstów czy ukrytych innych sensów tutaj nie mam. Chcę zagrać jak najlepiej – ucina temat Nalepa, który jednak w ostatnich miesiącach pracy Nicińskiego nie miał z nim zbyt dobrych relacji. Piłkarz nie potrafił zrozumieć, dlaczego nie otrzymuje szans na grę.
Zupełnie inaczej młodego pomocnika traktuje Ojrzyński. Przy nim Nalepa dalej rozwija się piłkarsko po okresie wyhamowania u Nicińskiego. Ostatnio jednak 22-latek nie zagrał w ekstraklasie, co wynikło jednak dopiero w trakcie spotkania z Sandecją Nowy Sącz.
– Wiem, że byłem planowany do wejścia, do zaliczenia kilku minut. Wynik był jednak wymarzony i może to też być powód, dla którego trener jednak mnie oszczędził na mecz pucharowy z Chrobrym. Być może był taki plan, choć trener mi o tym nie mówił – twierdzi Nalepa.
Nie tylko piłkarze Arki będą chcieli coś udowodnić. To będzie dotyczyło również trenera Nicińskiego i trzech piłkarzy, którzy z Arką mają wiele wspólnego: Jakuba Bacha, Przemysława Trytko i Przemysława Stolca.
– Chrobry nie ma nic do stracenia. Dodatkowo przyjadą zawodnicy – z trenerem na czele – którzy grali w Arce, są z nią związani i będą chcieli to pokazać na boisku. Na to też trzeba uważać. Tym bardziej że rywale nie mają już w tym roku meczu ligowego, więc w Gdyni będą wypruwać flaki – przestrzega trener Arki Leszek Ojrzyński.
Dawid Kowalski
Copyright Arka Gdynia |