TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

03.11.2007

W Gdańsku było nudno, jak będzie w Gdyni? (Dziennik Bałtycki)

Jeszcze nie opadły emocje po jednych derby, a już trzeba szykować się na następne. W najbliższą niedzielę 4 listopada o godz. 14.40, w meczu rozgrywanej awansem pierwszej wiosennej (a licząc od początku sezonu - dziewiętnastej) kolejki II ligi, Arka Gdynia podejmuje Lechię Gdańsk.

Faworyta wskazać nie sposób, tak samo jak nie sposób wskazać go było 10 października, gdy na stadionie przy ul. Traugutta w Gdańsku Lechia zremisowała z Arką 0:0.

Skład obu ekip prezentował się następująco.
Lechia: Kapsa - Pęczak, Wołąkiewicz, Manuszewski, Fechner - Andruszczak (40. Piątek, 88. Pietrowski), Kasperkiewicz, Spiechler, Rogalski - Rybski, Cetnarowicz.
Arka: Bledzewski - Sokołowski, Sobieraj, Weinar, Kowalski - Ława, Łąbędzki, Moskalewicz - Wachowicz, Niciński (80. Nawrocik), Wróblewski.

Ten mecz nie porwał tłumów. Drużyny zagrały bardzo asekuracyjnie, skupiły się przede wszystkim na obronie własnej bramki, przez co groźnych sytuacji strzeleckich było jak na lekarstwo. Dla Arki najlepszą kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku miał Bartosz Ława. Po błędzie Jacka Manuszewskiego strzelił jednak nad poprzeczką. Gospodarze byli blisko powodzenia w 82. minucie, ale po uderzeniu Macieja Rogalskiego piłka uderzyła w boczną siatkę. Jeszcze w doliczonym czasie po starciu w polu karnym Andrzeja Rybskiego z Krzysztofem Sobierajem Lechia domagała się rzutu karnego, ale sędzia pozostał obojętny na te żądania. Już po meczu drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę za ubliżanie sędziemu zobaczył Ława... Przypomnijmy, iż zgodnie z pierwotnym terminarzem ten mecz miał się odbyć w pierwszej kolejce, jeszcze w lipcu. Jednak ze względu na to, iż na stadionie Lechii nie było wówczas trybuny, na której mogliby zasiąść kibice gości, PZPN zgodził się na przełożenie spotkania na październik.

A wcześniej, bo w sierpniu, w Lechii zmienił się trener. I to aż dwukrotnie. Biało-zieloni bardzo źle rozpoczęli sezon. Po sześciu meczach mieli na koncie jedno zwycięstwo, dwa remisy i trzy porażki. Czara goryczy przelała się po przegranej u siebie 1:2 z Odrą Opole. Poskutkowało to wyrzuceniem trenera Tomasza Borkowskiego (piastował tę funkcję od początku sezonu 2006/2007) i tymczasowym powierzeniem pieczy nad zespołem jego asystentowi Tomaszowi Kafarskiemu. Pod jego wodzą zespół rozegrał dwa mecze (pucharowy w Jarocinie i ligowy w Lublinie) i oba wygrał. Ale podczas tego drugiego grę swoich nowych podopiecznych - wówczas jeszcze z trybun - obserwował nowy szkoleniowiec (i zarazem nowy, największy gwiazdor w gdańskiej ekipie) Dariusz Kubicki.

Ten 44-letni szkoleniowiec był w przeszłości bardzo dobrym piłkarzem. Z reprezentacją, w której rozegrał 36 spotkań, uczestniczył w finałach mistrzostw świata 1986, z Legią Warszawa dotarł w 1991 r. do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów. Później wyjechał na Wyspy Brytyjskie, występował m.in. w Premiership w barwach Aston Villi i Sunderlandu. Po zakończeniu kariery wrócił do Legii, ale już jako trener. Pięć lat pracy szkoleniowej (czasem samodzielnie, czasem w roli drugiego trenera) owocowało sukcesami - jako asystent Dragomira Okuki „Kuba” wywalczył mistrzostwo Polski w 2002 r., a dwa lata później już sam dotarł do drugiego miejsca w lidze - ale także m.in. konfliktami z piłkarzami, do których (nieraz byli to jego koledzy z boiska) zwracał się po nazwisku. Po odejściu z Legii Kubicki nie zrobił kariery ani w innym stołecznym klubie - Polonii - ani w Górniku Łęczna. Nic więc dziwnego, że nie wszyscy byli zachwyceni na wieść, że podejmie pracę w Lechii.

Te obawy okazały się jednak bezpodstawne. Kubicki prowadził już Lechię w jedenastu spotkaniach i jego podopieczni żadnego z tych spotkań nie przegrali! W lidze odnieśli siedem zwycięstw i trzykrotnie dzielili się punktami, do tego odnieśli sukces w Pucharze Polski - w 1/16 pokonali u siebie po rzutach karnych Górnika Zabrze (w 1/8 grają z Wisłą Płock - mecz wyjątkowo zostanie rozegrany 18 listopada; wszystkie inne pojedynki tej fazy odbyły się w ostatni wtorek i środę). Tydzień temu po zwycięstwie 3:1 nad Śląskiem Wrocław Lechia została nawet liderem. Po raz ostatni na szczycie drugoligowej tabeli biało-zieloni byli w sezonie 1991/92. Przodownictwo w tabeli lechiści stracili jednak w sobotę (na rzecz Piasta Gliwice), po tym jak zremisowali na wyjeździe 2:2 ze Stalą Stalowa Wola. To niespodzianka, warto jednak zauważyć, że „Stalówka” w pięciu ostatnich spotkaniach tylko raz przegrała.

Do przerwy w Stalowej Woli było jednak 0:2, po golach Macieja Rogalskiego w 21. minucie (błąd w tej sytuacji popełnili obrońcy gospodarzy) i Piotra Cetnarowicza kwadrans później (ładne uderzenie z 20 metrów). Lechia miała przed przerwą szansę strzelić jeszcze co najmniej jedną bramkę. W drugiej połowie, a de facto dopiero w ostatnim kwadransie przebudzili się jednak miejscowi. Najpierw w 74. Kamil Gęśla strzelił kontaktową bramkę, a w 81. minucie doświadczony Tadeusz Krawiec okazał się najsprytniejszy w zamieszaniu po rzucie rożnym. - W drugiej lidze nie można patrzeć gdzie jest dobre miejsce, a gdzie złe. Zwycięstwo mieliśmy prawie w kieszeni, ale niestety nie udało się - komentował Andrzej Rybski.

W tej chwili Lechia zajmuje drugie miejsce w tabeli, mając 32 punkty za 9 zwycięstw, 5 remisów i 3 porażki (wyjazdowy bilans to 3-3-2). Traci punkt do Piasta, ma „oczko” przewagi nad Śląskiem i dwa nad Arką. Przy Traugutta nastroje są dobre, ale do hurraoptymizmu daleko. Prezes klubu Maciej Turnowiecki pytany o cel na koniec sezonu, niezmiennie odpowiada: - Lechia zawsze walczy o jak najwyższe cele. Dyrektor Błażej Jenek zaznacza jednak: - Piąte miejsce wywalczone w ubiegłym sezonie nas nie satysfakcjonuje.

- Każdy mecz jest teraz dla Lechii meczem o wszystko. Jestem pazerny na zwycięstwa. Chcę to zaszczepić u zawodników swoją osobowością, stylem bycia. Zawodnicy muszą zrozumieć, że dzięki zwycięstwom mogą tylko zyskać. Oczekuję od wszystkich piłkarzy w każdym meczu walki na całym boisku o trzy punkty - mówi Kubicki, który na razie pracuje za darmo. Nie będzie pobierać wynagrodzenia, dopóki - jak sam mówi - nie zostanie oczyszczony z zarzutów o korupcję. Na początku października „Kuba” został bowiem zatrzymany przez CBA w związku ze śledztwem w sprawie korupcji w COS (w tej samej sprawie aresztowano byłego ministra sportu Tomasza Lipca). Kubicki został zwolniony za poręczeniem majątkowym, nałożono na niego dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Grozi mu do 12 lat więzienia, ale twierdzi że jest niewinny. W klubie postanowiono nie robić nerwowych ruchów i nie pożegnano się z Kubickim...

Rafa







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia