Aktualności
02.11.2016
Derby Trójmiasta. W kwietniu będzie ciekawiej.
W sobotę, 15 kwietnia (chociaż może i dzień wcześniej - wszystko zależy od decyzji władz ekstraklasy i telewizji) na Stadionie Energa Gdańsk dojdzie do spotkania Lechii z Arką. To będzie swoista dogrywka tego, co wydarzyło się w niedzielę w Gdyni.
Bo po pierwszych od lat derbach, zakończonych remisem 1:1, pozostał pewien niedosyt. To uczucie jest większe w szeregach biało-zielonych.
- Zawodnicy Arki i całe Trójmiasto wiedzą, że to Lechia jest lepszym zespołem - przyznał po derbach Sławomir Peszko. reklama Bez dwóch zdań reprezentacyjny pomocnik ma rację. Wielu bezstronnych kibiców wskazywało przecież faworyta w drużynie Lechii: bo dużo większy budżet, bo dużo lepsze nazwiska, bo doświadczenie poszczególnych graczy, bo trener, który uczył się nie tylko w Polsce.
- Myślałem, że będzie grała w piłkę, a nie w rugby - dorzucił Sławomir Peszko. Tyle, że na Arkę nie ma się co obrażać. Bo gdynianie zagrali tak, jak gra się z lepszym rywalem. Nie poszli na otwartą wymianę ciosów, szukali szans w kontrach i stałych fragmentach gry, a przede wszystkim prowokowali rywali (efektem tego była czerwona kartka dla Flavio Paixao za uderzenie łokciem w twarz Krzysztofa Sobieraja). 35-letni Sobieraj lepszy piłkarsko już nie będzie. Zdecydował się więc na docinki i przepychanki, aby wyprowadzić z równowagi przede wszystkim Portugalczyków.
- Cały mecz bracia Paixao płakali - skwitował te sytuacje Krzysztof Sobieraj. I to się mu udało. Marco trafił do bramki raz, chociaż mógł nawet trzy, a Flavio zaczął prysznic jeszcze przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Po drugiej stronie znalazł się Milos Krasić. Doświadczony Serb nie udawał, walczył, a kiedy przekroczył przepisy i sfaulował Marcina Warcholaka, stać go było na to, aby przeprosić rywala. Piłkarze Arki to docenili i przyznawali, że im tym zaimponował.
- Lechia była piłkarsko dobra, ale powiedzieliśmy sobie, że możemy to nadrobić charakterem i ten mecz jeszcze zremisować, lub nawet wygrać - stwierdził Michał Nalepa, wychowanek Arki.
Arce należą się więc pochwały za umiejętne dostosowanie taktyki pod mocniejszego rywala. Lechia mimo wszystko rozczarowała. Lider ekstraklasy z aspiracjami sięgającymi mistrzostwa kraju nie może zakładać, że czysto piłkarsko wygra mecz derbowy. Gdańszczanie po prostu założyli, że pokażą rywalom zza miedzy lekcję futbolu i ich ośmieszą.
- W Gdyni się nie udało, ale walczymy dalej - zakończył Sebastian Mila, który zmieniając w 70. minucie Krasicia zaliczył pierwsze w karierze derby Trójmiasta.
Rafał Rusiecki
Copyright Arka Gdynia |