Aktualności
03.07.2017
Leszek Ojrzyński: Mój cel to szóste miejsce w lidze.
Waldemar Stelmach, Interia: W środę przekazał pan medal za zdobycie Pucharu Polski osobie, która wylicytowała go za 16,2 tys. zł. Pieniądze trafią na wsparcie hospicjum Bursztynowa Przystań. To chyba miła chwila?
Leszek Ojrzyński: - Jeśli można komuś pomóc albo chociaż się do tego przyczynić, bardzo się z tego cieszę. Bo bardziej pomógł człowiek, który zapłacił pieniążki. Po to się też żyje, żeby pomagać innym.
- Nie spodziewałem się, że ktoś może aż taką sumę wylicytować. Wiedziałem, że o ten medal będą walczyć nasi kibice i jeden z sympatyków taką kwotę zaproponował. Po cichu mówiło się o kwocie sześciu-siedmiu tysięcy, a było ponad dwa razy tyle (16,2 tys. zł).
Jedna z ostatnich informacji z klubu to rozstanie Arki z 29-letnim Przemysławem Trytką. Chciał odejść, czy nie było już dla niego miejsca w zespole?
- Odkąd jestem w Arce, nie dawał nam tego, czego oczekiwaliśmy. Była to trudna decyzja, podobnie jak w przypadku Pawła Abbotta, bo obaj spędzili w Arce trochę lat.
- Postanowiliśmy, że stawiamy na tych napastników, którzy, miejmy nadzieję, wniosą dużo do naszej gry. Został nam Siemaszko, który też negocjował kontrakt. Mamy nowego Michała Żebrakowskiego, z którym wiążemy nadzieje, głodny gry jest Szymon Lewicki. Doszedł doświadczony Ruben Jurado, który ostatnio grał dużo, nie miał problemów zdrowotnych, bo na to też patrzyliśmy.
Zaraz po sezonie martwił się pan, że nie ma drużyny, bo kilku piłkarzy odeszło. Potem klub przeprowadził szereg transferów. To jest już to, o co panu chodzi?
- Wciąż poszukujemy. Przydałyby się jeszcze dwa-trzy wzmocnienia. Okres przygotowawczy jest w tym roku bardzo krótki, dni uciekają, treningi też. Choć nowi zawodnicy, jeśli jeszcze przyjdą, a będą "zaniedbani", mogą mieć problemy na początku rozgrywek z tym, żeby nam pomóc.
- Na ostatniej gierce wewnętrznej miałem dwie jedenastki i chciałbym w sezonie mieć dwie równorzędne jedenastki plus dwóch-trzech zawodników w odwodzie. Przed nami wiele spotkań, jesień jest bardzo ciężka, a mamy kilku zawodników po kontuzjach, jak Dominik Hofbauer, czy Antoni Łukasiewicz.
Sprowadzenie obrońcy Adama Dancha to wynik tego, że razem pracowaliście w Górniku Zabrze?
- Łatwiej sprowadzić kogoś, kogo się zna, na kim się nie zawiodło. Adam pracował bardzo dobrze, gdy byłem w Górniku, był kapitanem, wyróżniającą się postacią. Wiem, że od kwietnia nie trenował tak, jak powinien (rozwiązał kontrakt z Górnikiem - red.). Gdy przyszedł do nas, zaległości treningowe były widoczne. Pracujemy nad tym, żeby wrócił na jak najwyższy poziom.
Pewnie słyszał pan, że w Zabrzu posądzono go o ustawianie meczów, atakowali go kibice, a on poddał się badaniu wariografem, które oczyściło go z zarzutów?
- Słyszałem, że coś takiego miało miejsce. Było, minęło. Nie wnikałem w szczegóły. Adam jest osobą publiczną, musi być tego świadomy, musi się pilnować i pokazywać profesjonalizm na każdym kroku. Tamto się dobrze skończyło i oby nie było żadnych nowych "ekscesów".
Długo musiał pan przekonywać Rafała Siemaszkę do pozostania w klubie?
- Nie musiałem go za bardzo przekonywać. Dopytywałem go tylko, czy rozmawia z kimś. Miałem przeczucie, że tu zostanie, choć pewnym nigdy nie można być. W ostatnim sezonie zapisał się w historii klubu, miał bardzo udany sezon. Przeżył też dużo, bo pod koniec sezonu spłynęła na niego fala krytyki za bramkę ręką z Ruchem Chorzów. Po tym wszystkim powinien być mocniejszy. Będzie rywalizacja o miejsce w ataku, bo jest on, są Jurado, Lewicki, Żebrakowski...
No właśnie, Michał Żebrakowski. Przyszedł do Arki z drugoligowej Siarki Tarnobrzeg. A mówił pan, że z piłkarzy z niższych lig garnituru się nie uszyje...
- Liga wszystko zweryfikuje. Lubię pracować z takimi zawodnikami, dać im szansę. Od nich zależy, jak dalej będą prowadzić swoją karierę. Michał ma predyspozycje, żeby zaistnieć w Ekstraklasie. Wierzymy w niego. Jeśli on będzie wierzył w siebie i pracował, to będzie dobrze. W sparingu już zaliczył asystę, więc wejście ma obiecujące.
Współczuje pan kolegom po fachu z Lecha czy Jagiellonii, którzy już w czerwcu musieli zacząć pucharową przygodę?
- Wszystko, co życie przynosi, trzeba brać, szukać wyzwań. Tak się wszystko ułożyło, że my zaczynamy dopiero od trzeciej rundy.
- Teoretycznie będziemy mieli o wiele trudniejszą przeszkodę do pokonania, ale może i lepszą marketingowo, medialnie. Spokojnie czekamy na losowanie. Mamy najpierw Superpuchar, dwie kolejki ligowe i dopiero Ligę Europejską. Musimy wszystko dobrze zaplanować logistycznie, żeby jak najmniej stracić.
Od nowego sezonu Ekstraklasa będzie grała z podziałem na grupy, ale bez podziału punktów. Co pan na to?
- Ja jestem tylko trenerem. Tak jest ustalone, nikt mnie nie pytał o zdanie. Choć od początku nie byłem zwolennikiem gry o półtora punktu, bo w piłce nożnej gra się o trzy punkty. Ale dla kibiców to może być gorsze, bo może być więcej spotkań o pietruszkę.
- Kto będzie się dobrze prezentował i zabierze się z bagażem punktów, będzie miał łatwiej. Outsiderzy, jeśli już stracą kontakt z rywalami, będą się żegnać z ligą po 30. kolejce. Dlatego bardzo ważny jest początek sezonu.
Zaczniecie sezon 7 lipca meczem o Superpuchar z Legią na jej stadionie. Czego pan się spodziewa po tym spotkaniu?
- Wielka niewiadoma, jak to wszystko się poukłada, jaka będzie dyspozycja drużyny. To pierwszy sprawdzian, na wyjeździe z mistrzem Polski. To nam pokaże, jaki jest obraz naszej drużyny. Będziemy chcieli sprawdzić niespodziankę.
- Mamy tylko cztery tygodnie przygotowań, a nie pięć czy sześć, jak było w poprzednich sezonach. Mieliśmy zaledwie dwa tygodnie przerwy po sezonie. Próbujemy jakoś to poukładać, żeby z tego sezonu jak najwięcej wycisnąć.
Jaki cel stawiają przed panem i drużyną władze Arki?
- Przede wszystkim utrzymanie. Znamy swoje miejsce w szeregu, chociaż ambitnie podchodzimy do sprawy. Utrzymanie jest najważniejsze, bo ono gwarantuje przeżycie na godziwych warunkach w następnym sezonie. Dobrze by było oczywiście zająć jak najwyższe miejsce. Mój cel i moje marzenie to zająć najwyższe miejsce w historii Arki, czyli szóste. Udało mi się to zrobić w Koronie i Podbeskidziu i teraz będę walczył o to z Arką. Zawsze wysoko sobie stawiam poprzeczkę i tak samo jest tym razem.
Rozmawiał Waldemar Stelmach
Copyright Arka Gdynia |